Hurkacz przystępował do turnieju w Stuttgarcie, który był jego pierwszym po odpadnięciu już w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros. W Niemczech niestety nie zaszedł dalej niż w Paryżu.
Jego rywalem był 18-letni Dominic Stricker ze Szwajcarii. Przez całe spotkanie obaj zawodnicy grali bardzo równo, ale jego najważniejszym momentem dla Hurkacza były dwa momenty w końcówce obu setów. W pierwszej partii Polak mógł przełamać przeciwnika w dwunastym gemie - wygrałby wtedy seta i objął prowadzenie w spotkaniu. Nie wykorzystał jednak jedynego setbola i ostatecznie przegrał partię w tie-breaku zakończonym wynikiem 7:5 dla Strickera.
Natomiast w drugim secie Szwajcar mógł zostać przełamany w jedenastym gemie. Tym razem Hurkacz miał dwa break-pointy, ale ponownie nie skończył akcji punktem przy choćby jednym i Stricker objął wtedy prowadzenie - 6:5. Hurkacz gema później wyrównał i doprowadził do tie-breaka, który ponownie 7:5 wygrał Szwajcar. Wygląda na to, że Stricker nie bez powodu bywa nazywany "nowym Rogerem Federerem", który zresztą wspiera i obserwuje rozwój młodego zawodnika.
Porażka 20. w rankingu ATP Hurkacza z 335. Strickerem to jednak wciąż spora sensacja. Polak był turniejową "2", a wyżej w rankingu z zawodników pozostających w rywalizacji w Stuttgarcie na etapie 1/8 finału jest tylko Denis Szapowałow (14. miejsce w rankingu ATP). Stricker w ćwierćfinale zagra z 67. w rankingu ATP Kanadyjczykiem Samem Querreyem.