Burza na Australian Open. Miedwiediew grzmi: Mają niskie IQ!

Daniił Miedwiediew po długim, zaciętym i szalonym meczu wyeliminował Nicka Kyrgiosa 7:6 (7-1); 4:6; 6:4; 6:2. Ale po spotkaniu znowu dużo mówi się o dziwnym zachowaniu kibiców. - Myślę, że niektórzy z nich mają po prostu niskie IQ - stwierdził Rosjanin.

Piszemy "znowu", bo już w środę Nick Kyrgios poruszył kibiców. Australijczyk bez większych kłopotów wyeliminował Liama Broady'ego, pokonując go 6:4, 6:4, 6:3. W trakcie meczu ekscentryczny tenisista popisywał się efektownymi zagraniami, a tłum głośno reagował. Niemal każde jego udane zagranie było nagradzane owacją. - To było niewiarygodne! Niewiarygodne! Rozumiem szał radości po wygranym secie, ale po każdym pie.....m punkcie? I ciągle tylko to "Siuuu" i "Siuuu". Taki sam dźwięk, jaki wydaje Ronaldo po strzeleniu gola. Kibice zachowywali się trochę jak w zoo, stracili kontrolę - emocjonował się po swojej wygranej. A zwycięstwo uczcił łykiem zimnego piwa, którym poczęstował go jeden z fanów. 

Zobacz wideo Iga Świątek chce namieszać w Australian Open. "Czwarta runda to plan minimum"

W kolejnej rundzie - już podczas czwartkowej serii gier - Kyrgios jednak odpadł. Daniił Miedwiediew pokonał Australijczyka 7:6 (7-1); 4:6; 6:4; 6:2. Starcie trwało ponad trzy godziny i było pełne nie tylko wielu długich i szalonych wymian, które można zobaczyć w poniższych filmikach, ale także dziwnego zachowania kibiców. 

Rosjanin, który jest drugą rakietą świata, zdobył aż 31 asów serwisów (przy 17 Australijczyka). Miedwiediew wygrał aż 85 procent punktów po pierwszym serwisie. Obronił też siedem z dziewięciu przełamań i zanotował aż 68 zagrań kończących.

W trakcie wymian kibice buczeli i gwizdali niemal przy każdym kontakcie rakiety z piłką. - To trochę rozczarowujące, kiedy cały stadion robi ogromny hałas pomiędzy pierwszym a drugim podaniem. Myślę, że niektórzy z nich mają po prostu niskie IQ - stwierdził po meczu Rosjanin.

Choć Miedwiediew wygrał, to i tak uważa, że kibice zebrani na Rod Laver Arena są winni jego kilku pomyłek. - Rozumiem, że większość zawodników tego doświadcza, gdy gra z faworytem kibiców. Tym bardziej, gdy jest to Nick, ulubieniec publiczności. Jednak było kilka naprawdę dziwnych sytuacji. (...) Proszę o trochę szacunku również dla reportera. Jeśli kogoś szanujecie, to przynajmniej szanujcie Jima Couriera. Nie słyszę, o co mnie pyta - narzekał Rosjanin, gdy kibice gwizdali podczas jego wywiadu pomeczowego.

- Pytacie się mnie, jak sobie radzę z taką presją? Staram się zachować chłodną głowę i spokój. Spokój jest wyjściem z sytuacji. Pięć lat temu pewnie złamałbym dwie rakiety. Po prostu bym się wściekł i zaczął krzyczeć. Ale taka taktyka nie pomogłaby mi w wygraniu. Niektóre spotkania można wygrać, ale całego turnieju nie zwyciężysz w ten sposób - dodał Miedwiediew w studiu Eurosportu.

Po wywiadzie podszedł do kamery i napisał na jej ekranie flamastrem "Siuuu".

"Spokój i opanowanie Rosjanina w takich warunkach na korcie - najwyższa klasa" - napisała na Twitterze Daria Abramowicz, psycholżka sportowa znana ze współpracy z Igą Świątek.

Chamstwo kibiców? To zaczyna być norma

Australian Open nie jest jedynym turniejem wielkoszlemowym, na którym zdarzają się narzekania na zachowanie kibiców. Do kompromitujących sytuacji dochodzi także na trybunach w Paryżu, Londynie czy w Nowym Jorku. Okrzyki i nieustanny hałas w czasie wymian, przeszkadzanie w przygotowaniu do serwisu - zawodnicy od lat muszą się z tym mierzyć.

- Tenis w ostatnich latach przestał być sportem dla dżentelmenów - pisał niedawno Dominik Senkowski, dziennikarz Sport.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.