Iga, uważaj. "Jest radość, ale też kilka rzeczy, które martwią i niepokoją"

Iga Świątek pokonała Kaię Kanepi 4:6, 7:6, 6:3 po trzygodzinnym thrillerze w ćwierćfinale Australian Open. - Jest radość z happy endu, ale jest też kilka rzeczy, które martwią i niepokoją - mówi Marek Furjan, komentator Eurosportu i Canal+, który razem z Piotrem Sierzputowskim relacjonował na żywo zwycięstwo Igi. W czwartek Świątek zmierzy się w półfinale z Danielle Collins.

Aż trzech godzin i jednej minuty potrzebowała Iga Świątek, by pokonać świetnie walczącą Kaię Kanepi. Mecz światowego numeru 9. z numerem 115. w rankingu WTA był bardzo zacięty.

Zobacz wideo

- Myślę, że to spotkanie rozstrzygnęło się w dużej mierze na płaszczyźnie fizycznej. W życiu bym nie przypuszczał, że to będzie mecz trzysetowy, trzygodzinny - mówi Marek Furjan. - Natomiast czuć było wyraźnie, że im dłużej to spotkanie będzie trwało, tym przewaga Igi będzie większa. Było jasne, że jeżeli Kanepi nie zamknie meczu w dwóch setach, to jej szanse na zwycięstwo bardzo zmaleją. W pewnym momencie Estonka była już pozbawiona energii i wiary w sukces - dodaje komentator.

Australian Open Tennis Iga, czy Ty to widzisz? Mats Wilander jest już pewny. "Ma wszystko"

"Nigdy wcześniej Iga nie zrobiła tylu błędów"

Ekspert podkreśla imponującą wytrzymałość Igi Świątek. 20-letnia Polka fizycznie wyglądała o wiele lepiej od 36-letniej rywalki.

- Przygotowanie fizyczne jest bardzo ważne w tak długim i trudnym turnieju. Natomiast jest też kilka rzeczy, które martwią i niepokoją - mówi Furjan.

Jakie to rzeczy? - To generalnie nie był ładny mecz dla oka kibica. Wiemy, że w sporcie tak czasami bywa, że najważniejsze mecze zostają zapamiętane z racji emocji związanych z wynikiem, a nie dlatego, że były piękne. Dostaliśmy tenisowy poranek nie z meczem wyjątkowej urody, a z meczem pełnym błędów, niedokładności z obu stron. Iga miała duży problem z serwisem, popełniła bardzo wiele podwójnych błędów serwisowych - punktuje Furjan.

Końcowe statystyki wskazują, że Świątek miała takich błędów aż 12. - Nigdy wcześniej Iga nie miała meczu, w którym zrobiłaby ich tak dużo. To na pewno element, któremu trzeba się przyjrzeć - podkreśla komentator.

"Czas nie działa na korzyść Igi". Nie będzie przerwy

Furjan zauważa, że - poza wyeliminowaniem błędów - w półfinale znów bardzo ważne będzie przygotowanie fizyczne.

- Ciekaw jestem, na ile Iga zdąży się zregenerować. Po raz pierwszy w turnieju jest taka sytuacja, że trzeba grać dzień po dniu. Po długim meczu z Kanepi Iga musi poświęcić trochę czasu dla mediów i dopiero później zadba o odnowę biologiczną. Godziny do półfinału będą szybko uciekały. Tu czas nie działa na korzyść Igi. A Danielle Collins jest groźna - analizuje Furjan.

"To umiejętność, którą Iga Świątek zdobywa"

Collins to 30. zawodniczka rankingu WTA. Raz - w 2019 roku - grała już w półfinale Australian Open. A w trwającej edycji pokonała kolejno: Amerykankę Dolehide, Chorwatkę Konjuh, Dunkę Tauson, Belgijkę Mertens i w ćwierćfinale Francuzkę Cornet.

- Z trójki Kanepi, Collins i Cornet, czyli z grona najbliższych i potencjalnych rywalek Igi, szanse Amerykanki są najwyższe na to, żeby Idze sprawić problemy. Collins jest dla mnie tenisistką nieobliczalną - mówi Furjan. - Ale chyba jeszcze przyjdzie czas, żeby się Amerykance przyjrzeć i dłużej o niej poopowiadać. A po spotkaniu Igi z Kanepi na twarzy malują się dwa uczucia - zmęczenie długością meczu i nieprzewidywalnością, tym, że nic nie przychodziło Idze łatwo. A przede wszystkim jest radość z happy endu - dodaje komentator.

- O urodzie meczu możemy długo rozmawiać, ale przecież zawodnicy grają przede wszystkim po to, żeby wygrać. Każdy woli brzydko wygrać niż ładnie przegrać. To jest umiejętność, którą Iga zdobywa - podsumowuje Furjan.

Więcej o: