Niedzielnym finałem Rolanda Garrosa w Paryżu Novak Djoković potwierdził, że jest aktualnie najlepszym tenisistą świata. Numer jeden światowego rankingu pokonał Greka Stefanosa Tsitsipasa, mimo że dwa pierwsze sety przegrał 6:7 i 2:6. W kolejnych zwyciężał jednak bardzo pewnie - 6:3, 6:2 i 6:4.
Po spotkaniu zdobył się na wspaniały gest. Swoją rakietę oddał jednemu z młodych fanów, który przez cały mecz siedział tuż za ławką Serbem. Gdy kibic otrzymał prezent od Djokovicia, niemalże oszalał z radości i ściskał swoich rodziców.
Podczas pomeczowego wywiadu tenisista wyjaśnił, dlaczego wybrał akurat tego fana. - Słowa tego chłopca przez cały mecz brzmiały mi w uszach. Zachęcał mnie do lepszej gry i dawał mi porady taktyczne. Mówił: trzymaj swój serwis, zagraj łatwą pierwszą piłkę, ale potem dyktuj tempo, graj na jego backhand. Przez cały mecz był dla mnie dosłownie jak trener - tłumaczył Djoković.
- Wydało mi się to aż słodkie, bardzo miłe. Oddanie mu mojej rakiety po meczu było takim gestem podziękowania za wsparcie i bycie ze mną - wskazał Serb.
Wygrana we Francji to także 19. tytuł wielkoszlemowy Serba, któremu już tylko jednego brakuje w tej klasyfikacji do dwóch najlepszych - Rogera Federera i Rafaela Nadala, którzy mają po 20 wielkoszlemowych zwycięstw. Tsitsipas tuż po zakończeniu spotkania był natomiast załamany. Usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach.