Iga Świątek w znakomitym stylu wygrała turniej WTA 1000 w Rzymie. W meczu z Madison Keys Iga obroniła kilka piłek setowych, a z Barborą Krejcikovą musiała już bronić się przed porażką w całym meczu. Dużo zmieniło się w ćwierćfinale i półfinale rozegranym tego samego dnia. Najpierw Iga w znakomitym stylu wygrała z Eliną Switoliną, a potem równie dobrze zaprezentowała się w starciu z Coco Gauff.
W niedzielnym finale Iga wręcz zdeklasowała rywalkę, Czeszkę Karolinę Pliskovą. Mecz trwał zaledwie 45 minut, a Polka wygrała bez straty ani jednego gema. Zdobyła 51 punktów przy zaledwie 13 Pliskovej. - Turniej był dla mnie bardzo trudny, zwłaszcza jego początek. Dlatego teraz jestem naprawdę bardzo szczęśliwa. Nawet mi się nie śniło, że tak może się to zakończyć, czyli wygranym finałem. Broniłam w tym turnieju setboli, piłek meczowych, wygrałam dwa mecze jednego dnia – powiedziała Iga Świątek po meczu.
Iga Świątek zdradziła, czego nie może się doczekać
Nagrodą dla Igi było rzecz jasna trofeum, nagroda pieniężna i awans w rankingu WTA na najwyższe w jej karierze, 10. miejsce. Iga postanowiła jeszcze dodatkowo się wynagrodzić za sukces w Rzymie, czym pochwaliła się na Twitterze. "Nareszcie zjem tiramisu" – napisała polska tenisistka. Jej wpis został szybko podchwycony przez oficjalne konto WTA. "Kiedy w środku nie ma żadnego tiramisu" – napisano, dołączając filmik, na którym Świątek zagląda do środka pucharu.
Wkrótce Iga spełniła swoją zachciankę i na Twitterze pochwaliła się swoim tiramisu. Teraz czeka ją ciężka praca, bo już za dwa tygodnie Iga przystąpi do rywalizacji w turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Polka będzie bronić tytułu sprzed roku.