Iga Świątek przegrywała już w ćwierćfinale z Kaią Kanepi 4:6, 0:1 i serwis rywalki, ale to Polka awansowała do półfinału Australian Open! Po morderczym, trwającym ponad trzy godziny spotkaniu, rozgrywanym przy 37 stopniach Celsjusza, pokonala Estonkę 4:6, 7:6(2), 6:3.
Po tym zwycięstwie Iga Świątek awansowała drugi raz w karierze do półfinału imprezy wielkoszlemowej w singlu. Pierwszy raz tak wysoko była dwa lata temu w Paryżu, gdy zwyciężyła w Roland Garros. W Melbourne jeszcze nigdy nie zaszła do najlepszej "czwórki".
- Cieszę się, że jeszcze mam głos. Dużo krzyczałam. Dziękuję kibicom, bo bez waszej energii trudno byłoby wygrać - powiedziała najlepsza polska tenisistka zaraz po meczu 1/4 finału. - Kanepi grała świetnie. Wydawało się, że wiele piłek będzie autowych, a one wchodziły w kort. Wiem, że powinnam do nich pobiec, ale nie spodziewałam się, że wejdą - dodała.
Na kamerze Świętek napisała podziękowania dla kibiców i podkreśliła, że jest zmęczona. Nie ma się czemu dziwić, bo spotkanie rozgrywane było w temperaturze 37 stopnie Celsjusza powyżej zera.
20-latka nie mogła też nie nawiązać do pierwszego seta, w którym miała aż cztery szanse na przełamanie rywalki w jej pierwszych trzech gemach serwisowych. Estonka dobrze broniła się jednak serwisem, korzystała także z mocnego forhendu (zagrywany czasem szybciej niż samo podanie). Później Świątek pomagała Kanepi błędami i ostatecznie przegrała pierwszego seta 4:6.
- Powinnam skupić się na przyszłości, a nie na rozpamiętywaniu tego, co było. To był błąd - podkreśliła zwyciężczyni Roland Garros 2020. Jej rywalką w walce o finał będzie Danielle Collins (30. WTA). Amerykanka w ćwierćfinale pokonała Francuzkę Alize Cornet (61. WTA) 7:5, 6:1. Spotkanie Świątek - Collins w czwartek jako drugie od godziny 9:00 rano czasu polskiego, po pierwszym półfinale Ash Barty - Madison Keys.