Od poniedziałku Hubert Hurkacz jest na dziewiątym miejscu w rankingu ATP. Tym samym przebił Wojciecha Fibaka, który w lipcu 1977 roku był na 10. pozycji. Hurkacz jest najwyżej sklasyfikowanym polskim tenisistą od momentu powstania męskiego rankingu. To nie przypadek, tylko konsekwencja ostatnich kapitalnych występów 24-latka.
Kilka dni temu Hurkacz doszedł do półfinału turnieju Masters w Paryżu. W meczu o finał przegrał nieznacznie z Novakiem Djokoviciem, późnieszym triumfatorem całej imprezy. W tym roku Polak wygrał już trzy turnieje (Delrey Beach, Miami, Metz). Był w półfinale Wimbledonu, jesienią zadebiutował w top 10 wyrzucając z tego grona Rogera Federera.
- Od kilku lat wierzę w Huberta, nazywałem go "naszym Andy’m Murray’em". Wskazywałem, że będzie w pierwszej "10" ATP. Teraz uważam, że będzie nawet w top 5. Doceniam jego profesjonalizm, zaangażowanie w rozwój. Hubert poświęca się w całości tenisowi. To nie tylko czysty talent, bo dodaje do tego ciężką pracę i to przynosi efekty. Mamy tenisistę wielkiego formatu - mówi Wojciech Fibak w rozmowie ze Sport.pl.
Jak Fibak czuje się z tym, że Hurkacz przebił jego osiągnięcie rankingowe? - Cieszę się, że to Hubert tego dokonał. Spodziewałem się tego. Czekaliśmy tyle lat na Polaka w Turnieju Mistrzów, na tenisistę w top 10. Jeszcze zostało mu kilka moich rekordów do pobicia (śmiech). Myślę, że wygra więcej turniejów ATP ode mnie [15 - przyp. red.], ale będzie mu trudno dogonić mnie w liczbie wygranych spotkań [531 - przyp. red.] - przyznaje Fibak.
- Z Hubertem łączy mnie też taka osobista więź - zdradza Fibak. I opowiada, jak obserwował go w Paryżu gdy Hurkacz był juniorem. - Wtedy nie myślałem, ze Hubert będzie w top 20. Był solidny, miły, ładnie obijał płaskie uderzenia, ale nie wyczuwałem, że zajdzie aż tak daleko. Pamiętam że był rok 2015, a w półfinale Wielkiego Szlema w Paryżu rywalizowali Novak Djoković i Andy Murray. Hubert pojawił się na tym spotkaniu, usiedliśmy obok siebie i oglądaliśmy cały mecz, dużo rozmawiając. To było takie preludium do naszych obecnych relacji - wspomina.
Fibak przyznaje, że z Hurkaczem są w stałym kontakcie. - Hubert był u mnie w domu kilka miesięcy temu, przekazałem mu całe moje doświadczenie od Roda Lavera do Novaka Djokovicia - mówi. Kilka lat temu Fibak miał okazję trenować Serba. Za kilka dni Hurkacz może znów zmierzyć się z Djokoviciem.
Od niedzieli w Turynie rusza Turniej Mistrzów. Dla 24-latka z Wrocławia będzie to debiut w tak prestiżowej imprezie. Jakie ma szanse? - Z wyjątkiem Andreja Rublowa Hubert może wygrać i przegrać z każdym tenisistą, który zakwalifikował się do ATP Finals. Danił Miedwiediew i Novak Djoković są w najwyższej formie, będą faworytami. Później wydawałoby się, że trzeba postawić na Alexandra Zvereva, ale Niemiec bardzo dużo grał w ostatnich tygodniach i wydaje się być zmęczony. Nie boję się o ewentualny pojedynek Huberta z Rublowem. Rosjanin jest dla mnie trochę zbyt wysoko w rankingu i nasz zawodnik powinien go ograć. Z kolei Matteo Berdettini jest zdecydowanie słabszy ze strony bekhendowej, a do tego nie wiadomo, w jakiej znajduje się formie fizycznej - ocenia Fibak.
Berrettini miał ostatnio problemy zdrowotne, ale prawdopodobnie wykuruje się na turniej przed własną publicznością. - Trzeba uważać na Caspera Ruuda, dla którego również będzie to debiut w Turnieju Mistrzów. Norwego bardzo poprawił się w hali. Hubertowi trudno będzie wyjść z grupy, ale wierzę w to - wskazuje nasz rozmówca. Losowanie grup Turnieju Mistrzów odbędzie się w piątek.
Z kolei w środę w Guadalajarze rozpocznie się Turniej Mistrzyń z udziałem Igi Świątek. - Mamy niezwykłe szczęście, że doczekaliśmy się tenisistki i tenisisty w światowej czołówce. Mało który kraj może się tym teraz pochwalić. Hiszpania ma Rafaela Nadala oraz Garbine Muguruzę czy Paulę Badosę. Grecy doczekali się Stefanosa Tsitsipasa i Marii Sakkari. A reszta? Włosi czy Rosjanie mają kilku czołowych tenisistów, ale brakuje im tenisistek. Iga i Hubert świetnie nas reprezentują nie tylko na korcie, ale i poza nim. Jestem z nich dumny - kończy Wojciech Fibak.