To koniec "Wielkiej Trójki" w świecie męskiego tenisa? Djoković, Nadal i Federer dopadnięci

Novak Djoković przegrał z Daniłem Miedwiediewem, Rafael Nadal stracił pół sezonu z powodu kontuzji, a Roger Federer przegrał z Hubertem Hurkaczem i nie wiadomo, czy w ogóle wróci do gry. Czy to koniec "Wielkiej Trójki" męskiego tenisa?

Rozgrywki męskiego tenisa zdominowane były od lata przez "Wielką Trójkę": Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia. Najlepiej widać to w Wielkim Szlemie: każdy z trzech tenisistów ma po 20 tytułów wielkoszlemowych. Na ich poziom potrafili momentami wskoczyć jedynie Andy Murray i Stan Wawrinka (obaj po trzy tytuły).

Zobacz wideo "Nie wymagajmy od Igi Świątek, żeby za każdym razem była superpoważna i superskupiona"

Kosmiczna statystyka

W ostatnich 16 sezonach rozegrano 64 turnieje Wielkiego Szlema. Tylko cztery z nich padły łupem tenisisty spoza wąskiego grona Nadal, Federer, Djoković, Murray, Wawrinka. Każdy z tych wyjątkowych przypadków miał miejsce na US Open: w 2009 roku wygrał Juan Marin Del Potro, w 2014 Marin Cilić, w 2020 Dominic Thiem, a 2021 Danił Miedwiediew.

Trwający sezon to prawie całkowita dominacja Novaka Djokovicia. Serb triumfował w Australian Open, Roland Garros i Wimbledonie. Miał szansę na Złotego Szlema (złoty medal olimpijski i cztery wygrane szlemy), ale w Tokio skończył bez krążka, a w US Open zatrzymał go Miedwiediew. Reakcja środowiska tenisowego i kibiców na porażkę Djokovicia z Miedwiediewem jest bardzo wymowna. Zwycięstwo Rosjanina jest odbierane w kategoriach sensacji, mimo że to drugi zawodnik rankingu ATP. Djoković tak bardzo odskoczył rywalom, że jego wyraźna przegrana jest bardzo zaskakująca.

Czy porażka lidera rankingu w Nowym Jorku oznacza symboliczny koniec "Wielkiej Trójki"? Raczej nie, za szybko na taką tezę. Ale symptomy coraz bliższego końca są wyraźne. Djoković był załamany, płakał w czasie finału w Nowym Jorku i na pomeczowej konferencji prasowej. Nie ma wątpliwości, że wróci do rozgrywek pełen nowych ambicji. Pytanie, jak to nowojorskie niepowodzenie odbije się na jego psychice. Czy będzie taką traumą, jak dla Sereny Williams porażka z Robertą Vinci w półfinale US Open 2014, gdy Amerykanka także była o krok od zdobycia Wielkiego Szlema?

Młodzi coraz lepsi

Nie ma wątpliwości, że młodzi dopadli w końcu starszych mistrzów. Świadczą o tym wyniki poszczególnych spotkań, ranking ATP. Miedwiediew jest wiceliderem, Stefanos Tsitsipas na trzecim miejscu, Alexander Zverev na czwartym. Ten ostatni zdobył w Tokio złoty medal olimpijski. Dominic Thiem nie zaliczy tego sezonu do udanych, zakończył go przedwcześnie z powodu kontuzji, ale wygrywając rok temu w Nowym Jorku, został pierwszym tenisistą urodzonym w latach 90., który sięgnął po tytuł wielkoszlemowy.

Pod koniec 2021 roku kibice "Wielkiej Trójki" mogą mieć coraz większe powody do obaw. Novak Djoković stracił chyba ostatnią szansę na Wielkiego Szlema (nie mówiąc już o Złotym Szlemie), w maju skończył 34 lata. Rok starszy do niego Rafael Nadal po nieudanym Roland Garros wrócił tylko na moment, potem przedwcześnie zakończył sezon i poddał się zabiegowi stopy. Dziś jest szósty w rankingu. Roger Federer cały poprzedni sezon spędził na rehabilitacji, w tym roku nastawiał się na Wimbledon, gdzie przegrał w ćwierćfinale z Hubertem Hurkaczem. Szwajcar przeszedł niedawno kolejny zabieg, zapewnia, że jeszcze wróci na korty, ale skończył w sierpniu 40 lat i pytań o jego przyszłość nie brakuje. Obecnie jest na dziewiątym miejscu na świecie z tendencją spadkową.

Od kilku lat Zverev, Thiem, Miedwiediew czy Tsitsipas potrafili w pojedynczych spotkaniach ogrywać "Wielką Trójkę", ale brakowało im sukcesów w Wielkim Szlemie. Te wreszcie nadeszły, a czas pracuje na ich korzyść. Jest jeszcze za wcześnie, by przekreślać Djokovicia, Federera i Nadala, ale znamienne, że ich kolejne tytuły wielkoszlemowe wydają się coraz mniej prawdopodobne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.