Po sobotnich zwycięstwach nad Eliną Switoliną 6:2, 7:5 i Cori Gauff 7:6, 6:3 Iga Świątek awansowała do finału imprezy rangi WTA 1000. Czyli najwyższej po turniejach wielkoszlemowych. O trzeci tytuł w karierze w cyklu WTA (po French Open 2020 i Adelajdzie 2021) notowana jeszcze na 15. miejscu w światowym rankingu Świątek zagra z numerem 9, Karoliną Pliskovą z Czech. Mecz w niedzielę o godzinie 14.30. Relacja na żywo na Sport.pl
Do finału w Rzymie Iga Świątek dotarła w niezwykłych okolicznościach. Podwójnie niezwykłych. Raz, że przez padający w piątek deszcz musiała rozegrać dwa mecze w sobotę. A dwa, że po pierwszych występach niespełna 20-latki z Raszyna na kortach Foro Italico chyba nikt nie stawiał, że zostanie tam finalistką. A jeśli Iga wygra finał, to w poniedziałek po raz pierwszy w karierze znajdzie się w Top 10 rankingu, na 10. miejscu (jeśli przegra, będzie 12.).
- Iga poradziła sobie świetnie z tym, że pierwszy raz w karierze musiała rozegrać dwa mecze jednego dnia na tak wysokim poziomie - ocenia Dawid Celt, który na antenie Canal + Sport komentował półfinał z Gauff.
Kapitan naszej żeńskiej kadry pamięta, że podobną historię Iga przeżyła w 2019 roku w Pradze. Wtedy jednego dnia wygrała finał eliminacji z Tamarą Korpatsch i przegrała w pierwszej rundzie turnieju głównego z Karoliną Muchową. - Ale tam wszystko działo się na innym poziomie. Teraz mówimy o emocjach związanych z ćwierćfinałem i półfinałem dużego turnieju - zauważa Celt.
Emocje to jedno. Nad nimi Świątek panowała znakomicie. Równie znakomicie wytrzymała fizycznie. Ona między godziną 11 a 17.45 spędziła na korcie trzy i pół godziny!
- Iga jak najbardziej jest w stanie wygrać finał. Czeka w nim Pliskova, która przez długi czas była pod formą, a w Rzymie się przełamała i już zrobiła dobry wynik. Ale uważam, że to jeszcze nie jest Pliskova z jej najlepszych lat [w 2017 roku była nawet numerem 1 rankingu WTA]. Oczywiście Iga będzie zmęczona, pewnie będzie odczuwać sobotnie mecze. Ale to finał, będzie adrenalina, będą takie emocje, które - jestem przekonany - pozwolą Idze rzucić wszystko na szalę. Ona zostawi serce na korcie. I energię, którą jeszcze ma. Bo powiem szczerze, że Iga wygląda bardzo fajnie. Bardzo ładnie wytrzymała to wszystko fizycznie - mówi Celt.
Psychika, kondycja, a do tego jeszcze dojrzałość: Świątek po słabym początku prezentuje w Rzymie wszystko, czego mogą sobie życzyć jej kibice. - Półfinał z Gauff był bardzo dobrym meczem obu nastolatek. Gauff była bardzo wymagającą przeciwniczką, ale brakowało jej takiej jakości w końcówkach i we wszystkich trudnych momentach, jaką pokazywała w nich Iga - zauważa Celt.
Jak to się stało, że Świątek prezentuje się świetnie na tych samych kortach, na których kilka dni temu z trudem wygrywała z mecze pierwszych rund?
Przypomnijmy, że najpierw Iga odrabiała straty z Alison Riske. Wtedy z 1:4 doszła Amerykankę na 5:4 i mecz się skończył, bo Riske doznała kontuzji stopy. Następnie z Madison Keys Świątek przegrywała w pierwszym secie 3:5 i 0:40, ale w końcu ograniczyła błędy, przejęła inicjatywę i wygrała mecz 7:5, 6:1. Wreszcie z Barborą Krejcikovą Iga wygrała thriller, w którym broniła nawet dwóch piłek meczowych. Spotkanie trzeciej rundy skończyło się zwycięstwem Polki 3:6, 7:6, 7:5.
- Szczerze powiem, że niewielu było takich, którzy po tamtych meczach stawiali, że Iga dojdzie do finału. Ona nie grała dobrze. Ale ją wyróżnia to, że potrafi wyjść obronną ręką w takich sytuacjach - mówi Celt. - Oczywiście to się nie będzie udawało zawsze, ale w ogólnym rozrachunku ona ma te cechy, które posiadają największe tenisistki. Naprawdę grała brzydko, ale w najważniejszych momentach umiała zagrać dobre, skuteczne akcje i przetrwać. Nie zawsze da się grać pięknie, trzeba więc umieć wygrywać też wtedy, gdy się gra brzydko - analizuje ekspert.
Celtowi droga Igi przez turniej w Rzymie coś przypomina. - Kobiecy tenis jest bardzo nieprzewidywalny. Już mnóstwo widziałem takich historii. Kiedyś z Agnieszką mieliśmy taką historię w Montrealu w 2014 roku. W pierwszych meczach ze Strycovą i Lisicką Agnieszka grała słabo, brzydko, momentami naprawdę źle, ale przetrwała. Przeszła przez te mecze, awansowała do ćwierćfinału i od ćwierćfinału jakbyśmy oglądali innego człowieka. Agnieszka wygrała tamten turniej, grając jedne z najlepszych meczów w historii imprezy - przypomina Celt.
Rzut oka na wyniki Radwańskiej z końcówki tamtego turnieju robi wrażenie. W ćwierćfinale 6:2, 6:2 z Wiktorią Azarenką. W półfinale 7:6, 7:6 z Jekatieriną Makarową. I w finale 6:4, 6:2 z Venus Williams.
- Czasami pierwsze, drugie mecze są szczególnie trudne, wymagające. Dużo zależy od tego, na jakiego przeciwnika się trafi. Z taką Keys trudno grać ładny tenis, bo mecz nie ma rytmu. Dostajesz od niej serwis lecący z prędkością około 200 km/h i winnera w linię, a chwilę później dostajesz trzy kolejne piłki w płot i w siatkę. Iga to przetrwała, poszła dalej i teraz gra świetnie - podsumowuje Celt.