Do zdarzenia doszło w końcówce drugiego seta przy stanie 4:4 i serwisie Alize Cornet. Francuzka wtedy szykowała się do serwisu. Robiła to jednak tak długo, że dostała ostrzeżenie od polskiej arbiter Katarzyny Redwan. Było to już drugie upomnienie dla Cornet, przez co została ukarana utratą punktu.
32-letnia tenisistka kompletnie nie mogła pogodzić się z decyzją pani arbiter. Podeszła do jej stolika i zaczęła się kłócić.
- To szaleństwo! Nic nie zrobiłam. Wzięłam ręcznik, piłkę i poszłam. Nie czekałam nawet sekundy - powiedziała zdenerwowana Cornet. - Poczekałam, aż dostaniesz piłki i wtedy uruchomiłam zegar - odpowiedziała pani sędzia.
- To niemożliwe. Wzięłam piłkę i poszłam prosto na linię końcową. Jaki masz ze mną problem? Nic nie mów, tylko mnie posłuchaj. W obecnych czasach nie możemy nawet pójść po ręcznik. Siedzisz na stołku sędziowskim i mówisz o naruszeniu przepisów. Nie sądzisz, że to niesprawiedliwe? - mówiła zdenerwowana Cornet.
- Alize Cornet sugeruje, że jest daleko, by pójść po ręcznik. Od momentu pandemii koronawirusa dzieci od podawania piłek nie przybiegają z ręcznikami do zawodników. Tenisista musi go wziąć sam i na to rzeczywiście potrzeba więcej czasu - mówił Dawid Olejniczak, komentujący mecz w Eurosporcie.
Zawodniczkę bronił były australijski olimpijczyk w skoku w dal - David Culbert.
- Cornet podrzuciła piłkę i złapała ją i jest to w porządku. Sprawdzała bowiem słońce. Jestem tutaj po jej stronie - powiedział.
Cornet ostatecznie wygrała mecz 4:6, 6:4, 6:2 i po raz drugi w karierze awansowała do IV rundy Australian Open. Poprzednim razem było to w 2009 roku. Po meczu kibice zaśpiewali jej życzenia urodzinowe.
- Głównie chodziło mi o przetrwanie - powiedziała Francuzka po meczu, która teraz w walce o ćwierćfinał zmierzy się z Rumunką Simoną Halep (15. WTA).