– Muszę mocniej trenować – przekonywał Rafael Nadal chwilę po porażce z Lloydem Harrisem. Nadal, 20-krotny zwycięzca turniejów Wielkiego Szlema, przegrał z 50. w rankingu ATP tenisistą 4-6, 6-1, 4-6.
Dla pochodzącego z RPA Harrisa pokonanie Nadala to jeden z największych wyczynów w karierze. Nigdy wcześniej nie doszedł on w Wielkim Szlemie dalej niż do III rundy, jest też pierwszym graczem od 2017 r., który pokonał Nadala przy pierwszym podejściu. Jego czwartkowy bój z Hiszpanem trwał ponad trzy godziny.
– Trzeba mu oddać, że był agresywny, silny, piekielnie mocno serwował – chwalił przeciwnika Nadal.
Zupełnie inaczej niż on sam. Dla Nadala to jednak pierwsza rywalizacja po dwumiesięcznej przerwie, kiedy przegrał w półfinale French Open z Novakiem Djokoviciem. Nadal opuścił Wimbledon i igrzyska w Tokio, przez pierwsze trzy tygodnie nawet nie dotykał rakiety.
W I rundzie turnieju w Waszyngtonie Hiszpan pokonał co prawda 192. w rankingu Jacka Socka (6-2, 4-6, 7-6 (1)), ale potrzebował do tego tie-breaka w trzecim secie. W Waszyngtonie spróbował walki i rywalizacji, ale między meczami trenował lekko, nie chcąc narazić się na kolejną kontuzję.
Po porażce w Citi Open 35-letni Nadal spróbuje się pozbierać przed US Open, który w zeszłym roku opuścił z powodu pandemii, ale wygrał edycję Wielkiego Szlema rok wcześniej. Początek 30 sierpnia.