Wyjątkowe zwycięstwo Igi Świątek. Wreszcie przełamała niemoc. "To największa wartość"

Iga Świątek pokonała Barborę Krejcikovą 3:6, 7:6, 7:5 i awansowała do ćwierćfinału turnieju w Rzymie. - Ile to podobnych meczów oglądaliśmy przed zeszłorocznym Roland Garros, gdy jak Idze nie szło, to irytowała się, próbowała grać jeszcze mocniej i kończyło się źle. Z Krejcikovą też jej nie szło, ale zacięła się i wyszarpała zwycięstwo. To największa wartość - przyznaje w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

- Najważniejsze, że Iga wygrała to spotkanie. Gra nie układała się po jej myśli. Widać było, że ciężko jej to idzie. Barbora Krejcikova to nie Madison Keys i nawet jeśli nie wykorzysta jednego czy drugiego setbola, to nie zrezygnuje z walki - mówi w rozmowie ze Sport.pl Adam Romer z magazynu "Tenisklub".

Zobacz wideo Jak wyglądają treningi Igi Świątek? Tenisistka pokazuje kulisy przygotowań na Instagramie

Świątek pokonała w środę Keys 7:5, 6:1, broniąc w pierwszym secie trzech piłek setowych przy stanie 5:4 dla Amerykanki. W spotkaniu z Krejcikovą 19-latka z Raszyna obroniła dwie piłki setowe w pierwszej partii, ale i tak przegrała 3:6. W drugim secie było już 2:0 dla Czeszki, a w 12. gemie drugiego seta rywalka była o punkt od wygrania meczu.

Trudne spotkanie

- Krejcikova to bardzo solidna zawodniczka. Idze nie pomagały też warunki, jakie panowały w czwartek w Rzymie. Przy takim stylu gry, jaki ma Polka, silny wiatr przeszkadzał jej dużo bardziej niż Czeszce - dodaje Romer.

Cenne jest to, że choć 19-latka z Raszyna nie miała najlepszego dnia, potrafiła odwrócić losy spotkania z Krejcikovą na swoją korzyść. - Ile to podobnych pojedynków oglądaliśmy przed zeszłorocznym Roland Garros, gdy jak Idze nie szło, to irytowała się, próbowała grać jeszcze mocniej i kończyło się to źle. Z Krejcikovą też jej nie szło, ale zacięła się i wyszarpała to zwycięstwo. To największa wartość - twierdzi nasz rozmówca.

Pojedynek z Krejcikovą był zacięty do samego końca. - Zadecydowało kilka piłek. To był bardzo wyrównany mecz. Czeszka i Polka grały na podobnym poziomie, nasza tenisistka z czasem zmniejszyła tylko liczbę błędów. Bardzo rozsądnie grała skróty, męczyła rywalkę. To była taka walka na wyniszczenie - przyznaje Romer. 

Teraz Switolina

I wskazuje na statystyki. Świątek zaliczyła 47 winnerów i 56 niewymuszonych błędów, Krejcikova odpowiednio 25 i 46. - Generalnie był to brzydki mecz. Gdyby nie to, że występowała w nim Polka, pewnie nie rozmawialibyśmy o nim zbyt wiele. Nie był to pojedynek na najwyższym poziomie - uważa.

W piątek w ćwierćfinale w Rzymie Iga Świątek zmierzy się z 6. na świecie Eliną Switoliną, która pokonała w trzeciej rundzie Garbinę Muguruzę. Szkoda, że nie dojdzie do rewanżu z Muguruzą (notabene idolką Świątek), ale z drugiej strony to okazja na nowe doświadczenie, bo Polka nie grała do tej pory ze Switoliną - trenowały razem przed tegorocznym Australian Open.

Co wiemy o formie Igi Świątek na nieco ponad dwa tygodnie przed startem Roland Garros (rusza 30 maja)? - Trudno to przewidzieć, bo pamiętamy, co działo się w zeszłym roku. Iga tuż przed Paryżem poleciała do Rzymu i odpadła tam w pierwszej rundzie z Holenderką Aranxą Rus. Potem w stolicy Francji nie przegrała nawet seta w siedmiu pojedynkach - zauważa Romer.

Jakie szanse w Roland Garros?

- Jedno jest pewne: teraz Idze na pewno będzie trudniej w Roland Garros niż w poprzednim sezonie. Po pierwsze dlatego, że jest obrończynią tytułu i wszyscy będą na nią patrzyli. Ponadto będą zupełnie inne warunki niż jesienią 2020. Tamten Roland Garros był dla niej bardziej korzystny meteorologiczne niż ten późno wiosenny. Za dwa tygodnie w Paryżu będzie słoneczna pogoda, cieplej, suche korty, piłki nie będą tak ciężkie jak przy wilgoci, a nadanie im prędkości nie będzie wymagało włożenia aż takiej siły, co Iga doskonale wykorzystywała w poprzednim roku - wskazuje nasz rozmówca.

Warunki w Paryżu będą takie, jak zazwyczaj, bo tradycyjny termin rozgrywania otwartych mistrzostw Francji to przełom maja i czerwca. - Trzeba mieć tego świadomość, że okoliczności zeszłorocznego Roland Garros trochę Igę faworyzowały. Teraz tak już nie będzie. Z drugiej strony jest cała masa tenisistek, które będą obawiały się wystąpić przeciwko obrończyni tytułu. Przewaga psychologiczna w niektórych meczach będzie po stronie Polki. Z trzeciej strony wszystkie rywalki będą się na nią szczególnie przygotowywały. Nie przejdzie niezauważona - kończy Romer.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.