Iga Świątek z sensacji stała się atrakcją tenisa. "Nowa królowa mączki"

Mecz Igi Świątek z Martą Kostiuk to było tegoroczne Roland Garros w pigułce: przepiękna zmiana warty w kobiecym tenisie. Odpadają z tego turnieju sławy, a nikt nie może powiedzieć, że poziom ucierpiał. Przeciwnie. Królują młodość, wszechstronność, odwaga i trudno od nich oczy oderwać.

Wiemy to już od niedawnego zwycięstwa w turnieju w Rzymie, ale miło dostawać potwierdzenie w Paryżu, i to co dwa dni, a wliczając debel nawet częściej: triumf Igi Świątek w Roland Garros 2020 to nie była tylko sensacja pandemicznego sezonu, wyjątkowość październikowego grania w chłodzie, cięższymi piłkami, przy kryzysie wielkich rywalek. Nie, tam się narodziła nowa królowa mączki. Głupotą było to ogłaszać wtedy, bez potwierdzenia tego zwycięstwa kolejnymi sukcesami. Głupotą byłoby rok później twierdzić, że jest inaczej. 

Zobacz wideo

Iga Świątek z sensacji stała się atrakcją tenisa. Gwarancją czegoś wyjątkowego w każdym meczu. Gdy rywalka jest słabsza, każdy oddany przed Igę gem jest wydarzeniem. Gdy rywalka jest bardzo mocna, jak w poniedziałek Marta Kostiuk, Iga przyjmuje warunki gry, wchodzi w wymianę ciosów i też kończy zwycięska. Świątek nawet deblowy mecz zamienia w wydarzenie dnia, jak w niedzielę. Czy przy głośnych trybunach, czy przy pustych jak w poniedziałek, jej mecze zapadają w pamięć.  

Miło jest wygrywać do zera, ale to takie mecze jak z Kostiuk pamięta się dłużej 

Marta Kostiuk sama mówi o sobie, że nie ma jednej dominującej broni na korcie, zawsze może sięgnąć po jeden z wielu atutów. I sięgała, próbowała sobie ustawić oba sety, nawet były momenty gdy się wydawało, że jest na dobrej drodze. Biła od tego meczu taka energia, że nie sposób było przejść obok niego obojętnie. Tu nie było odpuszczonej wymiany, tylko ciągłe napięcie. A Świątek w żadnym momencie nie wpadła w panikę. Odrabiała straty, cierpliwie przekierowywała bieg meczu na swoją stronę. Aż do 6:4, 6:3, wyniku, który nie oddaje tego, jak zacięty był ten mecz. Choć przecież i tak nikt przez ostatnie dwa lata nie ugrał z Igą w Roland Garros aż tylu gemów w jednym meczu co w poniedziałek Marta Kostiuk. Miło jest kolekcjonować sety wygrane do zera, ale potem to takie noce jak poniedziałkowa pamięta się dłużej. Nawet jeśli są bez kibiców. Zresztą, może akurat w poniedziałek do tego napięcia na korcie bardziej pasowała cisza.  

Świątek, Pawliuczenkowa i wysyp debiutantek. Ale każda sobie na ćwierćfinał zasłużyła

Ten mecz to było Roland Garros 2021 w pigułce: piękna zmiana warty w kobiecym tenisie. W ćwierćfinale jest broniąca tytułu Iga. Jest Anastazja Pawliuczenkowa, dla której to już siódmy ćwierćfinał Wielkiego Szlema, ale nigdy nie wyszła dalej. I jest aż sześć zawodniczek, dla których to jest pierwszy raz w czołowej ósemce. Nie ma Ashleigh Barty, Naomi Osaki, Sereny Williams, Garbine Muguruzy, Petry Kvitovej, Karoliny Pliskovej. Są Maria Sakkari, Paula Badosa, Coco Gauff, Jelena Rybakina, Barbora Krejcikova, Tamara Zidansek. To jest taki wysyp ćwierćfinałowych debiutantek, jaki się zdarza w Wielkim Szlemie bardzo rzadko.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.