Francuzi wyróżnili Igę kosztem Rafaela Nadala. Ekspert: Oznaka wielkiego szacunku

Iga Świątek pokonała w sobotę Anett Kontaveit 7:6, 6:0 i awansowała do czwartej rundy Roland Garros. - Francuzi traktują ją jak wielką gwiazdę. Nie byliśmy do tego przyzwyczajeni - mówi prosto z Paryża w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

Początkowo nie było to łatwe spotkanie dla Igi Świątek. Polka szybko straciła serwis na rzecz Anett Kontaveit, przegrywała 1:3. Potrafiła jednak odwrócić losy pierwszej partii, zamykając ją w tie-breaku do 4. Drugi set to już pełna dominacja tenisistki z Raszyna. - Mówiono, że Iga nie miała do tej pory okazji sprawdzić się w tegorocznym Roland Garros. I teraz dostała rywalkę, z którą dwa poprzednie mecze przegrała. Anett Kontaveit to bardzo solidna zawodniczka, a dodatkowo w sobotę kapitalnie weszła w mecz - zauważa w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer, który przebywa obecnie w stolicy Francji i był na sobotnim meczu Świątek.

Zobacz wideo Iga Świątek: Najważniejsze jest to, żeby nie mieć oczekiwań w stosunku do swojej gry. Wtedy mój poziom się poprawia

Iga Świątek jak prawdziwi mistrzowie 

Polka i Estonka zmierzyły się ze sobą po raz trzeci. W 2019 roku rywalizowały w drugiej rundzie w Cincinnati. Lepsza była Kontaveit 7:6, 6:4. Górą była także rok później w czwartej rundzie Australian Open (6:7, 7:5, 7:5). - Na plus Igi powiem, że zaczęła w soobtę z troszkę niższego poziomu i dopiero w trakcie pierwszego seta odnalazła swój rytm. To cecha największych, którzy tu grają, prawdziwych mistrzów. Nie wystrzeliwują się na początku spotkania, tylko spokojnie rosną z minuty na minutę. Iga zachowywała się spokojnie, mimo że przegrywała. Nie było po niej widać nerwów. Czekała na swoją chwilę - opisuje nasz rozmówca.

Kontaveit przegrała, choć w całym meczu naliczono jej więcej winnerów od Świątek (odpowiednio 31 i 21). Estonka popełniła jednak także więcej niewymuszonych błędów (23 i 12). W drugim secie nasza tenisistka pomyliła się tylko raz, a rywalka 12 razy. - Poziom pierwszego seta i tie-breaka był bardzo wysoki. W końcówce obie panie grały bardzo dobrze, wygrywały większość własnych podań. Trochę się nie dziwię Estonce, że nie dała rady utrzymać takiego poziom gry. Zwłaszcza po tym, jak i tak przegrała pierwszą partię - mówi Romer.

Iga Świątek imponuje

- Kontaveit odbiła się od ściany. To pokazuje, jaka jest siła Igi w Paryżu. Nie chcę mówić, że jest główną faworytką, bo w tegorocznym Roland Garros jest jeszcze kilka tenisistek, z którymi może przegrać. Ale naprawdę gołym okiem widać jej moc na korcie. Miałem okazję śledzić z bliska trzeciego seta między Sofią Kenin a Jessicą Pegulą [Kenin wygrała 4:6, 6:1, 6:4 - przyp. red.]. Ich poziom był nieporównywany do tego, co pokazuje Iga Świątek. Amerykanki grały dwie klasy gorzej - zauważa Romer. Do drugiego tygodnia otwartych mistrzostw Francji awansowały oprócz Kenin i Świątek m.in. Maria Sakkari, Paula Badosa i Sloane Stephens.

Sobotnia wygrana to dziesiąte zwycięstwo z rzędu Igi Świątek w Roland Garros (siedem w zeszłym sezonie, trzy w tym). W tych meczach ma bilans setów 20:0. - Fabrice Santoro [były wybitny francuski tenisista - przyp. red.] wyliczał na korcie Idze jej osiągnięcia w Paryżu. To imponujące. Francuzi traktują ją jak wielką gwiazdę. Raczej nie byliśmy przyzwyczajeni do tego, by polscy tenisiści spotykali się z takim traktowaniem - wskazuje nasz rozmówca.

Francuzi doceniają

W sobotę w stolicy Francji o tej samej porze grali swoje mecze trzeciej rundy Rafael Nadal i Iga Świątek. Organizatorzy zaplanowali spotkanie z udziałem Hiszpana i Brytyjczyka Camerona Norriego na korcie imienia Suzanne Lenglen - drugim co do ważności na Roland Garros. Tymczasem Polka z Estonką miały okazję wystąpić na obiekcie głównym imienia Philippe’a Chatriera.

- To oznaka wielkiego szacunku dla Igi. Z drugiej strony organizatorzy musieli w sobotę znaleźć salomonowe rozwiązanie. Na ten dzień przewidziano spotkania m.in. naszej tenisistki, Novaka Djokovicia, Rogera Federera i Rafaela Nadala. Trzeba było zadowolić też tych kibiców, którzy kupili bilet dzienny na kort Lenglen - tłumaczy Romer. Przed Świątek na Chatrier grał w sobotę Djoković, a po niej Federer.

W przeszłości Nadalowi wypominano wypowiedź, jakiej udzielił w podobnej sytuacji na Wimbledonie. Dwa lata temu grał o tej samej porze mecz w Londynie, co liderka rankingu Ashleigh Barty. On na korcie głównym, ona na jednym z mniejszych obiektów. Hiszpan zapytany wtedy, czy to nie Barty powinna występować na największej arenie Wimbledonu, odpowiedział: "Mam poczucie, że w świecie tenisa obecnie jestem kimś ważniejszym niż Barty, nawet jeśli ona jest pierwszą rakietą świata, wygrała ostatnio French Open i gra niewiarygodnie dobrze". Część dziennikarzy zarzucała mu po tych słowach seksizm. 

W poniedziałek oboje - Nadal i Świątek zagrają na korcie Philippe’a Chatriera. Polka wyjdzie na kort około 21:00 jako gwiazda wieczoru.

Pokonać talent z Ukrainy

W poniedziałek dziewiąta na świecie Iga Świątek zmierzy się w czwartej rundzie Roland Garros z 81. w rankingu WTA Martą Kostiuk. 18-letnia Ukrainka robi w tym roku furorę w Paryżu. Podobnie jak Polka nie straciła jeszcze seta. - Pamiętam, jak wygrywała juniorski Australian Open cztery lata temu. Rok później doszła do trzeciej rundy w Melbourne wśród seniorek, a miała tylko 16 lat. Potem nieco wyhamowała. Swoją siłę pokazała kilka dni temu w meczu z Garbine Muguruzą, którą wyeliminowała już w pierwszej rundzie. Niewątpliwie Kostiuk potrafi grać w tenisa i to dobrze. Pytanie, czy będzie regularna w spotkaniu z Igą. Nie jest tak dojrzała, jak nasza tenisistka. Te dwa lata różnicy między nimi może mieć znaczenie - kończy Romer.

Spotkanie Igi Świątek z Martą Kostiuk odbędzie się w poniedziałek. Transmisja w Eurosporcie. Relacja w Sport.pl. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.