Najpierw 45. w światowym rankingu Magda Linette wyeliminowała numer 1, Ashleigh Barty. 29-letnia poznanianka wygrała pierwszego seta 6:1, a w drugim było 2:2 gdy Australijka uznała, że z kontuzją biodra i z Magdą dalej walczyć już nie da rady.
Później 9. w rankingi WTA Iga Świątek rozbiła 60. w zestawieniu Szwedkę Rebeccę Peterson 6:1, 6:1. Oba mecze na antenie Eurosportu komentował Michał Lewandowski.
Michał Lewandowski: Bardzo! Świetna sprawa. Można było przewidywać, że Iga sobie bez problemów poradzi, a Magda Linette sprawiła dużą niespodziankę. Oczywiście szkoda, że Ashleigh Barty była kontuzjowana i skreczowała. Ale gra Magdy wyglądała bardzo fajnie. Na pewno taka gra Magdy mocno się przyczyniła do tego, że Barty poddała mecz przy stanie 1:6, 2:2.
- Absolutnie nie, pozostawiam to losowi, nie zabiegam o to, żeby dostać jakiś konkretny mecz. Jeśli będzie komentował ktoś inny, to ja na pewno będę oglądał. Z wiarą w zwycięstwa. Bo i Iga z Anett Kontaveit i Magda z Ons Jabeur zdecydowanie mogą wygrać.
- Jeśli ktoś ogląda turnieje tak od Szlema do Szlema, to faktycznie Jabeur może go zaskoczyć. Ona ma naprawdę cały wachlarz umiejętności. Prezentuje niecodzienny tenis. Dużo potrafi zrobić - ma potężny forhend, bardzo dobry serwis, do tego fajnie operuje slajsem z bekhendu, a jak trzeba, to i uderzenia topspinowe się pojawiają. Wbrew pozorom jest szybka. Dobrze czuje geometrię kortu. Myślę, że dla Magdy to będzie trudny mecz. Ale bardzo się na ten mecz cieszę. Tak samo czekam na mecz Igi z Kontaveit. Estonka to solidna firma. Pamiętamy jej mecze z Igą. Szczególnie ten zacięty z Australian Open z 2020 roku.
- Ale to była jeszcze inna Iga. I to były korty twarde. A teraz jest Paryż, prawdziwe królestwo Igi. Ona na tej mączce czuje się doskonale. W drugiej rundzie w meczu z Peterson to znów udowodniła. Iga będzie zdecydowaną faworytką.
- Tak, ona lubi i potrafi to robić. A jeśli czuje się dobrze, jeśli gra jej się układa, to naprawdę można patrzeć na jej kolejne mecze z optymizmem.
- To prawda. Bardzo dużo Idze dał niedawny turniej w Rzymie. Tam się zadziały bardzo ważne rzeczy. To jak Iga się wykaraskała z dużych kłopotów najpierw z Keys, a później z Krejcikovą, to jak wygrała batalię z samą sobą, jak grając słabo zdołała przejść przez dwie rundy - to wszystko było niezmiernie ważne. Gdyby Iga przegrała ten mecz z Krejcikovą, to nie miałaby teraz aż tak dużej pewności siebie. A zbudowała ją, wygrywając ćwierćfinał i półfinał ze Switoliną i Gauff jednego dnia i wygrywając finał z Pliskovą 6:0, 6:0. Te rzeczy bardzo zbudowały morale Igi. My widzimy, jak ona zyskuje dojrzałość emocjonalną, umiejętność wychodzenia z kłopotów. W Paryżu teraz już też miała mały sprawdzian - w drugim secie z Kają Juvan. Iga się rozwija, jej gra wchodzi na wyższy poziom. A że z drabinki turniejowej znikają duże nazwiska, to te wszystkie przewidywania ludzi znających się na tenisie, te głosy, że Iga jest główną faworytką, nie są bezpodstawne, a wręcz przeciwnie.
- Widziałem takie życzenia i marzenia w mediach społecznościowych. Oczywiście byłoby przepięknie, gdyby do tego doszło. Wszyscy jesteśmy teraz na fali hurraoptymizmu i oczyma wyobraźni widzimy daleko nie tylko Igę. Gra Magdy rzeczywiście pozwala wierzyć i w nią. Ale trzeba zachować spokój, umiar, nie oczekiwać od razu, że wszystko się potoczy idealnie. Z drugiej strony nikt nam nie może zabronić się cieszyć z tego, że mamy dwie dziewczyny w trzeciej rundzie z widokami na więcej.
- Magda wykorzystała słaby dzień Barty i za to jej chwała. Nie zrobiła tego Bernarda Pera w pierwszej rundzie. A Magda tak. Wygrała pewnie. Barty zrezygnowała, bo tym razem nie widziała możliwości wygrania na jednej nodze. Magda jest taką tenisistką, która największą presję czuje w pierwszych rundach, gdy jest faworytką. A kiedy faworytką jest rywalka, to Magda pokazuje się z najlepszej strony. Na to będę liczył w jej meczu z Jabeur. Aczkolwiek wiadomo, że jak dojdzie do momentów stykowych, to może być tak, że Jabeur pokaże więcej doświadczenia. Ona jest mocna mentalnie, to będzie bardzo trudna przeciwniczka.