Jelena Rybakina wygrała 6:3, 7:5 w ledwie 79 minut, w trzech ostatnich gemach przegrała z Sereną Williams tylko dwie wymiany. Rosjanka, która od 2019 reprezentuje Kazachstan, pierwszy raz jest w ćwierćfinale Wielkiego Szlema, wcześniej barierą nie do przejścia była dla niej trzecia runda.
Gdy Williams pierwszy raz grała na kortach Rolanda Garrosa, Rybakiny nie było jeszcze na świecie. Ale w chwili największego zwycięstwa w karierze zachowała się tak, jak należy przy pożegnaniach wielkich mistrzyń: poczekała z okazaniem radości, aż Williams zejdzie z kortu. A i potem nie było wielkiego wybuchu radości, raczej spokojna satysfakcja. Mimo, że zwycięstwo było bezdyskusyjne. Rybakina wykorzystała swoje atuty – dobry serwis, pewność uderzeń zza linii – tak, by zostawić Serenie jak najmniej okazji do przejęcia kontroli nad meczem. Tylko przy prowadzeniu 4:3 w drugim secie na chwilę wzięły górę emocje, straciła pewność siebie, musiała zacząć odrabiać straty. Ale poszło szybko. Mecz niby toczył się na granicy, ale decydujące momenty należały do Rybakiny. I to jest może najbardziej zaskakujące: że Serena odpadła po meczu o letniej temperaturze, bardzo zwyczajnym.
Licznik wielkoszlemowych tytułów Sereny zatrzymał się na 23 już 4,5 roku temu, przed przerwą na urodzenie córki. Brakuje Williams jednego triumfu do wyrównania rekordu Margaret Court, i być może tak już zostanie. Akurat w Paryżu trudno się było spodziewać, że Williams zajdzie bardzo daleko. To nawet w latach świetności była najmniej lubiana przez nią nawierzchnia (a i tak potrafiła wygrać tu trzy razy). Czwarta runda to występ na miarę obecnych możliwości na mączce, nawet jeśli drabinka turniejowa układała się dla Sereny dość korzystnie. Można nawet powiedzieć, że w pierwszych rundach Williams zaskoczyła regularnością, zdekoncentrowała się tylko na jednego seta z Monicą Buzarnescu w drugiej rundzie. Ale koniec był jednak spodziewany. To Rybakina zagra o półfinał z Anastazją Pawliuczenkową. Rywalka właśnie wyeliminowała Wiktorię Azarenkę, wcześniej Arynę Sabalenkę, ale w tym półfinale szanse będą równe.
Odpadła w Paryżu kolejna zawodniczka z czołowej dziesiątki rankingu, zostały już w turnieju tylko dwie: Iga Świątek i Sofia Kenin, finalistki sprzed roku. Z czołowej 20 WTA jest jeszcze oprócz nich tylko Maria Sakkari.