Przygnębiający obraz Naomi Osaki. "Tenis nie jest do niczego potrzebny"

Naomi Osaka to kolejna postać ze środowiska tenisowego po m.in. Andre Agassim i Nicku Kyrgiosie, która choć odnosi sukcesy w tenisie, to nie lubi dyscypliny, którą uprawia - to główny wniosek z miniserialu opowiadającego o japońskiej tenisistce.

W wydanej 10 lat temu biografii "Open" Amerykanin Andre Agassi zszokował tenisowy świat wyznaniem: "Moje dzieciństwo to więzienie, moja młodość to sala tortur". To był opis treningów za młodu, których nienawidził, a do których zmuszał go ojciec. Agassi nawet na szczycie (to w końcu były lider rankingu ATP, ośmiokrotny mistrz wielkoszlemowy) nie potrafił uciec od wyniszczającej go presji. 

Zobacz wideo Życiowy sukces Hurkacza. "To jest spełnienie marzeń każdego tenisisty"

Kobe Bryant 

Po obejrzeniu najnowszego miniserialu Netflixa o Naomi Osace trudno pozbyć się wrażenia, że Japonka także nie czuje się dobrze z tym, czym zawodowo się zajmuje. Serial ma trzy odcinki, a Osaka dużo mówi o presji, o oczekiwaniach, o tym, że nie radzi sobie z rolą liderki. Dowiadujemy się o jej bliskiej relacji z Kobem Bryantem i o tym, jak przeżywała tragiczną śmierć byłego amerykańskiego koszykarza [zginął na początku zeszłego roku w katastrofie helikoptera - przyp. red.] - Przegrywam mecze, bo jestem słaba mentalnie. Kobe był inny, mówił mi, jak postępować, ale nie słucham go - przyznaje Osaka ze łzami w oczach po porażce w trzeciej rundzie Australian Open 2020 z Coco Gauff.

"Black Lives Matter"

Japonka sprawia wrażenie bardzo niepewnej siebie. - Czy dla mnie nie jest za późno? - zastanawia się w drugim odcinku. Kilka scen dalej pyta mamę podczas swoich 22. urodzin, czy nie osiągnęła za mało, jak na jej wiek. - Tenis nie jest do niczego potrzebny. Uprawiam go, ale na świecie są znacznie ważniejsze rzeczy - mówi Osaka. Dowiadujemy się, że po zabójstwie George’a Floyda w maju 2020 roku w Minneapolis tenisistka udała się do USA, by uczestniczyć w jednej z manifestacji ruchu "Black Lives Matter". Kilka miesięcy później na US Open na każde ze spotkań wychodziła na kort z maską na twarzy przestawiającą nazwisko innej czarnoskórej osoby, która zginęła w ostatnich latach z rąk amerykańskiej policji. 

- Jestem sportowcem, ale przede wszystkim jestem czarnoskórą kobietą. I czuję, że są o wiele ważniejsze sprawy, które wymagają natychmiastowej reakcji, niż oglądanie mnie, jak gram w tenisa - napisała, gdy przed US Open wycofała się z turnieju Western and Southern Open. Impreza została przerwana, a gdy ostatecznie ją wznowiono, Osaka wycofała się w półfinale z powodu kontuzji. Mama tenisistki jest z Japonii, tata z Haiti.

"Co by było, gdyby"

Osaka przyznaje, że ma problem w odnalezieniu się w roli mistrzyni tenisa. - Jestem dobra w doganianiu innych. Trudno jest mi być na szczycie - te słowa wypowiada już w pierwszym odcinku. Kamera pokazuje jej treningi, archiwalne zdjęcia i filmy z dzieciństwa. Wszystko przykryte presją, jaka nieustannie ma jej towarzyszyć i zabierać radość z gry w tenisa. Osaka mówiła w wywiadach po 2019 roku, że po pierwszych wielkich sukcesach przechodziła depresję, ale w serialu o tym nie wspomniano.

- Czuje, że jest już za późno, że zaszłam już za daleko, żeby się zastanawiać, co by było, gdyby - przyznaje. Równocześnie zdradza, że zdarza jej się zastanawiać, co robią jej rówieśnicy, czy studiują, jak spędzają czas, czy potrafią żyć inaczej niż ona. 

W ostatnich latach o niechęci do tenisa opowiadali Australijczyk Nick Kyrgios i Kazach Aleksandr Bublik. Ten pierwszy mówił: "Nienawidzę tenisa. Nie cierpię turniejów i nie lubię tenisowej szatni. Kiedy jeżdżę grać na zawody, to zwykle chcę być wtedy w domu." Ten drugi dodawał: "Nie widzę nic pozytywnego w byciu tenisistą. Gram tylko dla pieniędzy. Gdyby za to tak dobrze nie płacili, to w tenisie już by mnie nie było". 

Wiadomość o tym, że powstanie serial o Naomi Osace, pojawiła się w lutym ubiegłego roku. Byłem tym zaskoczony - Japonka ma dopiero 23 lata i choć wygrała już cztery turnieje wielkoszlemowe, wydawało się, że jest za wcześnie na taką produkcję. 

Wraca w Tokio

O tamtego czasu dużo się zmieniło. Osaka oprócz świetnych wyników wielkoszlemowych, notowała też gorsze momenty na korcie, zaangażowała się w ruch "Black Lives Matter", ostatnio wywołała zamieszanie na Roland Garros, gdy chciała zwrócić uwagę, jak tenisiści są traktowani przed media i ostatecznie wycofała się z paryskiej imprezy. 

Serial niestety przemilczał wydarzenia z Paryża, przemilczał też historię z jej byłym trenerem Saszą Bajinem, przy którym wygrała pierwsze dwa szlemy (US Open 2018 i Australian Open 2019). Chwilę później Osaka została liderką rankingu, tenisowy świat okrzyknął ją "nową królową dyscypliny", "następczynią Sereny Williams". Niespodziewanie Japonka rozstała się wtedy z Bajinem. Do dziś nie wiadomo, jaka była przyczyna zakończenia ich współpracy. 

Najbliższy start Naomi Osaki to rozpoczynające się w tym tygodniu igrzyska olimpijskie (23 lipca - 10 sierpnia). Wokół jej występu w Tokio jest jednak wiele wątpliwości. Jak się zaprezentuje, skoro ostatni oficjalny mecz rozegrała pod koniec maja w pierwszej rundzie Roland Garros (w drugiej rundzie poddała pojedynek walkowerem)? Osaka wraca do rozgrywek i od razu trafia na igrzyska w jej ojczyźnie. Kandydatka do medalu i totalna zagadka jednocześnie. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.