Wychowywała się wśród gwiazd na Manhattanie. Teraz jest rewelacją Roland Garros

Wychowała się wśród sław na nowojorskich pokazach mody i sesjach. Potem spodobał jej się tenis. Sześć lat temu wygrała juniorskiego Wielkiego Szlema w Paryżu. I dała się zgnieść cudzym oczekiwaniom. Z tego załamania nerwowego wyszła nowa Paula Badosa: rewelacja Roland Garros 2021.

Miała kilka lat, kiedy była na sesji zdjęciowej z Sereną i Venus Williams. Ale nie jako cudowne dziecko tenisa, jak kiedyś np. Sofia Kenin. Paula Badosa jeszcze wtedy w ogóle nie grała w tenisa. Nawet nie wiedziała, co to za dziewczyny, ta Serena i Venus. Kręciła się jako kilkuletnie dziecko na planie zdjęciowym, bo przy sesji z siostrami Williams na Manhattanie pracowali jej rodzice. Mireia Gibert  wyjechała do Nowego Jorku z Katalonii pracować jako modelka, Josep Badosa jako model, a potem fotograf.

Zobacz wideo Iga Świątek: Najważniejsze jest to, żeby nie mieć oczekiwań w stosunku do swojej gry. Wtedy mój poziom się poprawia

Obok Messi, Armani, Britney Spears, a ona marzyła, że będzie modelką 

Paula dziś wspomina te wszystkie nazwiska z planów zdjęciowych, które jej wtedy niewiele mówiły: Messi, Armani, Britney Spears, siostry Williams, itd. Ona jeszcze była na etapie marzeń o byciu modelką albo księżniczką. Sport poznała dopiero, gdy rodzice wrócili do Katalonii, do miasteczka Begur niedaleko Girony. Nikt w rodzinie nie grał w tenisa, ale mama lubiła oglądać mecze. I uznała, że klub tenisowy to będzie dobre miejsce dla córki. Tak się zaczęła kariera nowej gwiazdy hiszpańskiego tenisa. A może od Roland Garros 2021 – już nie tylko hiszpańskiego. To jest wiosna i lato Pauli Badosy. W trzech turniejach poprzedzających Roland Garros doszła do półfinału w Charleston, eliminując Ashleigh Barty, do półfinału w Madrycie, i wygrała turniej w Belgradzie. To był jej pierwszy finał w WTA Tour. Doliczając zwycięstwa w Paryżu, ma już dziewięć z rzędu wygranych meczów na mączce. We wtorek gra ze Słowenką Tamarą Zidansek o półfinał. Zagrała też jeden z meczów turnieju: wielką trzysetową bitwę z Rumunką Aną Bogdan w trzeciej rundzie.  

Jedną z rewelacji ostatniego Australian Open była Jessica Pegula, córka amerykańskich miliarderów.  A teraz pora na córkę modelki i modela z Manhattanu. Paula Badosa Gibert jest już w rankingu WTA drugą rakietą Hiszpanii (ma też amerykańskie obywatelstwo, ale prośby amerykańskiej federacji odrzuciła i reprezentuje Hiszpanię) po Garbine Muguruzy. Jest też ostatnią Hiszpanką, która nadal walczy w obecnym Roland Garros. I najmłodszą z zawodniczek z hiszpańskiej czołówki. W listopadzie skończy 24 lata. Sześć lat temu wygrała juniorski Roland Garros. I nie ma problemu z przyznaniem, że trochę tych lat po drodze zmarnowała. Paryski turniej po wycofaniu się Naomi Osaki toczy się wśród dyskusji o zdrowiu psychicznym sportowców, a furorę robi tenisistka, która już w 2019 opowiedziała publicznie o swojej walce z demonami. Po to, żeby inni nie wstydzili się mówić. „Wmawiali mi, że jestem nową Szarapową i to mnie pogrążyło. Napompowali mi tym wszystkim głowę. Aż się skończyło depresją. Wpadłam w dziurę. Uważałam, że wszystko, co robię, jest kompletnie bez sensu" - przyznaje.  

"Była jak zepsuta zabawka. Rozbita. W strasznie ciemnym tunelu"

- Gdy zaczęliśmy pracować, była jak zepsuta zabawka. Kompletnie rozbita. Wpadła w jakiś tunel, strasznie ciemny. Zadzwoniła do mnie po pomoc jesienią 2018. Powiedziała, że nie wie, czy chce dalej grać. Była autodestrukcyjna, rozemocjonowana, popadała w skrajności. Mówiła, że płacze po dwie godziny dziennie i do niczego się nie nadaje – tak to wspominał trener Xavi Budo, który wyciągnął ją z tej zapaści. Budo był kiedyś trenerem Carli Suarez Navarro, która niedawno pokonała raka i w Roland Garros 2021 żegnała się z paryskim Wielkim Szlemem. Badosę odbudował najpierw poza kortem, dopiero później na nim.  – Trzeba było ją pozbierać, podnieść jej samoocenę. Jako kobiety, jako tenisistki. Uświadomić jej, jakie popełniała błędy, ale też pokazać, jak wiele ma zalet. Powiedziałem jej, że sukcesy w tenisie nie biorą się z samego treningu. Trzeba do tego dołożyć styl życia. Jej brakowało wychowania w kulturze wysiłku. Od małego jej otoczenie jej wmawiało, że ona na Everest wleci helikopterem. A na Everest się wchodzi krok po kroku. Czasem to ci da 400 metrów przewyższenia, czasem tylko sto, ale trzeba iść, nie przestawać – mówi Budo, którego przed obecnym sezonem zastąpił Javi Marti.  

"Tenis to w 70, a może i 80 procentach kwestia psychiki"

Badosa przyznaje, że to nie tylko otoczenie wmówiło jej, że inni muszą iść krok po kroku, a ona może polecieć helikopterem. Sama sobie naopowiadała wiele bajek o drugiej Marii Szarapowej, i w nie uwierzyła. A nagle obudziła się w świecie, w którym już wcale nie była aż taka wyjątkowa, bo rywalki pracowały ciężej. Miała mocne uderzenie, ale sporo braków w innych elementach. I kruchą psychikę. Budo skierował ją na dobre tory. Przyznała, że wcześniej nie była profesjonalna. Ani w jedzeniu, ani myśleniu. Czekała na sukces, i frustrowała się, że sukces nie nadchodzi. Pierwszy mecz w Wielkim Szlemie wygrała dopiero w Australian Open 2020. Rok temu w Paryżu była już w 1/8 finału. Teraz jest już o krok dalej. - Tenis to w 70 czy 80 procentach kwestia psychiki – mówi. Potrafiła sobie narzucić reżim pracy. I im więcej ma za sobą pracy, tym trudniej ją zmusić do poddania się na korcie. Potrafi się wyciągnąć z wielkich opresji, ma siłę, wytrzymałość, zawziętość. Od nikogo nie czuje się gorsza. Obroniła już w Paryżu piłkę meczową w meczu z Bogdan, wyciągnęła zwycięstwo w secie ze stanu 1:3 w trzysetówce z Marketą Vondrousovą. Mówi, że w samym chodzeniu z głową w chmurach nie ma niczego złego, jeśli się do tego dokłada pracę. I żeby jej pozwolić marzyć dalej.  

Więcej o: