Imponująca przemiana Igi Świątek. Zaskakujące słowa jej trenera

Obserwując reakcje części kibiców i dziennikarzy po meczach Igi Świątek odnoszę wrażenie, że wielu zapomina, iż nasza tenisistka nie ma jeszcze nawet 20 lat. Spotkanie z Ashleigh Barty było w wykonaniu Polki lepsze, niż jest to przedstawiane. Cieszy zwłaszcza przemiana mentalna, jaka zaszła u Świątek.

- To nie było spotkanie, po którym trzeba usiąść i się rozpłakać - powiedział po meczu Iga Świątek - Ashleigh Barty (6:7, 4:6) Karol Stopa, komentator Eurosportu. Trudno się z tym nie zgodzić.

Zobacz wideo Iga Świątek "nie ma powodu do wstydu":

Po zwycięstwie w zeszłorocznym Rolandzie Garrosie pewne było, że każda porażka, jaką po Paryżu odniesie Iga Świątek, odbierana będzie przez część kibiców i dziennikarzy jak tragedia narodowa. Tymczasem wielu z nich wciąż zapomina, że Polka ma tylko 19 lat. Dopiero 31 maja przestanie być nastolatką.

Pierwszy taki mecz w karierze

Spotkanie w trzeciej rundzie w Madrycie to był jej pierwszy pojedynek w karierze z aktualną liderką światowego rankingu. Jedni doceniają klasę Ash Barty, drudzy psioczą, że jej prowadzenie to oznaka słabości kobiecego tenisa. Fakty są jednak takie, że Australijka gra w tym sezonie najlepiej na świecie. Wygrała trzy turnieje, w tym już jeden ma nawierzchni ziemnej w Stuttgarcie. Przeciwko Świątek zagrała jedno z najlepszych spotkań w tym roku. Nie licząc słabości okazanej w pierwszym gemie serwisowym, jej podanie było bardzo skuteczne.

I mimo tego, że Barty rozegrała dobre zawody, zwycięstwo nad naszą tenisistką wcale nie przyszło jej łatwo. Polka imponowała agresywnością z returnu, dotrzymywała kroku faworytce w wymianach. A że przegrała kluczowe piłki, nie wykorzystała szans w pierwszym secie (prowadzenie 3:0 z przełamaniem) i drugim (trzy break pointy przy serwisie Australijki przy stanie 2:3)? Tak bywa. Tak bywa zwłaszcza wtedy, gdy zawodniczce brakuje ogrania na najwyższym poziomie. Świątek zagrała z Barty lepiej, niż jest to przedstawiane.

Potrzeba większego ogrania

Iga Świątek wygrywając Roland Garros zyskała cenne doświadczenie, ale nadal potrzebuje większej liczby spotkań z zawodniczkami ze ścisłego topu. Do tej pory trzy razy rywalizowała z Simoną Halep, raz z Naomi Osaką, Sofią Kenin, Belindą Bencić, Wiktorią Azarenką, Garbine Muguruzą i Ashleigh Barty. Na dziewięć takich pojedynków wygrała trzy. 

Zwycięstw z najlepszymi będzie więcej, wszystko w swoim czasie. Tym bardziej że spotkanie z Barty pokazało, jak ogromna przemiana zaszła w podejściu mentalnym naszej tenisistki. Pamiętam jej pojedynek sprzed dwóch lat podczas debiutu wielkoszlemowego w Melbourne z Camilą Giorgi. Świątek wyszła na mecz pełna obaw, co potwierdziła w wywiadach po meczu, a jej tata przyznał, że słabo spała w poprzednią noc. Kilka tygodni temu była podobnie spięta w starciu z Garbine Muguruzą, przez co pierwszy set uciekł jej do zera. Po tamtym pojedynku z Hiszpanką w Dubaju Polka obiecała, że wyciągnie wnioski. 

Szybko to się stało, bo w starciu z kolejną wielką rywalką Ashleigh Barty nie było widać, by Iga Świątek wyszła na kort przestraszona. Można zżymać się na jej podejście taktyczne do niektórych wymian, na niewymuszone błędy, słabszy tego dnia serwis, ale nie można przyczepić się do jej podejścia do meczu. 19-latka z Raszyna zaczęła bardzo agresywnie, bez strachu w oczach. To bardzo cenne.

