W półfinale Australian Open pomiędzy Igą Świątek a Danielle Collins nie było wątpliwości, kto awansuje do finału. Amerykanka spisywała się wyraźnie lepiej od pierwszej piłki i zwyciężyła 6:4, 6:1, a w wielkim finale zmierzy się w sobotę z reprezentantką gospodarzy - Ashleigh Barty.
Po spotkaniu Świątek doceniła grę rywalki w tym spotkaniu, ale też odniosła się do "morderczych piłek". - Byłam przygotowana na jej agresywny styl gry, ale myślę, że dzisiaj zmierzyłam się z najszybszymi piłkami, jakie kiedykolwiek otrzymywałam w trakcie meczu - przyznawała polska tenisistka.
- Z pewnością na treningach udawało mi się uderzać piłki o podobnej prędkości, ale w trakcie meczów jest inaczej, ponieważ zawodniczki nie chcą podejmować aż takiego ryzyka - dodawała Świątek.
- Dzisiaj wyglądało to jednak, jakby dla niej tak mocne uderzanie w ogóle nie było ryzykowne, gdyż kontrolowała te wszystkie uderzenia. Jestem pod wrażeniem, należy się jej wielki szacunek, bo rozegrała świetny mecz - analizowała Polka.
Półfinał Australian Open to najlepszy wynik Igi Świątek w turnieju wielkoszlemowym za wyjątkiem wygranej w Roland Garros w 2020 roku. Nic dziwnego, że Polka była zadowolona z całego turnieju w swoim wykonaniu.
- To jest mój najlepszy wynik na kortach twardych, za wyjątkiem zwycięstwa w Adelajdzie. Ale nie wiem, czy to zwycięstwo to rzeczywiście jest lepszy rezultat od półfinału Australian Open - przyznawała.
- To jest na pewno pozytywne, bo zawsze chciałam grać lepiej na kortach twardych. Podoba mi się też to, że udało mi się pokonać Soranę i Kaię mentalnie i fizycznie. Zostawiałam serce na korcie, to było świetne - kontynuowała 20-latka.
- Cieszę się, że jestem gotowa na szybkie nawierzchnie i jestem w stanie grać na nich agresywnie. Być może to dzisiaj mi się nie udawało, ale w poprzednich meczach tak - podsumowała Iga Świątek, która w najnowszym rankingu WTA będzie zajmowała wysokie czwarte miejsce.