Skandaliczna decyzja władz tenisa po ataku Zvereva. "Absolutnie dziki precedens"

Władze tenisa nie zdecydowały się zawiesić Alexandra Zvereva, który zaatakował sędziego w Acapulco. Organizacje tenisowe chronią swoich zawodników, czego najlepszym przykładem jest dopuszczenie do gry tenisistów z Rosji i Białorusi czy tolerowanie zachowań Novaka Djokovicia. Środowisko tenisowe nie kryje oburzenia.

To ciąg dalszy historii Alexandra Zvereva, który pod koniec lutego, po przegranym meczu deblowym turnieju ATP w Acapulco, zaatakował sędziego. Niemiecki tenisista zaczął uderzać rakietą w stołek blisko jego nóg. Włoski arbiter Alessandro Germani uciekł z kortu przerażony. Organizatorzy turnieju wyrzucili Zvereva z rywalizacji singlowej w Acapulco. Dodatkowo nałożono na niego grzywnę w wysokości 40 tys. dolarów.

Zobacz wideo Iga Świątek: Chcę być bardziej agresywna na korcie

Część środowiska tenisowego była oburzona niską karą, która spotkała 24-letniego tenisistę. Zverev nie został zdyskwalifikowany na dłużej, a w ostatnich dniach reprezentował Niemcy w Pucharze Davisa w meczu z Brazylią. Wysokość grzywny także była śmieszna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że chodzi o czołowego tenisistę świata, który zarobił już na korcie ponad 30 mln dolarów.

 

Kolejna kara dla Zvereva

We wtorek ATP opublikował kolejny komunikat w sprawie Zvereva. Na Niemca nałożono dodatkową grzywnę w wysokości 25 tys. dolarów oraz zawieszenie na okres ośmiu tygodni we wszystkich turniejach organizowanych przez ATP. Obie kary nałożono jednak w zawieszeniu do 22 lutego 2023 roku, czyli na rok od incydentu w Acapulco. Jeśli w tym czasie Zverev nic nie przeskrobie, nie spotka go kara.

To oznacza, że Zverev ma prawo grać bez żadnej przerwy. Może przystąpić do rozpoczynającego się w środę w Indian Wells turnieju Masters 1000, może zagrać pod koniec marca w kolejnym Masters 1000 w Miami. ATP dopuściło go do gry, podobnie jak Międzynarodowa Federacja Tenisa (ITF), która organizuje rozgrywki Pucharu Davisa czy imprezy wielkoszlemowe.

Krytycy boiskowych zachowań Niemca przypominają jednak inne oskarżenia, które nadal nad nim wiszą. - Byłam w ciężkiej depresji. To było piekło. Nie chciałam dalej żyć - mówiła dwa lata temu Olga Szarypowa, oskarżając byłego narzeczonego, właśnie Zvereva, o przemoc. Szarypowa w długim wywiadzie dla "Raquet" opowiadała wstrząsające historie. Zverev wszystkiemu zaprzecza, a organizacja ATP od miesięcy prowadzi postępowanie wyjaśniające.

Niebezpieczny precedens

- To absolutnie dziki precedens dla tego, co nie podlega zawieszeniu. Jeśli brutalne uderzanie rakietą obok sędziego, patrząc na niego i wykrzykując przekleństwa w jego kierunku, nie doprowadzają do zawieszenia tenisisty, to jak miałby przekroczyć granice? - pyta Ben Rothenberg z "The New York Times".

- To żenujące - skomentowała była tenisistka Rennae Stubbs, zwyciężczyni sześciu turniejów w grze podwójnej i mieszanej.

Władze tenisa bronią swoich zawodników

Władze światowego tenisa roztaczają parasol ochronny nad swoimi zawodnikami. Przymykają oko na skandaliczne zachowania Zvereva, nie zawiesiły rosyjskich ani białoruskich tenisistów po inwazji na Ukrainę, tolerują brak odpowiedzialności Novaka Djokovicia, który jako jedyny tenisista z najlepszej serki rankingu nadal nie zaszczepił się przeciwko COVID-19.

Gdyby ATP reagowało jak poważna organizacja sportowa, do turnieju w Indian Wells nie powinno zostać dopuszczonych czterech tenisistów z Top 10: trzeci w rankingu Zverev, Rosjanie Danił Miedwiediew (lider rankingu) oraz Andrej Rublow (siódmy na świecie) oraz wicelider Novak Djoković. ATP boi się jednak narazić największym gwiazdom, obawia się o straty finansowe wynikające z ich zawieszenia.

