Aż trzech godzin i jednej minuty potrzebowała Iga Świątek, by pokonać świetnie walczącą Kaię Kanepi. Mecz światowego numeru 9. z numerem 115. w rankingu WTA był bardzo zacięty.
- Myślę, że to spotkanie rozstrzygnęło się w dużej mierze na płaszczyźnie fizycznej. W życiu bym nie przypuszczał, że to będzie mecz trzysetowy, trzygodzinny - mówi Marek Furjan. - Natomiast czuć było wyraźnie, że im dłużej to spotkanie będzie trwało, tym przewaga Igi będzie większa. Było jasne, że jeżeli Kanepi nie zamknie meczu w dwóch setach, to jej szanse na zwycięstwo bardzo zmaleją. W pewnym momencie Estonka była już pozbawiona energii i wiary w sukces - dodaje komentator.
Ekspert podkreśla imponującą wytrzymałość Igi Świątek. 20-letnia Polka fizycznie wyglądała o wiele lepiej od 36-letniej rywalki.
- Przygotowanie fizyczne jest bardzo ważne w tak długim i trudnym turnieju. Natomiast jest też kilka rzeczy, które martwią i niepokoją - mówi Furjan.
Jakie to rzeczy? - To generalnie nie był ładny mecz dla oka kibica. Wiemy, że w sporcie tak czasami bywa, że najważniejsze mecze zostają zapamiętane z racji emocji związanych z wynikiem, a nie dlatego, że były piękne. Dostaliśmy tenisowy poranek nie z meczem wyjątkowej urody, a z meczem pełnym błędów, niedokładności z obu stron. Iga miała duży problem z serwisem, popełniła bardzo wiele podwójnych błędów serwisowych - punktuje Furjan.
Końcowe statystyki wskazują, że Świątek miała takich błędów aż 12. - Nigdy wcześniej Iga nie miała meczu, w którym zrobiłaby ich tak dużo. To na pewno element, któremu trzeba się przyjrzeć - podkreśla komentator.
Furjan zauważa, że - poza wyeliminowaniem błędów - w półfinale znów bardzo ważne będzie przygotowanie fizyczne.
- Ciekaw jestem, na ile Iga zdąży się zregenerować. Po raz pierwszy w turnieju jest taka sytuacja, że trzeba grać dzień po dniu. Po długim meczu z Kanepi Iga musi poświęcić trochę czasu dla mediów i dopiero później zadba o odnowę biologiczną. Godziny do półfinału będą szybko uciekały. Tu czas nie działa na korzyść Igi. A Danielle Collins jest groźna - analizuje Furjan.
Collins to 30. zawodniczka rankingu WTA. Raz - w 2019 roku - grała już w półfinale Australian Open. A w trwającej edycji pokonała kolejno: Amerykankę Dolehide, Chorwatkę Konjuh, Dunkę Tauson, Belgijkę Mertens i w ćwierćfinale Francuzkę Cornet.
- Z trójki Kanepi, Collins i Cornet, czyli z grona najbliższych i potencjalnych rywalek Igi, szanse Amerykanki są najwyższe na to, żeby Idze sprawić problemy. Collins jest dla mnie tenisistką nieobliczalną - mówi Furjan. - Ale chyba jeszcze przyjdzie czas, żeby się Amerykance przyjrzeć i dłużej o niej poopowiadać. A po spotkaniu Igi z Kanepi na twarzy malują się dwa uczucia - zmęczenie długością meczu i nieprzewidywalnością, tym, że nic nie przychodziło Idze łatwo. A przede wszystkim jest radość z happy endu - dodaje komentator.
- O urodzie meczu możemy długo rozmawiać, ale przecież zawodnicy grają przede wszystkim po to, żeby wygrać. Każdy woli brzydko wygrać niż ładnie przegrać. To jest umiejętność, którą Iga zdobywa - podsumowuje Furjan.