Potrafi wyciągnąć wnioski 

Zwłaszcza że Iga Świątek umie w rewanże. Nie raz już udowodniła, że przegrane potrafi przekuć w sukces. W tym roku w styczniu zrewanżowała się Giorgi za wspomnianą porażkę w Melbourne. W Australian Open pokonała także Arantxę Rus, która ograła ją rok temu w Rzymie. Dwa tygodnie później zrewanżowała się również Madison Brengle w Adelajdzie. Podobnie było z Simoną Halep, z którą Świątek najpierw przegrała łatwo w Paryżu dwa lata temu, by rok później rozbić Rumunkę w drodze po tytuł wielkoszlemowy w stolicy Francji. Nie mogę się już doczekać rewanżu z Barty. 25-letnia Australijka ma świadomość, że takich spotkań między nią a Polką będzie więcej. 

- Mnie trochę martwi, że Iga jest tenisistką, u której czasem brakuje planu B. Gra znakomicie pewnymi sekwencjami, a jak musi wyjść poza obszar, w którym czuje się najlepiej, to jej gra traci na jakości (….). Gdy Barty wyrzucała piłki za końcową linię, myliła się zwykle o kilka centymetrów. W przypadku Igi aut był na metr albo i więcej. To wynika z tego, że Iga lubi grać według swojego scenariusza. To się momentami udawało w starciu z liderką rankingu, ale za rzadko - mówił Stopa w rozmowie ze Sport.pl. 

Niezbędny plan B

Polka lubi grać płasko, szybko, mocno i bardzo często przynosi jej to dobre rezultaty. Ale w ostatnich starciach z Halep, Muguruzą i Barty okazało się, że to za mało. Że trzeba mieć też inny pomysł, jak zaskoczyć rywalki, bo te zdążyły już rozczytać naszą tenisistkę. Z pewnością plan B i C jest opracowywany z trenerem Piotrem Sierzputowskim, ale nie zawsze to, co na treningach, można łatwo przełożyć na spotkanie turniejowe. Zawodnicy mają swoje przyzwyczajenia, maniery i walka z nimi wymaga czasu. Hubert Hurkacz od dawna wie, że musi grać agresywniej, nie czekać za końcową linią, a mimo to w wielu spotkaniach nadal oddaje inicjatywę. Nie wykorzystuje swoich warunków, choć trener Craig Boynton namawia go do odważniejszej gry.

Jeszcze przed chwilą Iga Świątek była mało znaną tenisistką. Dziś każda przeciwniczka wie, czego może się po niej spodziewać. To duża nowość, do której trzeba się przyzwyczaić. Cenne jest to, że Polka w tym roku zwykle radzi sobie w pojedynkach, w których występuje w roli faworytki. Tylko dwa razy przegrała takie mecze - w turnieju WTA w Melbourne przed Australian Open z Jekateriną Aleksandrową i w Miami z Aną Konjuh.

Otoczenie Igi wie, co robi

Warto mieć zaufanie do jej sztabu, bo ten jak dotychczas prowadzi karierę Polki bardzo umiejętnie. Od początku seniorskiej drogi Świątek mądrze wybierano, w którym turnieju zagra, a który odpuści. Wszystko po to, by nie powtarzać błędów innych młodych zawodniczek, które wchodzą do rozgrywek tak intensywnie, że po roku - dwóch ich organizmy są totalnie zajechane. 

Kolejnym mądrym krokiem było dołączenie do sztabu psycholog Darii Abramowicz. Znamienne były pod tym kątem słowa trenera Sierzputowskiego, wypowiedziane w studiu TVP Sport. - Kluczem naszej współpracy z Igą jest to, że ja nie muszę być we wszystkim najlepszy. Jeśli znajdę osoby, które są ode mnie lepsze, to moim zadaniem jest ściągnąć je do nas. Stąd nasi współpracownicy. Oczywiście Iga musi ich zaakceptować - przyznał. Bardzo dojrzałe słowa, choć też zaskakujące, bo nie wszyscy trenerzy mają taką świadomość. 

W poniedziałek widać było wyraźnie, że Barty jest o pięć lat starsza od Polki. Doświadczeniem górowała nad 19-letnią zawodniczką. Świątek musi rozegrać więcej spotkań z tenisistkami ze ścisłej czołówki, by zacząć regularnie je ogrywać. Nie ma innej drogi. Można się tylko cieszyć, że w tak młodym wieku Polka ma już okazję rywalizować z najlepszymi. Dzięki zwycięstwu w Paryżu awansowała wysoko w rankingu i kwalifikuje się do najmocniej obsadzonych turniejów WTA. W nich co kilka dni będzie mogła zmierzyć się z taką Muguruzą, Barty lub Halep. To dla Świątek bezcenne lekcje tenisa na najwyższym poziomie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.