Novak Djoković właśnie zrobił coś, co nie udało się nikomu od 52 lat. "Najlepszy w historii"

Novak Djoković właśnie zrobił coś, co nie udało się ani Rogerowi Federerowi, ani Rafaelowi Nadalowi, ani nikomu od 1969 roku. Wszyscy mówią, że Serb stanie się albo nawet już stał się najlepszym tenisistą w historii. I pomyśleć, że 10 lat temu miał tylko jeden tytuł wielkoszlemowy, a Roger Federer aż 16.

Trzy i pół roku temu Roger Federer wygrał Australian Open. W styczniu 2018 roku Szwajcar wkroczył w 37. rok życia i wyśrubował rekord tytułów wielkoszlemowych w męskim tenisie. Tak wówczas wyglądała czołówka:

  1. Roger Federer 20
  2. Rafael Nadal 16
  3. Pete Sampras 14
  4. Roy Emerson i Novak Djoković po 12

Dziś na pierwszym miejscu są wspólnie Federer, Nadal i Djoković. Wszyscy mają po 20 tytułów. Hiszpan i Serb bardzo szybko dogonili Szwajcara. I zwłaszcza Djoković nie wygląda na kogoś, kto miałby się zatrzymać.

Zobacz wideo Życiowy sukces Hurkacza. "To jest spełnienie marzeń każdego tenisisty"

Federer i Nadal złapani. "Jest daleko z przodu"

W niedzielę Djoković wygrał Wimbledon. W tym roku zdobył też tytuły mistrza Australian Open i Roland Garros. Jeśli na przełomie sierpnia i września będzie najlepszy na US Open - zdobędzie klasycznego Wielkiego Szlema, czyli skompletuje zwycięstwa we wszystkich turniejach wielkoszlemowych w jednym roku. Tego nigdy nie dokonali ani Federer, ani Nadal. W całej historii tenisa zrobili to tylko Amerykanin Don Budge w 1938 roku i Rod Laver dwa razy, w roku 1962 i w roku 1969.

Co ciekawe, od 1969 roku nie było nikogo, kto wygrałby pierwsze trzy turnieje wielkoszlemowe w roku. Ani Federer, ani Nadal nigdy nie stanęli przed taką szansą, jaką właśnie stworzył sobie Djoković. Czy ją wykorzysta?

- Djoković jest daleko z przodu, jeśli chodzi o umiejętność grania w dużym stresie i tworzenia historii - uważa John McEnroe. Zwycięzca siedmiu turniejów wielkoszlemowych typuje w rozmowie z BBC, że Serb nie tylko przebije dokonania Federera i Nadala, ale że prześcignie nawet najbardziej utytułowane tenisistki.

25? 27? Kto da więcej?

Najwięcej wielkoszlemowych tytułów wygrała Margaret Court - 24. Za nią są Serena Williams z 23 takimi triumfami i Steffi Graf najlepsza w najważniejszych turniejach 22 razy. Dopiero za trzema wymienionymi paniami znajduje się wielka trójka męskiego tenisa.

- To będzie poważna niespodzianka, jeśli Djoković nie wygra 25 turniejów wielkoszlemowych - twierdzi McEnroe.

Jeszcze dalej idzie Brad Gilbert. - Uważam, że on wygra jeszcze może nawet siedem turniejów wielkoszlemowych. Spodziewam się, że za trzy lata będzie miał 37 lat i 27 takich tytułów - mówi na łamach "L'Equipe" znakomity trener, który prowadził m.in. Andre Agassiego i Andy'ego Roddicka. - On wciąż ewoluuje. W wieku 34 lat jest mocniejszy niż był w wieku 24 lat - dodaje Gilbert.

Djoković mówi Federerem

Serb patrzy na siebie podobnie. - Czuję, że wiek to tylko liczba - powtarza za Federerem. - Czuję, że jestem tak kompletnym zawodnikiem, jakim nie byłem nigdy wcześniej - mówi.

Dojrzałość Djokovicia i jego wciąż dobra kondycja to jedna strona medalu. Na drugiej widzimy niestety gasnącego Federera i jednak coraz mniej przypominającego maszynę Nadala.

