Notowana na 24. miejscu w rankingu WTA Ons Jabeur zagrała świetny mecz. Natomiast 9. na światowej liście Iga Świątek bardzo dobra była w pierwszym secie. A nawet wspaniała od stanu 3:5, 0:30, gdy wygrywała niemal wszystkie akcje i w sumie cztery gemy z rzędu. Niestety, w drugim i trzecim secie Polka nie była w stanie zagrozić Tunezyjce i na IV rundzie pożegnała się z najstarszym tenisowym turniejem świata.
Dla Igi Świątek to dopiero drugi w dorosłej karierze start w Wimbledonie. W debiucie w 2019 roku odpadła w I rundzie. Teraz uzyskała wynik powyżej oczekiwań swoich, trenera i kibiców.
Piotr Sierzputowski: Dla mnie on jest dobry już od dwóch meczów wstecz. Ale wiadomo, że jest niedosyt, bo jak się wygrywa pierwszego seta po takim graniu [Iga wygrała 7:5, mimo że przegrywała 3:5 i 0:30], to apetyt rośnie. Szkoda, że Iga nie gra dalej, ale trzeba wrócić do Polski, zrobić robotę i pojechać na igrzyska.
- W pierwszym secie rzeczywiście Iga przycisnęła i Jabeur pękła. Ale później było odwrotnie. Ons od początku drugiego seta naciskała i nie dawała Idze pola do manewru. Nawet jeżeli Iga robiła coś świetnie, to i tak piłka wracała i Iga musiała powtarzać i powtarzać akcję. Ona w dwóch ostatnich setach zagrała 6, może 7 winnerów, nie mogła nic skończyć, nic nie przychodziło za darmo. Jabeur od drugiego seta grała świetny mecz. Idze uciekł moment, w którym trzeba było rywalkę jeszcze mocniej przycisnąć i wziąć, co swoje.
- Tak, wtedy Iga robiła podwójne błędy serwisowe, wyglądała, jakby myślami była gdzie indziej, jakby zabrakło jej koncentracji. I mecz zaczął uciekać. Wtedy gra się zupełnie zmieniła. W pierwszym secie Iga nawet przegrywając była tą osobą, która decydowała o wyniku - albo swoimi dobrymi zagraniami, albo błędami. Natomiast od drugiego seta było zupełnie inaczej - Ons już tylko naciskała, a Iga się broniła.
- Myślę, że tak, chociaż Ons wcale nie ma dużo więcej doświadczenia gry na trawie. Ale jej gra jest mocno pod trawę. Ta dziewczyna na trawie na pewno zawsze będzie się czuła komfortowo.
- Tak, jej styl gry bardzo pasuje pod trawę. A jeszcze od drugiego seta zaczęła tak dobrze serwować, że to było aż absurdalne. Ona zagrała bardzo dobry mecz. Co tu więcej mówić?
- Tak, bo troszeczkę się śmiałem, że jak będzie bilans neutralny z całego cyklu na trawie, to uznam, że Iga dobrze wykonała zadanie. W Eastbourne ona jeden mecz wygrała i jeden przegrała. Kiedy wygrała na Wimbledonie pierwszą rundę z Hsieh, to ten cel już miała zrealizowany, bo gdyby odpadła w drugiej rundzie, całą część sezonu na trawie skończyłaby z w sumie dwoma wygranymi i dwoma przegranymi meczami. Bardzo się cieszę, że Iga się rozpędziła, że poczuła się pewniej i wygrała następne mecze. Z Jabeur tej pewności siebie trochę Idze zabrakło. Ale i tak jesteśmy zadowoleni.
- To prawda, że z ważnych przyczyn rodzinnych nie ma mnie z Igą, ale przed każdym meczem rozmawialiśmy i jak zawsze wspólnie szukaliśmy rozwiązań. I to działało.
- Iga ma mecz pokazowy z Hubertem Hurkaczem. To będzie w Gdyni 13 lipca. Dzień po tym meczu wylatujemy na krótkie zgrupowanie do Takasaki i stamtąd przeniesiemy się na igrzyska. Będziemy mieli wystarczająco dużo czasu, żeby przyzwyczaić się do innej strefy czasowej i do warunków klimatycznych.
- Jeszcze nie, bo jest mnóstwo rzeczy organizacyjnych, które trzeba załatwić. W ogóle zanosi się na to, że ja nie będę mieszkał w wiosce olimpijskiej. W sumie mam 10 razy tyle roboty w związku z turniejem olimpijskim, co przy innych turniejach. Pod tym kątem dobrze, że igrzyska są tak rzadko! Poza tym my musimy żyć z tygodnia na tydzień, z jednego turnieju na drugi, bez wybiegania do jakiegoś szczególnego. Taki jest tenis.
- Głównie tak. Trzeba zadbać o mnóstwo procedur.
- Tak może być. Natomiast jeżeli zawodnik przebywa w wiosce, to jest tam taki obszar i tylu ludzi, że trudno będzie to wszystko objąć jedną bańką. Dlatego procedury są skomplikowane i jest ich dużo. Chodzi o testowanie, o codzienny monitoring wszystkich uczestników igrzysk. Bardzo trudno o to wszystko zadbać.
- Już w Takasaki mamy być odizolowani. Jedno piętro w hotelu ma być wyłączone dla nas, mamy mieć swoją salę do jedzenia, na siłowni i na korcie w określonych godzinach mamy być tylko my - tak to wszystko rezerwowałem. Ograniczenia są bardzo duże. Ale jeśli się z siatkarzami spotkamy, to na pewno będzie to dla nas fajne przeżycie. Pod tym względem Igi nie trzeba izolować.