- Aż szkoda, że ten mecz odbywa się w tak wczesnej fazie turnieju - żałował komentator Eurosportu. A to nawet nie była połowa tego trzysetowego spotkania. Każdego granego godzinę lub ponad godzinę. Iga Świątek i Bethanie Mattek-Sands, które nie były faworytkami, bo w niedzielę mierzyły się z parą rozstawioną z numerem jeden, w trzecim secie obroniły aż siedem meczboli. A przegrywały w nim aż 1:5, ale później wygrały aż pięć gemów z rzędu i po udanym trafieniu Mattek-Sands w sam róg kortu wyszły na prowadzenie 6:5.
Następnie meczbole zaczęły bronić Su-Wei Hsieh i Elise Mertens. Skończyło się tylko na dwóch obronach, bo Świątek w 12. gemie trzeciego seta świetnie grała z głębi kortu, a Mattek-Sands przy siatce. To właśnie po jej odbiciu Hsieh trafiła w siatkę, dając polsko-amerykańskiej parze awans do ćwierćfinału. W kolejnej rundzie Świątek i Mattek-Sands zagrają z reprezentantkami Tajwanu Hao-Ching Chan i Latishą Chan (rozstawione z numerem sześć) albo z Chorwatką Dariją Jurak i Słowenką Andreją Klepac (11).
Już w poniedziałek przed Świątek jednak kolejne wyzwanie. Tym razem w singlu, gdzie zagra też o ćwierćfinał z rok od siebie młodszą Martą Kostiuk.