"Wstyd". Zostali sami w konflikcie z Chinami. "Nie chcemy karać miliarda ludzi"

Dominik Senkowski
Organizacja WTA została sama w sporze z Chińczykami o tenisistkę Peng Shuai. Federacja ATP, Międzynarodowy Komitet Olimpijski oraz Międzynarodowa Federacja Tenisowa wolą się nie wychylać. - Nie chcemy karać miliarda ludzi - tłumaczą.

Światowym tenisem rządzą trzy organizacje: Federacja Kobiecego Tenisa (WTA), Federacja Męskiego Tenisa (ATP) oraz Międzynarodowa Federacja Tenisowa (ITF). Ta pierwsza postawiła Chińczykom ultimatum - zagroziła wycofaniem wszystkich turniejów z tego kraju w przyszłym roku, jeśli sprawa Peng Shuai nie zostanie wyjaśniona. W 2022 roku zaplanowanych jest 10 imprez kobiecego tenisa w Chinach. 

Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek zmieniła trenera? "Przemyślana, ale ryzykowna decyzja"

ITF nie wycofa turniejów

W przeciwieństwie do WTA, ITF nie chce na razie wycofać swoich turniejów z Chin.  Prezes Międzynarodowej Federacji Tenisowej David Haggerty stwierdził, że turnieje juniorskie i seniorskie organizowane przez ITF powinny być utrzymane. - Nie chcemy karać miliarda ludzi - wyjaśnił w oświadczeniu Haggerty.

Peng Shuai, była numer jeden na świecie w deblu, opublikowała na początku listopada na portalu społecznościowym Weibo post, w którym zarzuciła napaść seksualną czołowemu dygnitarzowi Partii Komunistycznej.  Wpis został wkrótce usunięty, a jej samej nie widziano przez trzy tygodnie. Od tego czasu przedstawiciele sportu i polityki oraz obrońcy praw człowieka wyrażają troskę o los tenisistki.

WTA zawiesiło wszystkie turnieje w Chinach i Hongkongu, chociaż Chińczycy są ważnym partnerem biznesowym kobiecej federacji. - Nie rozumiem, jak mam prosić naszych sportowców o udział w zawodach, gdy Peng Shuai nie może swobodnie komunikować się i najwyraźniej została zmuszona do odparcia zarzutów o napaść na tle seksualnym - powiedział prezes WTA Steve Simon. 

- Jako organizacja odpowiedzialna za sprawy tenisa wspieramy wszystkie prawa kobiet - powiedział BBC prezes Haggerty. - Zarzuty muszą zostać zbadane -  dodał. 

ATP i MKOI także nie dołączą do bojkotu 

Po decyzji ITF WTA pozostaje jedyną organizacją tenisową, która odwołała turnieje w Chinach. Federacja ATP także nie przyłączył się do bojkotu. Oburzona była tym Martina Navratilova, 18-krotna mistrzyni wielkoszlemowa. - Odpowiedź ATP to wstyd. Czy mamy rozumieć, że ATP przygotowałoby podobne oświadczenie, gdyby to dotyczyło tenisisty a nie tenisistki? Jakoś wątpię - powiedziała Navratilova. 

Szczególnie krytykowany był Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOI). Szef olimpijskiego komitetu Thomas Bach odbył rozmowę wideo z Peng Shuai, podczas której tenisistka miała zapewnić, że jest bezpieczna i prosi o poszanowanie jej prywatności. 

Stowarzyszenie sportowców Global Athlete oskarżyło MKOl o "współudział w złośliwej propagandzie chińskich władz i brak zainteresowania podstawowymi prawami człowieka". Najbliższe zimowe igrzyska olimpijskie odbędą się w Pekinie w dniach 4-20 lutego 2022.

Wyciszyć sprawę

W reakcji na działania WTA chińską firma streamingowa iQiyi poprosiła o usunięcie jej nazwy ze strony internetowej kobiecej federacji. IQiyi przedstawiana była jako jeden z globalnych partnerów WTA, a umowa między nimi obejmowała ponad 100 mln dolarów. 

Miejsce pobytu Peng stało się przedmiotem międzynarodowego zainteresowania po opublikowaniu przez nią wpisu na portalu Weibo. Chińskie media przedstawiły materiały wideo sugerujące, że Shuai spotkała się z kibicami oraz młodymi tenisistami. Chinka nie odpowiada jednak wciąż na próby kontaktu ze strony władz WTA. Jej nazwisko jest cenzurowane w chińskim internecie. Władze w Pekinie robią wszystko, by wyciszyć sprawę. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.