Szczere wyznanie Igi Świątek. "To był taki czas, gdy miałam swoje wątpliwości"

Dominik Senkowski
Iga Świątek jest rozstawiona z numerem drugim w prestiżowym turnieju w Indian Wells. To pierwsza taka sytuacja w jej karierze. - Czasami czuję presję. Ale staram się pamiętać, że mam 20 lat i jest to dla mnie nowa sytuacja - mówi Świątek w rozmowie ze Sport.pl.

Iga Świątek jest już w Indian Wells, gdzie we wtorek wystartował turniej BNP Paribas Open. To jedna z największych imprez sezonu, zawody rangi WTA Masters 1000, czasem nazywane nawet piątym turniejem wielkoszlemowym. Świątek przystępuje do turnieju w Kalifornii jako rozstawiona z numerem drugim. To będzie dla niej wyjątkowy występ, pierwszy raz w karierze jest rozstawiona tak wysoko w tak prestiżowej imprezie. Sport.pl zapytał naszą tenisistkę, jakie ma to dla niej znaczenie. 

Zobacz wideo Polska siła tenisa. Hubert Hurkacz i Iga Świątek robią furorę, a ile zarabiają?

Iga Świątek o presji

- Szczerze mówiąc, nie ma to dla mnie tak naprawdę znaczenia. Gdy się obserwuje, co dzieje się w rozgrywkach WTA, można dojść do wniosku, że rankingi tutaj w ogóle nie odgrywają roli. Często jest tak, że zawodniczki z niższym rankingiem dochodzą do dalszych części turniejów - mówi Iga Świątek.

- Rozstawienie w Indian Wells nie ma dla mnie znaczenia, bo wiem, że wszystko może się wydarzyć. Staram się po prostu skoncentrować na tym, co mam zrobić. Tak jak mówiłam podczas US Open - nadal uczę się grać jako zawodniczka sklasyfikowana wyżej w rankingu. Czasami czuję presję. Ale staram się pamiętać, że mam 20 lat i jest to dla mnie nowa sytuacja. Staram się dawać sobie czas, by przyzwyczaić się do tego wszystkiego - dodaje polska tenisistka.

Świątek w Indian Wells wystąpi po raz drugi. Dwa lata temu nie przeszła eliminacji, teraz jest w gronie faworytek do końcowego triumfu, w rankingu WTA jest czwarta. W Kalifornii nie wystąpi jednak liderka Australijka Ash Barty (decyzja osobista) oraz Białorusinka Aryna Sabalenka (pozytywny wynik testu na COVID). Dlatego Polka zagra jako turniejowa dwójka. Z numerem pierwszym rozstawiona jest Czeszka Karolina Pliskova. 

Pandemia Świątek pomogła

W zeszłym roku turniej miał się odbyć tradycyjnie na początku marca, ale z powodu wybuchu pandemii nie doszedł do skutku. Była to jedna z pierwszych tak dużych imprez sportowych na świecie, której nie udało się zorganizować z powodu koronawirusa. Czy pandemia wpłynęła na karierę Igi Świątek?

- Myślę, że pandemia wpłynęła na nią pozytywnie - uważa Świątek. - Miałam czas przygotować się do matury. W normalnej sytuacji pewnie musiałabym łączyć naukę z tenisem i wątpię, bym była tak efektywna na obu polach. Cieszę się, że ta przerwa nadeszła akurat przed maturą - przyznaje. W sierpniu tenisistka poinformowała o wynikach matury w mediach społecznościowych - język polski podstawowy na 83 proc., język angielski podstawowy 100 proc., matematyka podstawowa 100 proc., język angielski rozszerzony 96 proc., matematyka rozszerzona 66 proc.

- Cieszę się też, że miałam trochę czasu, by pobyć w domu i nabrać dystansu do tego, co robię. Pamiętam, że powrót do touru był wymagający. Zwłaszcza że na trybunach nie było kibiców. To był czas, gdy miałam różne wątpliwości. Później przyszedł Roland Garros. Myślę, że przez to, że turniej w Paryżu odbywał się w czasie pandemii, miałam trochę mniej obowiązków po zwycięstwie. Mogłam trochę odpocząć. To nie było tak, że wszyscy w Warszawie się na mnie rzucali. Wciąż miałam maseczkę i przez to większość ludzi mnie nie poznawała - tłumaczy Polka.

- Pandemia mi pomogła. Jestem introwertyczką, osobą, która nie ma nic przeciwko siedzeniu w domu - śmieje się. Jeśli więc była sytuacja, że trzeba było pozostać w domu, bo byliśmy narażeni, to wręcz mi się to podobało - kończy Świątek.

Szansa na Turniej Mistrzyń

Kalifornijski turniej ma duże znaczenie z punktu widzenia rankingu WTA Race. Na jego podstawie osiem najlepszych tenisistek zakwalifikuje się do kończącego sezon Turnieju Mistrzyń. Od poniedziałku Świątek zajmuje w tej klasyfikacji siódme miejsce. Spadła o jedną lokatę po tym, jak po zwycięstwie w Chicago wyprzedziła ją Hiszpanka Garbine Muguruza. Dystans do naszej tenisistki zmniejszyła także finalistka z Chicago Tunezyjka Ons Jabeur. 

Dobry występ Świątek w Indian Wells powinien zagwarantować jej prawo występu w Turnieju Mistrzyń. - Zdaje sobie sprawę, jak ciężka jest walka do samego końca, ale też cieszę się, że w ogóle dotarłam do tego miejsca. Jeszcze rok temu przed Roland Garros nawet bym o tym nie pomyślała - mówiła zawodniczka z Raszyna.

Z racji rozstawienia Świątek miała wolny los w pierwszej rundzie turnieju BNP Parbias Open. W drugiej zmierzy się z Chorwatką Petrą Martić. Ten mecz odbędzie się w piątek o 20 czasu polskiego. Relacja w Canal Plus.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.