Miedwiediew, Rublow oraz inni Rosjanie i Białorusini mogą nadal występować w turniejach ATP czy Wielkiego Szlema (te są organizowane przez ITF), a jedyna "kara" jaka ich spotkała to brak flagi przy nazwisku oraz zawieszenie ich krajowych związków tenisowych. W kontekście działań wojennych w Ukrainie to żadne kary. 

Tym bardziej że przedstawiciele innych indywidualnych dyscyplin sportowych wykluczyli już zawodników z Rosji i Białorusi. Takie decyzje podjęły m.in. światowe federacje lekkoatletyki, łyżwiarstwa, badmintona, wioślarstwa, kajakarstwa oraz triathlonu. W poprzedni wtorek Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wyrzuciła z rywalizacji narciarzy z Rosji i Białorusi.

Miedwiediew i Rublow opublikowali w ostatnich dniach antywojenne posty w mediach społecznościowych. Najwyżej sklasyfikowana Rosjanka (14. WTA) Anastazja Pawluczenkowa przyznała w rozmowie z CNN, że  "prywatne ambicje lub motywy polityczne nie mogą usprawiedliwiać przemocy". "Ograniczenie się jedynie do zakazu używania przez tych tenisistów symboli reprezentacyjnych jest uderzeniem w idee olimpijskie, ale przede wszystkim policzkiem wymierzonym obywatelom Ukrainy ginącym na wojnie i policzkiem wymierzonym przeciwko społeczności wszystkich krajów świata wspierających wolną i niepodległą Ukrainę" - napisały z kolei w oświadczeniu władze Polskiego Związku Tenisowego.

Djoković może prawie wszystko

Do tego dochodzi sprawa Djokovicia. W styczniu Serb nie został dopuszczony przez władze Australii do wielkoszlemowego Australian Open. Przy tej okazji ujawniony został szereg nieprawidłowości ze strony Djokovicia. Serb przyznał się, że mimo wiedzy o pozytywnym wyniku testu spotkał się z dziennikarzem i fotografem francuskich mediów, miał też błędnie wypełnić deklarację podróży w drodze do Australii. Na dodatek w trakcie pierwszej fali pandemii zorganizował cykl turniejów Adria Tour bez zachowania odpowiednich warunków bezpieczeństwa, a uczestniczący tenisiści - w tym sam Djoković - zakazili się koronawirusem. Władze ATP ani ITF w żaden sposób go za to wszystko nie ukarały. 

Djoković może robić prawie wszystko, co chce. Najlepszy dowód? Mimo braku możliwości wyjazdu do USA - jako niezaszczepiony praktycznie nie ma prawa przekroczyć amerykańskiej granicy - i występu w Indian Wells, nadal nie wycofał się z listy zgłoszeń do turnieju. Przez to zabrał możliwość gry bez eliminacji pierwszemu w kolejce Joao Sousie. Podobnie było przed Australian Open - sam się wtedy nie wycofał, dopiero organizatorzy musieli usunąć jego nazwisko z listy zgłoszonych zawodników. 

Williams i Wilander krytykują 

- Słabość ATP jest tutaj niezwykła, nie tylko w przypadku Zvereva, ale i wielu innych zawodników w ciągu ostatnich kilku lat. Po prostu nie potrafią przypilnować swoich tenisistów - pisze Rothenberg. Nie tyle nie potrafią, co nie chcą. 

Oburzona łagodnym traktowaniem 24-latniego Zvereva jest zdobywczyni 23 tytułów wielkoszlemowych Serena Williams. Amerykanka twierdzi, że spotkałaby ją surowsza kara za to, czego Zverev dopuścił się w Acapulco. - Istnieją całkowicie podwójne standardy - powiedziała 40-letnia Williams w rozmowie z CNN. - Prawdopodobnie trafiałabym do więzienia, gdybym zrobiła to, co Zverev, gdybym to ja się tak zachowała - dodała.

Podobnie uważa Mats Wilander, siedmiokrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych. - Zverev powinien zostać zawieszony na trzy lub sześć miesięcy. Powinien przejść proces rehabilitacji. To nie jest dobre dla tenisa, widzieć go rywalizującego tak szybko po incydencie w Acapulco - powiedział Szwed.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.