Znamy skład finału kobiet Rolanda Garrosa. Pogromczyni Igi Świątek wyeliminowana!

Barbora Krejcikova zagra w finale Rolanda Garrosa. W decydującym secie przegrywała 3:5, broniła piłkę meczową, ale i tak pokonała po ponad trzygodzinnym meczu pogromczynię Igi Świątek - Marię Sakkari 7:5, 4:6, 9:7.

Dla obu zawodniczek to był pierwszy półfinał w turnieju wielkoszlemowym. Najlepszym osiągnięciem 25-letniej Marii Sakkari (18. WTA) była dotychczas IV runda w Australian Open i US Open w ubiegłym roku. - Ma najsłynniejszy biceps WTA Tour. Ale w grze Sakkari jest dużo więcej niż siła uderzeń i biegi sprinterskie po korcie. A tenis przechodzi w tej rodzinie z pokolenia na pokolenie - pisał o niej Paweł Wilkowicz, redaktor naczelny sport.pl. Greczynka w ćwierćfinale sprawiła niemiłą niespodziankę polskim kibicom, pokonując obrończynię trofeum, Igę Świątek 6:4, 6:4.

Zobacz wideo "Wynik Igi Świątek trzeba docenić. Nie zawsze da się wygrać turniej wielkoszlemowy"

Udana taktyka Krejcikovej

Natomiast 25-letnia Barbora Krejcikova (33. WTA) sukcesy święciła, ale w rywalizacji deblowej. Trzy lata temu w parze ze swoją rodaczką Kateriną Siniakovą wygrała Wimbledon oraz Roland Garros. W singlu 25-letnia Czeszka dopiero w ubiegłym roku po raz pierwszy w karierze zagrała w IV rundzie turnieju wielkoszlemowego (French Open).

Krejcikova w pierwszym secie wyszła z trudnej sytuacji. Przegrywała już 1:3 i 15:40 przy swoim serwisie. Wtedy jednak zmieniła swoją taktykę. Często spowalniała wymiany, grała wysokie piłki pod końcową linię, umiejętnie wybijała rywalkę z rytmu i z premedytacją czekała, aż Greczynka się pomyli. Grała tak, tym bardziej że zupełnie nie mogła się wstrzelić ze swojego ulubionego bekhendu. Natomiast Sakkari częściej próbowała szybciej kończyć akcje. Taktyka Czeszki zdała egzamin, bo wygrała cztery gemy z rzędu.

Obie zawodniczki często się myliły. Po siedmiu gemach miały w sumie aż 26 niewymuszonych błędów (zgodnie po trzynaście), a tylko dziesięć wygrywających piłek. I właśnie błędy Sakkari (aż trzy z forhendu i podwójny serwisowy) sprawiły, że przegrała dwunastego gema i po 55 minutach całego seta 5:7.

Po zaledwie dwunastu minutach drugiego seta, który stał już na wyższym poziomie, Sakkari prowadziła już 3:0 z podwójnym przełamaniem. - Tak jak się spodziewaliśmy, tak się stało. Czeszkę dopadł kryzys fizyczny - mówili komentatorzy Eurosportu. Krejcikova nie grała już tak dobrze, jak w poprzedniej partii. W tym fragmencie gry często grała na prostych nogach, nie biegała do wszystkich piłek i miała aż pięć niewymuszonych błędów.

Sakkari nie potrafiła jednak utrzymać przewagi. Prowadziła 4:1 i miała prostą piłkę z forhendu i cały wolny kort (rywalka była bowiem poza linią boczną), ale fatalnie spudłowała i za chwilę została przełamana. W kolejnym gemie Greczynka nie wykorzystała dwóch szans na break-pointa i prowadziła tylko 4:3. W końcówce z trudem, ale jednak Sakkari, która popełniła w tym secie mniej prostych błędów (8-18) doprowadziła do decydującej partii. I prosiła publiczność o jeszcze bardziej gorący doping.

Krejcikova poszła do toalety i przebrać się do szatni. Nie było jej kilkanaście minut. Zniecierpliwieni greccy kibice zaczęli delikatnie buczeć po jej powrocie. Czeszka umiejętnie jednak wybiła rywalkę z rytmu, która w pierwszym gemie, przegranym do zera, popełniła trzy, proste niewymuszone błędy. Ważny dla losów tego seta był trzeci gem. Krejcikova po przepięknym stop woleju i bekhendzie po linii prowadziła przy swoim podaniu 30:0. I stanęła. W czterech kolejnych akcjach cztery razy zagrała w aut.

Niewykorzystana szansa Sakkari

Maria Sakkari potem nie wykorzystała olbrzymiej szansy na awans do finału. Przy prowadzeniu 5:3 miała piłkę meczową, ale nie wytrzymała presji. Chwilę później miała serię pięciu przegranych punktów z rzędu i po kilku prostych błędach, przegrała swoje podanie. Coraz bardziej denerwowała się na korcie, szukała ryzykownych rozwiązań. A Krejcikowa grała mądrze, po prostu szukała długich wymian i błędów rywalki. I doprowadziła do przedłużenia meczu (przy stanie 6:6 w Rolandzie Garrosie nie gra się tie-breaka, a do przewagi dwóch gemów). W czternastym gemie Sakkari obroniła trzy piłki meczowe.

Chwilę później przy kolejnej piłce meczowej, Czeszka już podniosła ręce w geście triumfu po zwycięstwie, bo sędzia liniowy wywołał aut. Arbiter główny poszedł jednak sprawdzić ślad i zmienił decyzję. Powtórzoną akcję wygrała już Sakkari, a potem w telewizyjnych powtórkach okazało się, że sędzia się pomylił. Przy piątej piłce meczowej już nie potrafiła się obronić. Zagrała bowiem fatalny skrót, do którego z łatwością dobiegła i skutecznie odegrała rywalka.

Krejcikova utrzymała zatem bardzo dobrą passę zwycięstw w trzecim secie w tym roku. Dotychczas jej bilans był 8:1, a jedyną porażkę w takim meczu doznała z Igą Świątek na turnieju w Rzymie.

- Zawsze chciałam grać w tak wyrównanych, emocjonujących meczach. Nawet gdybym dziś przegrała, to byłabym z siebie bardzo dumna. Dla mnie najważniejsza rzecz to bowiem walka. Dziękuje mojego zespołowi i Janie Novotnej [była znakomita czeska tenisistka - red.], która patrzyła z nieba na to co się działo - powiedziała ze łzami w oczach zwyciężczyni po spotkaniu.

W sobotnim finale Krejcikova zmierzy się z Rosjanką Anastazją Pawluczenkową (32. WTA), która w drugim półfinale pokonała Słowenkę Tamarę Zidansek 7:5, 6:3. Krejcikova ma szansę również na finał turnieju deblowego. W piątek w parze ze swoją rodaczką Kateriną Siniakovą zmierzą się z duetem: Magda Linette-Bernarda Pera. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.