W nocy napłynęła z Australii zaskakująca informacja: liderka rankingu WTA Ashleigh Barty ogłosiła zakończenie kariery. 25-letnia Australijka to objawienie ostatnich lat. Trzy razy wygrywała turnieje Wielkiego Szlema w grze pojedynczej: Roland Garros (2019), Wimbledon (2021) i Australian Open (2022).
Na pewno jest to zaskoczenie, ale też trudno mówić o gigantycznym szoku. Od dwóch lat Barty grała nieregularnie, omijała niektóre turnieje. Robiła sobie przerwy od rozgrywek, w jednej z nich zaczęła uprawiać krykiet. To nie była nigdy zawodniczka, która nie wyobrażała sobie życia bez tenisa. Zapewne dzięki temu łatwiej było jej podjąć taką decyzję.
Rezygnacja Barty oznacza, że pozostałe zawodniczki ze ścisłej czołówki stanęły przed wielką szansą. Wśród nich jest Iga Świątek, która po wygraniu niedawnego turnieju w Indian Wells została nowym „numerem dwa" kobiecego tenisa. Nasza tenisistka ma oczywiście wszelkie predyspozycje ku temu, by zostać nową liderką rankingu, ale uważałbym jeszcze z jej koronacją - a tym bardziej z przewidywaniami o nadchodzącej dominacji Świątek.
Polka ma talent i umiejętności, ciężko pracuje i robi postępy, ostatnio pokazuje silną psychikę. Ale rywalizacja tenisowa nie jest łatwa. Spójrzmy na wyzwanie, przed jakim stanie Świątek tylko w najbliższych dniach. W sobotę skończył się turniej w Indian Wells, w którym rozegrała aż sześć pojedynków, w tym trzy trzysetowe - zaledwie o jeden mniej niż gdyby triumfowała w turnieju wielkoszlemowym i to tylko dlatego, że w Indian Wells miała „wolny los" w pierwszej rundzie jako wysoka rozstawiona tenisistka.
Tymczasem kolejna impreza z serii Masters rusza już w środę w Miami. Świątek pierwszy mecz drugiej rundy (w pierwszej znów otrzyma „wolny los") najprawdopodobniej rozegra w piątek. Tego dnia pierwszy raz w życiu wyjdzie na kort jako druga rakieta świata, a do tego z realnymi szansami na objęcie prowadzenia w rankingu. Presja będzie rosła, także dlatego, że Świątek jest niepokonana od 11 spotkań. Nawarstwi się też zmęczenie po wymagającym fizycznie turnieju w Indian Wells. Słowem, pod względem fizycznym i mentalnym występ na Florydzie będzie dla niej wyzwaniem, z jakim nigdy wcześniej nie miała okazji się mierzyć.
Przy bardzo dobrym wyniku w Miami Świątek już niebawem może być liderką rankingu WTA. Mogłaby być też wcześniej, gdyby Barty poprosiła o osunięcie jej nazwiska z rankingu. Wtedy Polce wystarczyłoby wygranie meczu drugiej rundy na Florydzie, by obronić punkty i nie dać się wyprzedzić żadnej z zawodniczek za jej plecami.
Trudno jednak zakładać tak optymistyczną sytuację dla Świątek. Tenisistki po zakończeniu kariery rzadko kiedy wycofywane są z rankingu. Ostatni taki przypadek dotyczył Justin Henin w 2008 roku. Zwykle jednak rezygnujące zawodniczki pozostają w rankingu do momentu, aż utracą wszystkie punkty. Podobnie zapewne będzie z Barty. Ze sportowego punktu widzenia także lepiej, żeby Świątek wywalczyła pierwsze miejsce w rankingu na korcie niż otrzymała je niejako w efekcie wycofania Barty z rankingu.
W tym momencie Świątek traci do Barty 2204 punkty. Ranking tenisowy jest tak skonstruowany, że liczy się przede wszystkim to, by obronić punkty wywalczone w danym turnieju w poprzednim sezonie. W Miami Polka nie broni wielu punktów, bo w zeszłym roku odpadła już w trzeciej rundzie z Aną Konjuh. Z kolei Barty w poprzednim sezonie miała znakomitą wiosnę - wygrywała w Madrycie i Stuttgarcie, była w ćwierćfinale w Charleston. No ale ona tych punktów już nie obroni.
