Przed rozpoczęciem poniedziałkowego starcia Hubert Hurkacz (11. ATP) z Jegorem Gierasimowem (106. ATP) zdecydowanym faworytem był polski tenisista. Obaj spotkali się wcześniej dwukrotnie - w kwalifikacjach do US Open w 2018 roku i w samym turnieju w 2018 roku. W obu przypadkach lepszy był Polak.
Choć Hubert Hurkacz był wyraźnym faworytem, miał nieco problemów. Co prawda zaczął od dobrego serwisu, ale później popełniał sporo błędów. Po zwycięstwie w pierwszym secie 6:2, w drugim Polak miał więcej kłopotów, choć i tym razem okazał się lepszy, wygrywając 7:6 (7:3).
Trzecią partię lepiej rozpoczął Białorusin, a do rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. W nim lepszy był Gierasimow, który triumfował 7:6 (7:5). Czwarty set był w wykonaniu Hurkacza znacznie lepszy i ostatecznie zakończył się on jego wygraną 6:3.
Zwycięstwo w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Australian Open było więc wypełnieniem zakładanego przed starciem planu. Dodatkowym "bonusem" w wykonaniu polskiego tenisisty było zagranie, które zaprezentował w ostatnim secie. Tuż po nim na trybunach rozległa się owacja.
Chcąc wybronić trudną piłkę po uderzeniu Gierasimowa, Hurkacz rzucił się na ziemię, odbijając zagranie praktycznie w ostatniej chwili. Na jego szczęście była to skuteczna akcja - Polak zdobył punkt na wagę wyniku 5:3, a następnie wygrał seta i całe spotkanie. "To jest niesamowite!" - czytamy we wpisie na Twitterze brytyjskiego oddziału Eurosportu. Zdaniem dziennikarzy ten niewiarygodny wolej już kandyduje do miana zagrania całego turnieju.
Po triumfie nad Gierasimowem Hurkacz awansował do drugiej rundy Australian Open. Kolejnym rywalem Polaka będzie Adrian Mannarino (69. ATP). Francuz stoczył niesamowity, pięciosetowy pojedynek z Australijczykiem Jamesem Duckworthem i wygrał 6:4, 2:6, 3:6, 6:2, 6:1.