Ostatnie tygodnie wokół Igi Świątek były bardzo burzliwe. Nasza najlepsza tenisistka zaliczyła słabszą, drugą część poprzedniego sezonu i kilka tygodni temu ogłosiła zmianę trenera. Świątek rozstała się z Piotrem Sierzputowskim, a jego miejsce zajął Tomasz Wiktorowski.
Nowy szkoleniowiec Świątek zapowiedział, że 20-letnia zawodniczka położy teraz większy nacisk na grę w singlu. Odbędzie się to kosztem startów w deblu, w którym Świątek w zeszłym sezonie zaliczyła bardzo obiecujące wyniki w parze z Bethanie Mattek-Sands. Zawodniczki doszły m.in. do finału wielkoszlemowego Rolanda Garrosa czy półfinału w Miami.
Dowodem na zmiany w terminarzu Świątek jest fakt, że Polka nie zgłosiła się do turnieju deblowego w zbliżającym się wielkimi krokami wielkoszlemowym Australian Open. Świątek zagra jedynie w turnieju singlowym, do którego podejdzie jako dziewiąta zawodniczka na świecie.
Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Zanim jednak Świątek wystartuje w Melbourne, sezon zacznie w Adelaidzie, gdzie będzie broniła tytułu wywalczonego przed rokiem. Turniej w Australii zacznie się 10 stycznia.
Australian Open potrwa od 17 do 30 stycznia. Dla Świątek będzie to czwarty start w tym turnieju. W pierwszym, w 2019 roku, doszła do 2. rundy. W dwóch kolejnych startach odpadała w 4. rundzie. Przed rokiem lepsza od Polki była Simona Halep, która wygrała 3:6, 6:1, 6:4.