Co za komplement! Iga Świątek gra jak Rafael Nadal. Pomaga skrócona trawa

- Rafael Nadal, który bardzo rotuje, robi to tak dobrze, że na nim i trawa nie robi wrażenia. To samo widzę u Igi - mówi Mariusz Fyrstenberg. Nasz utytułowany deblista jest pod wrażeniem tego, co na Wimbledonie prezentuje Iga Świątek. Najlepsza polska tenisistka niby dopiero uczy się gry na trawie, a już w świetnym stylu doszła do IV rundy. W III rozbiła Irinę-Camelię Begu 6:1, 6:0.

W 2019 roku Iga Świątek debiutowała w seniorskim Wimbledonie i odpadła w I rundzie. Rok temu turniej się nie odbył z powodu pandemii koronawirusa. Teraz notowana na 9. miejscu w rankingu WTA Polka przyjechała na najstarszy tenisowy turniej świata bez większych oczekiwań. Owszem, wygrała rywalizację juniorek w 2018 roku. Ale tego nie można jeden do jednego przekładać na granie już w świecie dorosłego tenisa. Iga zaczynała ten Wimbledon, nie mając ani jednego zwycięstwa. A teraz gra w stylu, który pamiętamy z wygranego przez nią Roland Garros 2020.

Łukasz Jachimiak: Iga Świątek jest już w IV rundzie Wimbledonu i chyba z każdym meczem coraz bardziej się rozpędza, prawda?

Mariusz Fyrstenberg: Wynik mówi wszystko. A ja Begu znam z tego, że trawa jest dla niej bardzo dobrą nawierzchnią. Ona gra bardzo płasko, jej piłka kręci się w odwrotnym kierunku. To tenisistka naprawdę groźna na trawie.

Ale nie dla Igi.

- Widać, że Iga jest już na tak innym poziomie niż Begu, że żadnego znaczenia nie miało to, że Rumunka akurat na trawie potrafi wykorzystać swoje atuty.

Pan grał z Begu jakiegoś miksta i stąd ją Pan zna?

- Nie, ale ona gra od dawna i od dawna jej tenis jako egzotyczny jest znany zawodnikom. Wszyscy się zawsze dziwiliśmy, jak można tak grać. A ona to robi z sukcesami, bo to bardzo solidna zawodniczka, która od lat jest w światowej czołówce. To nie jest przypadek, że ona teraz doszła do trzeciej rundy Wimbledonu. Ale miała pecha, że trafiła na Igę Świątek. Bo Iga ma taką siłę gry, że na niej tenis Begu nie zrobił kompletnie żadnego wrażenia.

Zobacz wideo "Wynik Igi Świątek trzeba docenić. Nie zawsze da się wygrać turniej wielkoszlemowy"

Dopiero co się baliśmy o grę Igi na trawie, a teraz siłą rzeczy jej kolejne występy na Wimbledonie zaczynają przypominać drogę z Roland Garros 2020.

- Też o tym pomyślałem! Przyznam, że obawiałem się już pierwszej rundy. Najbardziej właśnie jej. Znam bardzo dobrze Su-wei Hsieh, grałem z nią miksta, więc wiem, że ona jest naprawdę świetna na trawie, jej gra jest wręcz stworzona na korty trawiaste [wygrała dwa Wimbledony w deblu, a w singlu dotarła kiedyś do IV rundy]. Do tego Iga mogła jeszcze wtedy nie być w formie, bo to była pierwsza runda, a kilka dni wcześniej Iga przegrała w Eastbourne już w drugiej rundzie. Ale widać, że jest tak dobra, że w odpowiednim momencie żadna rywalka nie robi na niej wrażenia.

Dlaczego baliśmy się o dyspozycję Igi na trawie? Pytam Pana, bo Pan pewnie potrafi to wytłumaczyć, opierając się na swoim doświadczeniu. Razem z Marcinem Matkowskim byliście w finale US Open, w półfinale Australian Open i w ćwierćfinale Roland Garros, a na Wimbledonie nigdy nie wyszliście poza drugą rundę. Dlaczego tam trudno Wam się grało?

- Trawa nie przyjmuje rotacji. To nie jest szybka nawierzchnia, ale piłka się na niej bardzo szybko odbija. My mieliśmy tak ułożoną technikę, że w takich warunkach było nam bardzo trudno. Lubiliśmy grać tam, gdzie była duża rotacja piłki, a trawa to neutralizuje.

Iga lubi grać z rotacją, a mimo to na Wimbledonie nie wygląda, jakby straciła swoje bronie. Dlaczego?

- Teoretycznie dużą przewagę mają ci, którzy grają płaskie piłki, ale Rafael Nadal, który bardzo rotuje, robi to tak dobrze, że na nim i trawa nie robi wrażenia. To samo widzę u Igi. Ona ze swoją rotacją przebija się i na trawie. Zwłaszcza że dziś trawa jest krótsza niż kiedyś. Ma tylko 8 mm wysokości, dzięki czemu jest bardzo wolna i zaczyna trochę bardziej przyjmować rotacje piłki. Skrócenie trawy wprowadzono po to, żeby mecze były bardziej atrakcyjne. Kiedyś Becker, Ivanisevic czy Sampras wychodzili, serwowali i to był koniec. A teraz jest więcej odbić.

Jak wysoka była trawa, kiedy Pan jeszcze grał?

- Trzy lata temu trawę skrócono do 8 mm z 12. To duża zmiana. Teraz trawa stała się szorstka, mocna. Na niej piłka zachowuje się coraz bardziej jak na nawierzchniach wolnych. To bardzo dobrze dla Igi. U kobiet nikt nie gra serwisem i wolejem, a ona z końca kortu jest tak dobra, że nikt niczym nie będzie jej w stanie zaskoczyć.

No chyba że Garbine Muguruza. Możliwe, że z nią Iga zagra w IV rundzie, a Hiszpanka umie grać na trawie, czego dowiodła m.in. wygrywając Wimbledon w 2017 roku.

- Oj umie, umie! Muguruza i Halep to by były najtrudniejsze rywalki dla Igi. Halep w tym turnieju nie gra, a Muguruza będzie bardzo trudna, jeśli wygra w trzeciej rundzie z Ons Jabeur. Muguruza to mocna, fizyczna zawodniczka, która może wyserwować gemy, może iść do przodu. Gra bardzo agresywnie. Iga się świetnie czuje w ataku, a tu Muguruza może próbować przejąć inicjatywę. Ich mecz będzie super. Może nawet to będzie przedwczesny finał.

Znów mamy nawiązanie do Roland Garros 2020. Tam w IV rundzie Iga zagrała z Halep i po tym jak zdmuchnęła Rumunkę z kortu, wszyscy mówili, że to był jej przedwczesny finał.

- Zawsze się boję wybiegać tak do przodu, ale rzeczywiście w czwartej rundzie nie będzie mocniejszego meczu niż Igi z Muguruzą. I jeśli Iga by wygrała, później mogłaby już nie trafić na inną tak mocną rywalkę.

A może jednak z Muguruzą wygra Jabeur? Tunezyjka ma świetny, techniczny tenis, ale z nią Idze chyba byłoby łatwiej?

- Zgadzam się, zdecydowanie. Z Jabeur wszystko opierałoby się na Idze. Gdyby Iga zagrała dobrze, to po prostu by wygrała. A z Muguruzą niekoniecznie tak musi być.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.