McEnroe w cytowanej już rozmowie z BBC twierdzi, że Federer nigdy więcej nie wygra wielkoszlemowego turnieju. Ocenia tak po tym jak Szwajcar przegrał 0:3 z Hubertem Hurkaczem w ćwierćfinale swojego ukochanego Wimbledonu (zdobył na nim 8 z 20 wielkoszlemowych tytułów). Z kolei o Nadalu McEnroe mówi, że może być go stać na jeszcze jeden zryw. Zapewne na paryskich kortach Roland Garros. Tam Rafa wygrał aż 13 ze swych 20 mistrzostw wielkoszlemowych. A w tym roku przegrał tam w półfinale w czterech setach z Djokoviciem.

Dekada dominacji Djokovicia

Zatrzymajmy się na dłużej przy liczbie 20. Na 20 wielkoszlemowych tytułów Federera składa się aż 16 zdobytych w latach 2004-2010. To wtedy Szwajcar dominował. Od 2011 roku do dziś wygrał "tylko" po dwa razy Australian Open i Wimbledon. Nadal 12 ze swych 20 zwycięstw odniósł w latach 2005-2010, a 8 od roku 2011 do dziś. Natomiast Djoković 19 turniejów wielkoszlemowych wygrał od roku 2011 do teraz. Wcześniej miał tylko jeden taki triumf, na Australian Open 2008.

- Zdobycie 20. tytułu i zrównanie się z Rogerem oraz Rafą znaczy dla mnie bardzo dużo. Oddaję hołd legendom. To moi najwięksi rywale, dzięki nim jestem dziś w tym miejscu, bo przegrywając z nimi zdałem sobie sprawę z tego, co muszę poprawić. Ostatnie 10 lat to moja niesamowita podróż i ona się na pewno nie kończy - mówił Djoković po wygranym finale Wimbledonu.

Agassi: "Pozwólcie, że to wyjaśnię"

Federer, Nadal i Djoković wygrali wspólnie 60 z 72 ostatnich turniejów wielkoszlemowych. Tak wspaniałej trójki nie było nigdy w historii tenisa. Przez lata przywykliśmy do stawiania na jej czele Federera, tuż za nim Nadala i dopiero dalej Djokovicia. Robiliśmy tak nie tylko za sprawą genialnej techniki Szwajcara, szalonej ofensywy i wielkiej siły Hiszpana, ale też dlatego, że oni stronili od takich kontrowersji, jakie często wzbudza Serb. Djokoviciowi zdarzają się pseudonaukowe wywody, zdarzają się wybuchy agresji, które skutkują nawet wyrzuceniem z US Open. Ale teraz wszystko nam mówi i wszyscy nam mówią, że trzeba spojrzeć na niego inaczej i należycie go docenić.

"Djoković już jest najlepszy. Za decydujące uważam bezpośrednie mecze. On ma bilans 30:28 z Nadalem i 27:23 z Federerem. Jeśli chcesz być uznawany za gracza wszech czasów, musisz mieć lepszy bilans gier z rywalami do tego tytułu" - przekonywał Pat Cash w "Sydney Morning Herald". Australijski zwycięzca Wimbledonu 1987 mówił tak już w trakcie Wimbledonu 2021, czyli jeszcze gdy Djoković miał 19 tytułów wielkoszlemowych.

Tak naprawdę już w marcu wiele tenisowych sław stawiało Djokovicia na pierwszym miejscu. A wtedy miał "dopiero" 18 wielkoszlemowych tytułów. Ale 8 marca Serb pobił rekord Federera w liczbie tygodni spędzonych na pierwszym miejscu w światowym rankingu ATP. Wtedy Djoković zaczął swój 311. tydzień panowania.

Na tamtą okoliczność serwis tennisbuzz.net zacytował kilku wielkich. "Trudno zrozumieć, jak Djoković stworzył tak wielką historię, zaczynając w erze Federera i Nadala" - podkreślał zwycięzca czterech turniejów wielkoszlemowych, Jim Courier. "Musimy docenić to, że Djoković dokonuje tych wszystkich rzeczy w jednej z najlepszych er tenisa. Ma trudniej niż miał na przykład Federer" - na to samo zwracał uwagę siedmiokrotny mistrz wielkoszlemowy, Mats Wilander.

