Iga Świątek wygrała czwarty turniej w karierze. Polka w finale imprezy w Dausze nie dała szans Estonce Anett Kontaveit, pokonując ją w znakomitym stylu w zaledwie 66 minut 6:2, 6:0.
Obie zawodniczki dotychczas zmierzyły się ze sobą cztery razy. Bilans był remisowy: 2:2. Najpierw dwa razy wygrała Estonka, a potem dwukrotnie Polka. W ostatnim meczu Świątek pokonała rywalkę w ubiegłorocznym US Open 6:3, 4:6, 6:3.
Świątek po zwycięstwie, wróci na najwyższe dotychczas, czwarte miejsce w swojej karierze. Na tej pozycji Polka była we wrześniu ubiegłego roku. Świątek będzie tracić zaledwie 77 punktów do zajmującej trzecie miejsce - Aryny Sabalenki.
Awans to nie była jedyna nagroda dla polskiej tenisistki. Najbardziej wymierna gratyfikacja to oczywiście premia finansowa za zwycięstwo w turnieju WTA 1000. Za wygranie finału 20-latka otrzymała 380 tys. dolarów, czyli około 1,5 mln złotych. Nawet gdyby Świątek przegrała z Kontaveit, to zarobiłaby prawie milion złotych.
Media podają, że Iga Świątek dzięki swoim dotychczasowym sukcesom, i to mimo młodego wieku, zarobiła już 5,5 mln dolarów, czyli prawie 22,5 mln zł.
Sporym echem odbiły się jednak słowa Polki, które umieściła w mediach społecznościowych tuż po wygranej. Można śmiało stwierdzić, że w tej sytuacji nagrody i sam sport nie są dla niej najważniejsze.
- Duże wsparcie dla Ukrainy, dla tych ludzi, którzy tam cierpią. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, że takie coś dzieje się w moim sąsiednim kraju. Mam nadzieję, że to wszystko wkrótce się skończy. Sport jest nieważny w obliczu tego co się dzieje na Ukrainie. Wierzę, że ten kraj będzie wkrótce bezpieczny. Oby sport połączył nas wszystkich i dał radość - dodała Świątek.