Przed turniejem w Rzymie, który rozpocznie się 5 maja, Świątek może być już bardzo blisko wyprzedzenia Barty w rankingu. Z drugiej strony w stolicy Włoch będzie miała do obrony aż 1000 punktów za zwycięstwo w zeszłorocznej edycji. A potem nadejdzie już Roland Garros, w którym Polka była rok temu w ćwierćfinale, a Barty odpadła w drugiej rundzie. Im dalej, tym trudniej.
Warto się też wstrzymać nie tylko z koronacją Świątek na nową królową żeńskiego tenisa, ale i z przewidywaniami o jej nadchodzącej wieloletniej dominacji. Faktem jest, że Barty pozostawała ostatnio tenisistką poza zasięgiem pozostałych rywalek. Udowodniła to na początku sezonu, wygrywając w Adelajdzie i Australian Open. W tym pierwszym turnieju ograła w półfinale Świątek, Polkę pokonała także rok temu w Madrycie. Rywalizacja w kobiecym tenisie bez Barty nabierze zupełnie innego charakteru.
Dla Świątek to znów wielka szansa, ale i wielkie wyzwanie. 20-letnia Polka, najmłodsza tenisistka w światowej czołówce, jest aktualnie w znakomitej formie - chciałoby się napisać "życiowej", gdyby nie fakt, że jest wciąż na początku kariery. Jednak tenisowe historie z ostatnich lat pokazują, z jakimi obciążeniami wiążą się kolejne sukcesy. Zawodowe uprawianie tenisa to nie tylko splendor i wielkie pieniądze, ale także gigantyczne wyrzeczenia. Tenisistki grają przez cały rok, muszą być idealnie przygotowane fizycznie oraz mentalnie.
Barty właśnie powiedziała „dość". Wydaje się, że równie duże problemy ma Naomi Osaka. Japonka to była liderka rankingu, czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa. Jeszcze w sierpniu 2021 była druga na świecie, dziś jest 77. Notuje stały regres formy, ma wyraźne problemy na gruncie mentalnym. Wycofała się z poprzedniego Roland Garros po zamieszaniu, jakie wybuchło po jej decyzji o rezygnacji z odpowiadania na pytania dziennikarzy. Potem nie sprostała oczekiwaniom na igrzyskach w Tokio, po US Open znów zrobiła sobie przerwę. Kilka dni temu odpadła szybko z Indian Wells po tym, jak jeden z kibiców skrytykował ją z trybun. Wydaje się, że oczekiwania coraz bardziej ją przygniatają. Nie zdziwiłbym się, gdyby Osaka została kolejną tenisistką po Barty, która zakończy niebawem karierę.
Jednocześnie Świątek wydaje się być coraz mocniejsza psychicznie. Druga połowa ubiegłego sezonu obfitowała w jej nerwowe reakcje na korcie. Te zniknęły wraz z początkiem 2022 roku i rozpoczęciem współpracy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Polka wydaje się być dużo spokojniejsza, skoncentrowana. Zaczęła znów wygrywać spotkania, w których przegrała pierwszego seta. Tylko w tym sezonie ma już pięć takich zwycięstw. To nie tylko efekt zmian w sztabie, ale też konsekwencja jej dojrzewania - choć wciąż jest bardzo młodą tenisistką.
Ale nie można zapominać, że wraz z wycofaniem się Barty nie tylko Świątek staje przed wielką szansą. W czołowej dziesiątce rankingu są obecnie m.in. Maria Sakkari, Paula Badosa, Anett Kontaveit czy Barbora Krejcikova, która odnosiły wielkie sukcesy w poprzednim roku. Polka potrafiła z nimi wygrywać w ostatnich miesiącach, każda z tych rywalek na pewno jest w jej zasięgu. Ale możemy mieć pewność, że w obozach Sakkari, Badosy, Kontaveit czy Krejcikovej środowy poranek i rezygnacja Barty wywołały takie samo podniecenie i świadomość walki o pozycję nr 1.
Wiadomo więc tyle, że rywalizacja o panowanie w kobiecym tenisie zapowiada się pasjonująco. Z Igą Świątek w roli głównej. Ale czy już głównej faworytki?