Finalista US Open przyznał się do nałogu. "Co za idiota ze mnie"

Była australijski tenisista Mark Philippoussis w rozmowie z "SAS Australia" ujawnił, że w przeszłości bardzo łatwo przychodziło mu wydawanie pieniędzy, aby realizować każdą swoją zachciankę. - Teraz tylko kręcę głową, śmieję się i mówię: "Co za idiota ze mnie" - powiedział Philippoussis.

W przeszłości Mark Philippoussis był jedną z gwiazd tenisowych. Były finalista Wimbledonu i US Open oraz zwycięzca 11 singlowych turniejów ATP oraz dwukrotnie Pucharu Davisa najwyżej w karierze był na ósmym miejscu na świecie w 1999 roku. W 2006 roku postanowił zakończyć karierę, ale jego pasja do tenisa zaczęła wygasać już wiele lat wcześniej.

Zobacz wideo "Nie wymagajmy od Igi Świątek, żeby za każdym razem była superpoważna i superskupiona"

Ostatnio Australijczyk był gościem "SAS Australia". Podczas rozmowy ujawnił, że osobiście poczuł się urażony, po tym jak został potraktowany wiele lat temu przez sponsorów. Były tenisista liczył, że dostanie jakiś lukratywny odzieżowy kontrakt po dotarciu do finału Wimbledonu w 2003 roku, gdy jego rywalem był Roger Federer czy też po znalezieniu się w finale US Open w 1998 roku. Stało się zupełnie inaczej i ostatecznie Philippoussis nigdy nie doczekał się podpisania takiej umowy. 

Mark Philippoussis o swoim nałogu, gdy grał w tenisa. "Wiedziałem, że to mnie nie uszczęśliwia"

- Pod koniec kariery straciłem miłość do tenisa. Bardzo osobiście odebrałem rzeczy, które mi się przytrafiły - powiedział 44-latek. I dodał: - Miałem trzecią operację kolana i przez trzy miesiące jeździłem na wózku inwalidzkim, a potem przez kilka miesięcy chodziłem o kulach. Powiedziano mi, że już nigdy nie zagram zawodowo w tenisa. To mnie napędzało. Gdy wróciłem do gry, miałem najlepszy rok w karierze. Byłem w finale Wimbledonu i zajmowałem ósme miejsce na świecie. Triumfowałem w Pucharze Davisa. I wówczas pomyślałem, "dlaczego nie mam kontraktu odzieżowego?". Moją pierwszą myślą było: "Pie**** się". Wtedy moja pasja do tenisa zaczęła umierać. Walczyłem z kontuzją i czułem się pokonany.

W dalszej części rozmowy Mark Philippoussis przyznał, że uwielbiał wydawać pieniądze na dowolne rzeczy. Jednak po chwili szybko tracił nimi zainteresowanie. - Udało mi się kupić to, czego chciałem, a kiedy to zrobiłem, znudziło mi się w ciągu pięciu minut. Od razu wiedziałem, że to mnie nie uszczęśliwia, w ogóle mnie to nie motywowało. Oglądałem nowy film "Bad Boys", i widziałem, że mają tam nowe Porsche Turbo, zadzwoniłem więc do mojego agenta i powiedziałem mu: "Kup mi nowe Porsche Turbo". Tak to było śmieszne. Nagroda pieniężna nie sprawiła jednak, że byłem bardziej szczęśliwy, ale stało się to nową normą. Teraz tylko kręcę głową, śmieję się i mówię: "Co za idiota ze mnie" - podkreślił Australijczyk.

Na koniec Phillippoussis oświadczył, że teraz jest zdecydowanie inaczej. Stara się być najlepszą wersją siebie dla swojej rodziny i to go motywuje. - Chce być lepszym mężem i ojcem dla dwójki swoich dzieci. Jako tenisista miałem jeden rozdział, ten jest inny - zakończył Philippoussis, który od 2013 roku jest mężem modelki i aktorki Silvany Lovin.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.