W poniedziałek, przy stanie 2-1 w setach dla Miedwiediewa, ale 4:3 dla Hurkacza w czwartej partii, spotkanie na korcie nr 2 zostało przerwane ze względu na opady deszczu. We wtorek obaj tenisiści wrócili do gry, ale już na korcie centralnym. I Hurkacz dał popis!
Już w pierwszym gemie Polak spisał się znakomicie i wreszcie dokonał tego, co nie udało mu się dzień wcześniej, czyli przełamał Rosjanina. Chwilę później, po dziewiątym w meczu asie serwisowym, wygrał seta.
W piątej partii Hurkacz poszedł za ciosem - rozpoczął ją znakomicie, a potem był świetny w każdym elemencie tenisa. W pewnym momencie miał serię jedenastu z rzędu wygranych piłek! Dzięki temu objął prowadzenie 3:1.
A potem pewnie utrzymał prowadzenie i na koniec jeszcze raz zabrał serwis faworytowi. Polak w tym secie wygrał aż 93 proc. piłek po pierwszym podaniu i popełnił zaledwie jeden niewymuszony błąd serwisowy! Miedwiediew miał ich aż 11.
Rozkręcający się Hurkacz śrubuje najlepszy wynik w karierze w turnieju wielkoszlemowym. Po raz pierwszy dotarł do ćwierćfinału tak wielkiej imprezy. W walce o półfinał Wimbledonu zmierzy się w środę ze Szwajcarem Rogerem Federerem (8. ATP).
W poniedziałek Hurkacz nie zaczął spotkania dobrze. Nie imponował serwisem jak w poprzednich meczach. Miał tylko 41 proc. pierwszego podania i przegrywał większość długich wymian. Brakowało w jego grze trochę więcej odwagi. Rosjanin był cierpliwy, regularny i popełnił tylko cztery niewymuszone błędy. A przy swoich czterech gemach serwisowych stracił zaledwie dwa punkty.
- Hurkacz gra zbyt pasywnie i ma chyba zbyt respekt. Klasa rywala przygniata Huberta - komentował Dawid Olejniczak, komentator Polsatu Sport.
W drugim secie Polak wreszcie odnalazł swoje podanie z poprzednich spotkań. Serwował w nim z 67 proc. skutecznością i wygrał aż 86 proc. podań po pierwszym podaniu. Bardzo dobrze grał też przy siatce (14/19). Rywal nie miał już ani jednej szansy na przełamanie. Miedwiediew również nie miał problemów przy swoich gemach serwisowych i w efekcie doszło do tie-breaka.
Hurkacz w tym sezonie miał w nich bardzo dobry bilans 9-3, a rywal słaby: 3-6. Tie-break wyrównany był tylko do stanu 2:2. Potem zdecydowanie dominował w nim odważnie grający Polak. Wygrał również arcyważną akcję przy stanie 4:2. Miedwiediew z drugiego podania zaserwował dobrze na zewnątrz, ale Hurkacz świetnie zagrał returnem i trafił niemal w sam narożnik kortu. Rosjanin wziął challenge, ale nietrafiony.
Polak powtórzył zatem sytuację z 5 lipca 2019 roku. Wtedy grając z Serbem Novakiem Djokoviciem w Wimbledonie wygrał drugiego seta w tie-breaku i wyrównał stan rywalizacji na 1:1. Potem jednak przegrał 1:3.
Trzeci set, niestety dla polskich kibiców był bez żadnych emocji. Hurkacz został przełamany już w swoim pierwszym podaniu, a potem w gemach serwisowych rywala zdobył zaledwie...cztery punkty. Rosjanin aż trzy gemy zdobył do zera. Wygrał 80 proc. punktów po pierwszym i aż 89 po drugim podaniu (Hurkacz odpowiednio 68 i 45 proc.). Popełnił w tej partii zaledwie dwa niewymuszone błędy (przy dziewięciu Polaka).
Przed rozpoczęciem czwartej partii Hurkacz opuścił kort i udał się do szatni na dłuższą przerwę. To pomogło, bo wrócił do bardzo dobrej gry z drugiej odsłony. Znów skutecznie serwował i postanowił bardzo często chodzić do siatki. I robił to skutecznie, bo w tym secie wygrał aż 18 z 22 takich akcji.
Mało tego, przy stanie 3:2 dla Polaka, po raz pierwszy w meczu Miedwiediew musiał w swoim gemie serwisowym walczyć na przewagi (wszystkie poprzednie wygrał tracąc najwyżej dwa punkty). Bronił nawet też break-pointa, ale ostatecznie nie stracił podania. A w trzech poprzednich spotkaniach został przełamany aż osiem razy. Aż pięć razy dokonał tego Chorwat Marin Cilić, dwa razy Hiszpan Carlos Alcaraz (75. ATP) i raz Niemiec Jan-Lennard Struff (45. ATP).
W tym gemie Miedwiediew popisał się przepięknym uderzeniem wzdłuż linii. Chociaż Hurkacz nie zostawił rywalowi wiele miejsca, a na dodatek zaimponował efektownym szpagatem, to punktu nie wygrał.
Chwilę później, przy prowadzeniu Hurkacza 4:3, w Londynie zaczęło padać i mecz został przerwany. Ale wtorkowy finisz był dla Polaka rewelacyjny.
Inne poniedziałkowe wyniki IV rundy Wimbledonu:
Matteo Berrettini (Włochy, 9. ATP) - Ilja Iwaszka (Białoruś, 79. ATP) 6:4, 6:3, 6:1,
Karen Chaczanow (Rosja, 29. ATP) - Sebastian Korda (USA, 50. ATP) 3:6, 6:4, 6:3, 5:7, 10:8,
Marton Fucsovics (Węgry, 48. ATP) - Andriej Rublow (Rosja, 7. ATP) 6:3, 4:6, 4:6, 6:0, 6:3,
Denis Shapovalov (Kanada, 12. ATP) - Roberto Bautista-Agut (Hiszpania, 10. ATP) 6:1, 6:3, 7:5,
Novak Djoković (Serbia, 1. ATP) - Cristian Garin (Chile, 20. ATP) 6:2, 6:4, 6:2,
Felix Auger-Aliassime (Kanada, 19. ATP) - Alexander Zverev (Niemcy, 6. ATP) 6:4, 7:6 (8:6), 3:6, 3:6, 6:4,
Roger Federer (Szwajcaria, 8. ATP) - Lorenzo Sonego (Włochy, 27. ATP) 7:5, 6:4, 6:2.
Pary ćwierćfinałowe:
Djoković - Fucsovics,
Chaczanow - Shapovalov,
Berretini - Auger-Aliassime,
Federer - Hurkacz.