Ashleigh Barty "zszokowała świat". Błyskawiczne reakcje: Brak mi słów. Lekcja życia

W nocy z wtorku na środę czasu polskiego wręcz "uderzyła nas" informacja o zakończeniu kariery przez liderkę światowego rankingu, Ashleigh Barty. "Zszokowała świat", "To wystarczy. Szacunek", "Nie ma chyba większego załamania niż to" - czytamy na Twitterze po ogłoszeniu decyzji przez tenisistkę. W Australii za to coraz częściej powtarza się temat ciąży.

Trzy zwycięstwa na turniejach Wielkiego Szlema w grze pojedynczej: Roland Garros (2019), Wimbledon (2021) i Australian Open (2022) oraz wygrana US Open (2018) w deblu. Do tego kilkanaście turniejów WTA Tour, bilans 305 zwycięstw i 102 porażek w singlu. Ashleigh Barty przez wiele lat swojej kariery dawała kibicom ogromne pokłady emocji. "Sukcesy, załamania, kontuzje, sukcesy. I stop" - pisze na Twitterze Paweł Wilkowicz z Viaplay. W ostatnim czasie nic nie zapowiadało, że podejmie taką decyzję. Niektórym trudno więc uwierzyć, że 25-letnia tenisistka nie będzie już grała na najwyższym poziomie.

Zobacz wideo

Ashleigh Barty kończy karierę. "Zszokowała świat sportu"

"Ashleigh Barty, numer jeden na świecie zszokowała świat sportu" - oznajmił Sagar Suhindero, pakistański dziennikarz. Podobne zdanie padło też zresztą z Polski.  "Nie ma chyba większego breakingu z rana niż to, że Ashleigh Barty kończy karierę. W wieku 25 lat. Iga Świątek niedługo będzie jedynką rankingu WTA. Szok" - dodał Karol Szumilcz z Canal+Sport.

Więcej treści sportowych znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Dla samej Barty to też nie była łatwa decyzja. Tenisistka podkreśliła to w materiale wideo, w którym ogłosiła zakończenie kariery. Wydaje się jednak, że to jedyna słuszna droga, jaką mogła pójść. - Jestem szczęśliwa i gotowa. Po prostu wiem w swoim sercu, że w tej chwili jest to właściwe. Czas ścigać inne marzenia - powiedziała Ashleigh Barty

Niektórzy dziennikarze zwrócili uwagę na aspekty, które dla Barty były ważne, a nie mogła ich połączyć z grą w tenisa. "Brak motywacji, zmęczenie i chęć bycia blisko rodziny. Czasami zapominamy o ogromnym poświęceniu, jakie wiąże się z uprawianiem sportu elitarnego" - podkreślił Pedro Fullana z hiszpańskiego Cadena SER.

Na koniec nie zabrakło też podziękowań i słów otuchy, skierowanych w stronę 25-latki. "Szczerze mówiąc, trochę brakuje mi słów. Dziękuję, że inspirujesz młode dziewczyny nie tylko w Australii, ale i na całym świecie. Dziękuję za to, że jesteś dumną rdzenną Australijką. Dziękuję za pokazanie, że dobroć zwycięża" - dodał jeden z użytkowników.

"Wspaniała tenisistka, ale jeszcze lepszy człowiek. Mistrzyni w każdym znaczeniu tego słowa. Jestem z Ciebie bardzo dumny" - dodał Dylan Alcott, paraolimpijczyk również grający w tenisa.  "Uwielbiam to, że Ash Barty nigdy nie definiowała siebie poprzez pracę, którą wykonuje, czy sport, który uprawia. Uwielbiam to, że odchodzi, gdy nie sprawia jej to tyle radości, ile powinno - a potem wchodzi w coś innego i jest jeszcze silniejsza. Lekcja życia" - napisała Virginia Trioli z ABC News.

"Tenis to brutalny sport". Czy za odejściem Barty kryje się coś jeszcze? W Australii huczą

Trzeba przyznać, że jeden sezon tenisa to wiele wyjazdów, często na długie tygodnie. Turnieje odbywają się jeden po drugim i przeplatają się z zawodami Wielkiego Szlema. Jak podkreśliło wielu dziennikarzy, decyzja Barty o emeryturze była jedyną możliwą, aby być bliżej swojej rodziny. Dodatkowym problemem była też pandemia koronawirusa i restrykcje panujące w Australii. "W zeszłym roku Barty przez siedem miesięcy nie wracała do domu" - podkreśla Dan Wolken.

"Tenis to brutalny sport. To samotny sport. Długie kariery są wyjątkiem. Roger, Rafa, Serena itd. to kosmici. Ash Barty wygrała 3 Wielkie Szlemy, wygrała Wimbledon (jej cel nr 1) i Australian Open u siebie w domu i powiedziała, że to wystarczy. Szacunek" - dodał dziennikarz USA Today Sports.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.