Tylko godzinę i cztery minuty trwał mecz Igi Świątek (nr 9 w rankingu WTA) z Wierą Zwonariową (96 WTA). 36-letnia Rosjanka, która ma ogromne doświadczenie gry na kortach trawiastych (w 2010 roku była nawet finalistką Wimbledonu), nie miała żadnych szans z 20-letnią Polką.
- Sztab Igi bardzo sprytnie wymyślił strategię na Wimbledon. To strategia chowania się. Iga chyba odczuła presję w Paryżu podczas Roland Garros, dlatego oni już tam mówili, że przed Wimbledonem nie mają żadnych oczekiwań, że Iga nie przepada za grą na trawie, że jeszcze się na niej nie czuje najlepiej - mówi Wojciech Fibak.
To oczywiście prawda, że Iga Świątek na kortach trawiastych może się jeszcze bardzo dużo nauczyć. Na Wimbledonie jako seniorka jest po raz drugi. W 2019 roku odpadła w pierwszej rundzie. Przed rokiem turniej odwołano z powodu pandemii koronawirusa. A tego, że Iga wygrała w 2018 roku juniorski Wimbledon, nie należy przeceniać, bo granie w dorosłym świecie tenisa to zupełnie inny poziom.
Iga zarówno w meczu ze Zwonariową, jak i w pierwszej rundzie z Su-wei Hsieh (6:4, 6:4) pokazała, że robi bardzo szybkie postępy. I że ewidentnie służy jej takie podejście do Wimbledonu, jakie zaproponował jej sztab.
- Iga znów gra tenis marzeń. Naprawdę bajeczny! Świetnie się porusza, ma znakomity timing, funkcjonują jej na najwyższym poziomie i forhend, i bekhend. Iga czuje trawę. Taktycznie, i technicznie: pod każdym względem - przekonuje Fibak. - Widzimy codziennie tenisistów i tenisistki w poślizgach, w upadkach, a Iga czuje się na trawie jak w domu - dodaje.
Nasz najlepszy tenisista w historii uważa, że bardzo dobra postawa Igi wcale nie jest zaskoczeniem dla jej sztabu. - To była zasłona dymna skonstruowana przez sztab i zarzucona na nasz wszystkich. Zaczęliśmy myśleć, że niepewna na trawie Iga niech wygra cokolwiek, niech się uczy. I liczyliśmy się z tym, że może szybko przegrać i wrócić do domu, zwłaszcza że nie ma z nią trenera Piotra Sierzputowskiego [nie poleciał do Wielkiej Brytanii z ważnych powodów osobistych] - mówi Fibak.
- Efekt jest taki, że Iga nam kwitnie pod tym parasolem ochronnym. Fruwa jakby grała na swoich ulubionych kortach ziemnych. Mówię, jak jest, swoje przecież widzimy. Już mnie na pewno nie przekonają, że Iga nie czuje piłki, że się źle rusza, że niekomfortowo się czuje na trawie - śmieje się Fibak. - Oglądam turniej i szczerze powiem, że nikt mnie zachwycił tak jak Iga - dodaje.
Ćwierćfinalista Wimbledonu w singlu i półfinalista w deblu uważa, że Świątek może w tym roku osiągnąć w tym turnieju bardzo duży sukces. Ale też widzi dla niej duże zagrożenie.
- Jest nim Garbine Muguruza - słyszymy. - Jeżeli w czwartej rundzie dojdzie do meczu Świątek - Muguruza i Hiszpanka zagra tak dobrze, jak zagrała z Igą w Dubaju [w marcu Polka przegrała 0:6, 4:6], to Iga będzie miała kłopoty. Zwłaszcza że Muguruza potrafi świetnie grać na trawie, wygrała kiedyś Wimbledon [w 2017 roku] - mówi Fibak.
Świątek i Muguruza mogą się spotkać w IV rundzie. Ale wcześniej Iga musi wygrać w III rundzie z Rumunką Iriną-Camelią Begu (79 WTA). A Muguruza - z Ons Jabeur.
- O wynik Igi w trzeciej rundzie się nie boję. Natomiast co do Muguruzy, to wolałbym, żeby Jabeur z nią wygrała. To trudna rywalka, gra świetny, techniczny tenis, ale uważam, że Iga by ją zdominowała. Natomiast Muguruza ma tenis totalny. Jest wysoka, mocna, atakuje, umie wybijać Igę z rytmu. Uważam, że ona mogłaby spowodować u Igi pewnego rodzaju speszenie, że mogłaby wybić Igę z rytmu, który tak ładnie Iga na Wimbledonie złapała - twierdzi Fibak.
- Ale zaczekajmy, może ten mecz przyjdzie i wtedy faktycznie przekonamy się, co się stanie. Na razie jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak pewnie i z jaką jakością Iga Świątek idzie do kolejnych rund - podsumowuje Wojciech Fibak.