Gościem Jakuba Polkowskiego i Łukasza Wiśniowskiego był Zbigniew Boniek. Niedawny prezes PZPN przede wszystkim rozmawiał o piłce. Nie zabrakło tematu nadania paszportu dla Matty'ego Casha, absencji Roberta Lewandowskiego w meczu z Węgrami czy opinii Włochów na temat Wojciecha Szczęsnego. Pod koniec rozmowy gospodarze "Foot Trucka" umawiali się na obiad z Bońkiem i doszło do zabawnej wymiany zdań.
- Ja miałem takiego jednego, co jak było do opłacania, to on zawsze do toalety - zagaił Boniek.
- A był z Poznania? - spytał Wiśniowski.
- Był z Poznania. I był jednym z najlepszych w historii polskiego tenisa - odpowiedział gość.
- Wojciech Fibak?! - próbował się dowiedzieć gospodarz programu.
- Panowie, bez nazwisk - stwierdził Boniek. Po czym spojrzał na kamerę i dodał: - Wojtek, ale że tobie się zawsze zachciewało, jak kurcze, przychodził rachunek - zaśmiał się na koniec Boniek.
To jeden z najbardziej utytułowany polskich tenisistów w historii. Na przełomie lat 70. i 80. wygrał siedem turniejów singlowych, jednak jego największe sukcesy to cztery ćwierćfinały turniejów wielkoszlemowych. Do tej fazy doszedł dwukrotnie na Rolandzie Garrosie, raz na Wimbledonie i raz na US Open. W lipcu 1977 roku Wojciech Fibak był na 10. pozycji rankingu ATP. Niedawno przebił go Hubert Hurkacz.
- Od kilku lat wierzę w Huberta, nazywałem go "naszym Andym Murrayem". Wskazywałem, że będzie w pierwszej "10" ATP. Teraz uważam, że będzie nawet w top 5. Doceniam jego profesjonalizm, zaangażowanie w rozwój. Hubert poświęca się w całości tenisowi. To nie tylko czysty talent, bo dodaje do tego ciężką pracę i to przynosi efekty. Mamy tenisistę wielkiego formatu - mówi Wojciech Fibak w rozmowie ze Sport.pl.