Zamieszanie związane ze startem Novaka Djokovicia w Australian Open rozpoczęło się przed kilkoma dniami. Jedną z podstawowych zasad startu w zawodach jest szczepienie na koronawirusa, a Serb miał być jedynym niezaszczepionym, co mogła umożliwić mu wiza przyznana w ramach tzw. "wyjątku medycznego". Gdy tenisista dotarł do Australii, skierowano go do ośrodka dla imigrantów, a następnie cofnięto mu pozwolenie na wjazd do kraju.
W poniedziałek 10 stycznia australijski sąd zdecydował o uchyleniu decyzji władz centralnych o anulowaniu wizy tenisisty, ale Djoković wciąż nie może być pewny gry w Australian Open. Może ponownie zostać aresztowany przez rząd federalny, a potem deportowany z powrotem do Serbii. Wszystko z powodu stenogramów i dokumentów, jakie ujawnił sąd rozpatrujący jego apelację. Okazuje się, że Djoković zataił w deklaracji podróży swój pobyt w Hiszpanii, a konkretniej przygotowania do Australian Open w Marbelli.
Jednak kiedy Djoković wróci do kraju, to tam też może mieć kłopoty. Wszystko przez to, że spotykał się z ludźmi w momencie, kiedy miał być zakażony koronawirusem. 16 sierpnia Serb miał otrzymać pozytywny wynik testu na koronawirusa. W kolejnych dniach spotkał się m.in. z dziećmi podczas ceremonii stowarzyszenia tenisowego. Ponadto udzielił również wywiadu magazynowi L'Equipe i wziął udział w sesji zdjęciowej.
Więcej treści sportowych znajdziesz również na Gazeta.pl!
Właśnie do tych sytuacji odniosła się na konferencji prasowej premier Serbii, Ana Brnabić. - Myślę, że ważne jest, aby wszyscy wiedzieli, że w Serbii przepisy mają jednakowe zastosowanie do wszystkich i że z pewnością nikomu nie wolno naruszać zasad izolacji, ponieważ zagraża to zdrowiu innych ludzi. Są pewne standardy, które muszą być spełnione. W tym przypadku wydaje mi się, że skoro Djoković był świadomy pozytywnego testu na Covid, to jest to ewidentne naruszenie zasad – powiedziała szefowa serbskiego rządu. Co więc grozi Djokoviciowi? "Daily Mirror" cytuje 248 artykuł z serbskiego kodeksu karnego. Za nieprzestrzeganie przepisów zdrowotnych podczas epidemii w tym kraju grozi kara do trzech lat więzienia.
Djoković w środę wystosował oświadczenie, w którym twierdzi, że nie wiedział o wyniku testu PCR, który dał wynik dodatni. Dowiedział się o nim dopiero po spotkaniu z dziećmi. Wcześniej wykonywał testy antygenowe, które dały wynik negatywny. Przyznał jedynie, że błędem była zgoda na przeprowadzenie wywiadu z dziennikarzem L'Equipe 18 grudnia.