Hubert Hurkacz (16. ATP) miał szansę zrewanżować się swojemu rywalowi za porażkę w ubiegłorocznym Australian Open. Wtedy Polak przegrał z Australijczykiem 4:6, 5:7, 3:6. Zresztą w swojej karierze obaj tenisiści grali ze sobą dotychczas trzy razy i za każdym razem wygrywał John Millman (42. ATP).
31-letni tenisista nie jest specjalistą od gry na kortach ziemnych. W swojej karierze miał bilans 81 zwycięstw i 68 porażek (54 proc.). W Rolandzie Garrosie od 2016 roku nigdy nie przeszedł pierwszej rundy. W Madrycie grał po raz drugi w karierze. W 2019 roku odpadł w II rundzie. Potrafił jednak w swojej karierze sprawić sensację - m.in. w 2018 roku w IV rundzie US Open pokonał Rogera Federera. Niewiele zabrało, by wielkiego Szwajcara wyeliminował też przed rokiem w Australian Open, ale ostatecznie przegrał po pasjonującym meczu w pięciu setach.
Hurkacz z ostatnich występów na cegle też nie miał dobrych wspomnień. W ubiegłym roku już w I rundzie French Open w pięciu setach pokonał go Amerykanin Tennys Sandgren. Natomiast trzy tygodnie temu w II rundzie turnieju w Monte Carlo przegrał z Brytyjczykiem Danielem Evansem.
W porównaniu do tamtego pojedynku, najlepszy polski tenisista grał jednak zdecydowanie lepiej. Wtedy zupełnie nie był sobą, popełniał sporo błędów. Teraz przez dwa pierwsze sety imponował regularnością, cierpliwością i skutecznymi atakami. Wytrzymywał bardzo długie wymiany, a mylił się praktycznie tylko wtedy, jak ryzykował. I właśnie dzięki swojej cierpliwości doczekał się błędów rywala w dwunastym gemie pierwszego seta i zdobył przełamanie! Wcześniej żaden z zawodników nie miał szans na odebranie serwisu. Polak bardzo dobrze, rożnorodnie serwował. Miał ponad 80 proc. skuteczność wygranych punktów po pierwszym podaniu.
W drugim secie Hurkacz m.in. dzięki temu elementowi aż trzy gemy wygrał do zera, a w dwóch stracił zaledwie punkt. I miał idealną szansę, by wygrać pojedynek w dwóch partiach. Najpierw przy stanie 4:3 miał dwie szansę na przełamanie, ale ich nie wykorzystał. Mało tego, w tie-breaku prowadził już 6:4 i zmarnował trzy piłki meczowe! W dodatku w najmniej odpowiednim momencie, przy piłce meczowej oraz chwilę później przy setowej dla rywala, miał jakąś dziwną zapaść, zawiódł go serwis i popełnił dwa podwójne błędy.
Przegrany w taki sposób set mógł zmotywował Polaka, bo trzecią partię rozpoczął w imponującym stylu. Przełamał rywala bez straty punktu, a potem w bardzo trudnym, swoim gemie serwisowym, obronił trzy break-pointy i utrzymał przewagę. Niestety chwilę później rywal dopiął swego i przełamał rozregulowanego już Hurkacza. Wrocławianin zaczął się mylić w prostych sytuacjach, a dla Millmana nie było straconych piłek, bronił się jak natchniony. W ósmym gemie Hurkacz znów stracił swoje podanie, choć miał piłkę na wyrównanie, ale zmarnował woleja. Ostatecznie przegrał mecz po niemal dwóch i pół godzinach walki.
Millman w kolejnej rundzie turnieju w Madrycie zagra z Danielem Evansem. Natomiast Hurkacz we wtorek zagra jeszcze w deblu. Około godz. 15.15 w parze z 20-letnim Kanadyjczykiem Felixem Auger-Aliassime zmierzy się z duetem z Niemiec: Tim Puetz/Alexander Zverev.