W niedzielę zakończył się turniej Australian Open, w którym nie mógł wystąpić Novak Djoković. Niezaszczepiony Serb został deportowany z Australii 16 stycznia, kilka godzin przed startem wielkoszlemowej imprezy. Od tego czasu nie zabrał głosu w tej sprawie. Wydał tylko krótkie oświadczenie, w którym stwierdził, że "jest rozczarowany, ale szanuję orzeczenie sądu".
Wydawało się, że Djoković ostatecznie pogodził się z wykluczeniem z Australian Open. Niespodziewanie po ponad dwóch tygodniach przerwał milczenie. Zarazem jest to jego pierwsza publiczna wypowiedź przed kamerami od początku zamieszania w Australii. Do tej pory ograniczał się jedynie do oświadczeń w social mediach.
Lider rankingu ATP spotkał się w Belgradzie z prezydentem Serbii Aleksandrem Vuciciem. Na wspólnej konferencji prasowej powiedział, cytowany przez portal telegraf.rs: "Proszę o cierpliwość, w ciągu najbliższych 7-10 dni przedstawię wszystkie szczegóły dotyczące tego, co wydarzyło się w Australii".
Choć Djoković zdążył już wrócić do Serbii, pozostaje wciąż wiele niejasności w sprawie jego deportacji z Melbourne. Świat poznał wersję wydarzeń australijskiej strony. Teraz Djoković zamierza przedstawić swój punkt widzenia. A może próbuje ratować wizerunek, który negatywnie wpływa na jego umowy sponsorskie? Oficjalnie jego sponsorzy milczą lub podtrzymują wolę współpracy.
Skoro Djoković raz jeszcze chce odnieść się do wydalenia z Australii, mógłby przy okazji odpowiedzieć na kilka pytań:
Na spotkaniu z prezydentem Serbii Novak Djoković podziękował głowie państwa za zaangażowanie w sprawę jego pobytu w Melbourne. - Nie miał pan obowiązku mi pomagać i tym bardziej dziękuję za wsparcie podczas niefortunnych wydarzeń w Australii. Będę o tym długo pamiętał. Mój związek z narodem serbskim jest z dnia na dzień coraz silniejszy, będzie trwał wiecznie - powiedział Djoković zwracając się do Vucicia.
Następnie przywołał historię z Melbourne, gdy przebywał w areszcie, czekając na rozstrzygnięcie sądu w sprawie jego wizy. - Choć byłem sam w areszcie, nie czułem się samotny, miałem wsparcie rodziny, przyjaciół, całego narodu serbskiego, wielu ludzi o dobrych intencjach z całego świata, którzy osobiście i publicznie starali się ułatwić nam pobyt w Australii, czego się nie spodziewałem - dodał.
Vucić także zwrócił się do Djokovicia. - Chciałbym podziękować za to, że zawsze jesteś z naszymi obywatelami. Reprezentujesz nasz kraj na arenie międzynarodowej. Dziękuję za wspaniałą walkę w Australii - powiedział prezydent Serbii, a następnie zdradził, co powiedział tenisiście podczas jego pobytu w Melbourne.
- Rozmawialiśmy rano po jego przylocie. Powiedziałem mu wtedy: "Wracaj Novak. Co tam robisz? Wracaj do Serbii." Wszyscy mamy nadzieję, że wyprzedzisz Nadala i Federera. Nie wiedzieliśmy, komu kibicować w finale Australian Open, trochę wspieraliśmy Miedwiediewa, ale to ty jesteś najlepszy na świecie i jeszcze długo to się nie zmieni - dodał Vucić.
Novak Djoković jest traktowany w Serbii jak bohater narodowy. Serbowie od lat odrzucają wszelkie krytyczne uwagi kierowane przez ekspertów czy kibiców w stronę tenisisty. Gdy Djoković był deportowany z Australii, jego rodacy zorganizowali w Melbourne oraz Belgradzie tłumne demonstracje.
Także serbski media przedstawiają sprawę wydalenia w bardzo jednostronny sposób. - Warto przypomnieć, że Novak Djoković nie wystartował w Australian Open, po tym jak po prawie dwóch tygodniach prawdziwych tortur został deportowany z Melbourne haniebną decyzją australijskiego rządu - czytamy na portalu telegraf.rs.