- Czuje się bardzo dobrze i zrobię wszystko, żeby pokazać to na korcie. Zostało jeszcze kilka turniejów do końca roku i dam z siebie wszystko, żeby udanie zakończyć ten sezon - mówil dziennikarzowi Sport.pl, Łukaszowi Jachimiakowi Hubert Hurkacz przed rozpoczęciem turnieju Indian Wells w Kalifornii. I okazało się, że na pustyni radzi sobie fantastycznie. Spotkanie z Alexeiem Popyrinem to przez długi czas była łatwizna, choć w końcówce rywal postanowił sprawdzić nerwy Polaka.
71. zawodnik światowego rankingu to wielka nadzieja australijskiego tenisa i jeden z jego największych talentów. W 2017 roku triumfował w juniorskim French Open. Ma już także na swoim koncie jedno zwycięstwo w turnieju ATP - z lutego, gdy wygrał w rywalizacji w Singapurze.
Hurkacz grał z nim bardzo pewnie. W pierwszym secie przegrał tylko jednego - czwartego gema przy stanie 3:0 dla Polaka. Kolejne już jednak wygrywał i przy podwójnym przełamaniu - w drugim i szóstym gemie - wygrał tę partię 6:1. To był Hurkacz-ekspres!
Drugi set był już bardziej wyrównany. Co prawda Popyrin przegrał przy swoim serwisie w trzecim gemie i znów szybko grał ze stratą własnego podania, ale walczył i w piątym gemie miał nawet break-pointa. Jednak nie wykorzystał go, a Hurkacz wciąż utrzymywał swoją grę na wysokim poziomie. Starał się unikać groźnego i mocnego serwisu rywala, a sam nie popełniał głupich błędów.
Aż do stanu 4:3 dla Polaka, gdy przy serwisie Popyrina Australijczyk miał już dwa break-pointy. Hurkacz wyprowadził gema do stanu równowagi. Chwilę później miał nawet piłkę na wygranie go, ale popełnił podwójny błąd serwisowy. Chwilę później po dłuższej walce z Australijczykiem znów miał okazję do zamknięcia gema i ją wykorzystał.
Było 5:3, a Hurkacz nabrał już tak dużej pewności, że wygranie seta i całego spotkania wydawało się formalnością. Jednak Polak najpierw nie przełamał Popyrina w kolejnym gemie, a przy własnym serwisie oddał mu gema w najgorszym możliwym momencie. Australijczyk odrobił zatem przełamanie i był w doskonałej sytuacji. Ale wtedy Polak zagrał po mistrzowsku i wygrał gema serwisowego rywala, oddając mu tylko jeden punkt. Chwilę później już przy swoim podaniu, miał przeciwko sobie kolejną szansę Popyrina na przełamanie, ale stłamsił ją asem serwisowym i chwilę później wygrał gema, skończył seta stanem 7:5, a mecz wynikiem 2:0!
W III rundzie turnieju Hurkacz zagra z lepszym z amerykańskiej pary Sebastian Korda (40. miejsce w rankingu ATP) i Frances Tiafoe (49. miejsce w rankingu ATP). Jego wynik już jest lepszy niż w poprzednim turnieju ATP, w którym brał udział - w San Diego, gdy skończył rywalizację na II rundzie.