Najlepszy sezon Hurkacza w karierze. Blisko wyjątkowego sukcesu. "To się odbija"

Dominik Senkowski
- Na tle innych zawodników z czołówki Hurkacz stał się bardzo solidny. Nie jest showmanem, wyjątkowo spektakularnym tenisistą, ale gra równo. To się odbija na wynikach - mówi Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

Hubert Hurkacz wygrał w niedzielę turniej we francuskim Metz. W finale pokonał Pablo Carreno-Bustę 7:6, 6:4. - To był bardzo dobry turniej w wykonaniu Huberta. W finale też grał świetnie. Pamiętajmy, że Carreno-Busta zabrał nie tak dawno medal Novakowi Djokoviciowi w Tokio, ogrywając go w meczu o brąz. Hiszpan od lat należy do czołówki. Jest bardzo regularny, ale Polakowi pomagał serwis, dawał dużo pewności - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

Zobacz wideo "Nie wymagajmy od Igi Świątek, żeby za każdym razem była superpoważna i superskupiona"

Wyjątkowy sukces

To czwarty w karierze tytuł Huberta Hurkacza na poziomie głównych rozgrywek ATP, a trzeci w tym roku. W styczniu wygrał w Delrey Beach, w marcu w Miami, a teraz w Metz. Po pierwszy tytuł sięgnął dwa lata temu w Winston-Salem. Sukces w niedzielę jest tym cenniejszy, że tenisista z Wrocławia pierwszy raz wygrał imprezę rozgrywaną poza USA. Nigdy wcześniej nie prezentował się też tak dobrze w hali.

- Na tle innych zawodników z czołówki Hubert stał się bardzo solidny. Widać to było we wszystkich jego meczach w Metz. Nie jest showmanem na korcie, wyjątkowo spektakularnym tenisistą, ale gra równo. To się odbija na wynikach, na rankingu. Trzeba to doceniać. W polskim tenisie byli już showmani, przyszedł czas na zawodnika solidnego. Solidność, solidności i jeszcze raz solidność. To cenne - zauważa Romer.

Turyn coraz bliżej

Po tym sukcesie Hurkacz awansował na 12. miejsce w rankingu ATP i ósme w rankingu ATP Race. Na podstawie tego drugiego zestawienia tenisiści kwalifikują się do kończącego sezon Turnieju Mistrzów. W Turynie zagra ośmiu najlepszych tenisistów tego roku. Polak jest coraz bliżej zapewnienia sobie prawa udziału w imprezie. - Teraz najważniejszy będzie dla niego start w wielkim turnieju w Indian Wells (od 4 października - przyp. red.). Tam się rozstrzygnie, czy wystąpi w Turnieju Mistrzów. Zwycięstwo w Metz dało mu spokój. Wzrosło prawdopodobieństwo, że zakwalifikuje się do prestiżowej imprezy dla najlepszych. Nie mam wielkich oczekiwań odnośnie jego występu w Turynie, ale już sam udział Polaka w tak elitarnych zawodach będzie wielkim osiągnięciem - wskazuje Romer.

Na ten moment Hurkacz ma 80 punktów przewagi nad dziewiątym Casperem Ruudem z Norwegii. 435 punkty traci do Polaka Kanadyjczyk Felix Auger Aliassime, a 500 punktów Włoch Jannik Sinner. Cała czwórka zgłoszona jest do turnieju w San Diego, który odbędzie się w przyszłym tygodniu. Pewni udziału w Turnieju Mistrzów są już Serb Novak Djoković, Rosjanin Danił Miedwiediew, Grek Stefanos Tsitsipas i Niemiec Alexander Zverev. Siódmy Hiszpan Rafael Nadal zakończył już sezon, więc do Turynu pojedzie także tenisistka sklasyfikowany na dziewiątym miejscu.

  1. Novak Djoković 8370 pkt
  2. Danił Miedwiediew 6380
  3. Stefanos Tsitsipas 5470
  4. Alexander Zverev 4915
  5. Andrej Rublow 4030
  6. Matteo Berrettini 3955
  7. Rafael Nadal 2985
  8. Hubert Hurkacz 2755
  9. Casper Ruud 2675
  10. Felix Auger Aliassime 2320
  11. Jannik Sinner 2255
  12. Asłan Karacew 1895

Iga ma Huberta, a Hubert Igę

Ostatnie miesiące są wyjątkowe dla polskiego tenisa. Hubert Hurkacz i Iga Świątek walczą o udział w turniejach kończących sezon. W rankingu WTA Race 20-latka z Raszyna jest szósta, w zestawieniu WTA od poniedziałku będzie na czwartym miejscu, najwyższym w karierze. - Taka sytuacja pomaga Idze i Hubertowi. Myślę, że wzajemnie się napędzają swoimi sukcesami. Raz jednemu wychodzi, raz drugiemu. Na pewno to dobre dla polskiego tenisa. Nie mamy wielu zawodników w światowej czołówce, np tylu co Czesi. Aż trzy czeskie tenisistki są obecnie w pierwszej dziesiątce rankingu WTA. Trzeba jednak doceniać to, co jest. Hubert i Iga pomagają sobie tym, że presja rozkłada się na nich oboje, a nie spada tylko na jedną osobę - kończy Romer.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.