"Novak grał przeciw wszystkim na świecie i przeciw wszystkim ma zwycięski bilans. To szalone. Jest lepszy w pojedynkach z Federerem, Nadalem, Murrayem i tak dalej" - wskazywał mistrz US Open Andy Roddick.

"Pozwólcie, że to wyjaśnię: najwyższy poziom, jaki kiedykolwiek widziałem, to moment, w którym Novak Djoković gra swój najlepszy tenis" - puentował mistrz ośmiu turniejów wielkoszlemowych Andre Agassi.

Sampras bałby się Novaka

Swoje dorzucał jeszcze odwieczny rywal Agassiego, Pete Sampras (zwycięzca 14 turniejów wielkoszlemowych), który mówił tak: "Wszyscy pytają, który z dzisiejszych tenisistów sprawiłby mi największe kłopoty. Byłby do Novak Djoković, ze względu na jego return i serwis. Jak wiecie, z Andre Agassim [bilans 20:14 dla Samprasa] potrafiłem sobie poradzić, ale przeciw Novakowi naprawdę zrobiłbym niewiele".

Natomiast dziś, w lipcu 2021 roku, to, co pewnie czuje wielu, wyraża Richard Gasquet. Francuz zbliżający się do końca kariery ma swojego ukochanego tenisistę i choć jest mu wierny, patrzy nie tylko sercem. "Dla mnie Roger Federer jest niezastąpiony. Gdy widzę jego estetykę, grację, nie mam wątpliwości, że to największy tenisista wszech czasów. Ale oczywiście patrząc na wyniki, widzę, że zdecydowanie najlepszy jest Novak Djoković".

Fibak przypomina: Rod Laver stracił 21 szans

Co ciekawe, nie do końca zgadza się z tym nasz najlepszy tenisista w historii, Wojciech Fibak. - Moim zdaniem w ogóle nie byłoby tej dyskusji, gdyby Rod Laver mógł przez całą karierę grać w turniejach wielkoszlemowych. Uważam, że wtedy wygrałby ich zdecydowanie ponad 20 - mówi zwycięzca deblowego Australian Open.

Rod Laver w 1963 roku przeszedł na zawodowstwo. Zrobił to po skompletowaniu klasycznego, kalendarzowego Wielkiego Szlema w 1962 roku. W roku 1963, 1964, 1965, 1966 i 1967 stracił możliwość występów we wszystkich turniejach wielkoszlemowych. Ominął jeszcze Australian Open 1968 i dopiero od French Open 1968 wrócił do występów w imprezach tej rangi. Australijczyka ominęło aż 21 szans na wielkoszlemowe tytuły. Karierę skończył z "tylko" 11 takimi zwycięstwami.

10 młodych ma przestać przegrywać w szatni

Fibak wspomina Lavera, nie chcąc nazywać Djokovicia najlepszym tenisistą w historii. Ale on Serba nie chce też postawić na pierwszym miejscu współczesnego tenisa. - Oczywiście wielka rywalizacja Djokovicia, Federera i Nadala się kończy, bo Federer i Nadal wybierają sobie już tylko pojedyncze turnieje do których się przygotowują, a i w nich nie są tak mocni, jak w swoich najlepszych latach. Teoretycznie dla Djokovicia otwiera się szansa. Ale ja widzę nawet 10 młodych, którzy są w stanie z nim wygrywać. To Tsitsipas, Shapovalov, Zverev, Berrettini, Sinner, nasz Hubert, Musetti. Nie zgadzam się, że Serb gra coraz lepiej. Według mnie i Roland Garros, i Wimbledon wygrał mimo słabszej dyspozycji. Jego siłą jest spryt i nastawienie mentalne oraz to, że ci młodsi rywale jeszcze się go boją i przegrywają z nim w szatni - przekonuje Fibak.

- Proszę popatrzeć na Matteo Berrettiniego. Hubert Hurkacz powiedział mi, że nikt nigdy nie zagrał przeciw niemu tak świetnie ofensywnie, nikt tak wspaniale nie serwował, jak Włoch w półfinale Wimbledonu. A na finał z Djokoviciem wyszedł już całkiem inny Berrettini, bez wiary. Ale spodziewam się, że już lada chwila, może już nawet od US Open ta młodzież zacznie sobie z Novakiem radzić - podsumowuje Fibak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.