• Link został skopiowany

"Iga Świątek nie została przetestowana". Wojciech Fibak wie, że podpada

- Iga w żaden sposób nie została przetestowana - mówi Wojciech Fibak po zwycięstwie Igi Świątek nad Alison Riske 6:1, 6:1 w pierwszej rundzie turnieju w Madrycie. Po miesięcznej przerwie od gry, nasza najlepsza tenisistka zaczęła sezon na kortach ziemnych. - Tak naprawdę obiekty w Madrycie mają niewiele wspólnego z prawdziwą grą na mączce - tłumaczy jednak Fibak.
Iga Świątek po wygranej z Sofią Kenin w finale Rolland Garros.
Fot. Alessandra Tarantino / AP

Tylko godzinę i siedem minut trwał mecz Igi Świątek z Alison Riske. Notowana na 17. miejscu rankingu WTA Polka nie dała szans Amerykance klasyfikowanej na 27. miejscu.

Zobacz wideo Reakcja Igi Świątek mogła zaniepokoić. "Przypomnieliśmy sobie, że ma dopiero 19 lat"

"Chwalę i podpadam"

- Iga w żaden sposób nie została przetestowana. Riske przyjechała do Madrytu po kontuzji, bez ogrania [uraz stopy wyeliminował ją na dwa miesiące]. Jej ranking jest w tej chwili mylący. Dopiero mecz z Laurą Siegemund w drugiej rundzie będzie dla Igi sprawdzianem - mówi Wojciech Fibak.

Siegemund to 59. zawodniczka rankingu WTA. Jej największym sukcesem jest ćwierćfinał ubiegłorocznego Rolanda Garrosa. Tego, którego wygrała Świątek. - Niemka jest sprytna, szybka, z nią Iga może rozegrać ciekawy mecz - mówi Fibak.

Oczywiście żadną winą Igi nie jest, że jej mecz z Riske nie był zbyt emocjonujący. - Iga mi zaimponowała tym, że dopiero co przyjechała znad morza, z Sotogrande, czyli z warunków zupełnie innych od tych madryckich, i tak się odnalazła. Z Sotogrande widać Afrykę, tam jest całkiem inny klimat, inna wysokość, proszę uwierzyć, że nie jest łatwo się przestawić i grać na wysokości 650-700 metrów nad poziomem morza, bo na takiej jest położony Madryt - tłumaczy Fibak.

- Riske nic nie wychodziło, bo nie jest w formie, ale też dlatego, że Iga znów pokazała swój świetny, męski serwis z rotacją. Często ten serwis chwalę i podpadam, tak o nim mówiąc - dodaje. - Do tego Iga potrafi uderzyć i płasko, i z rotacją, i potrafi podciąć, i zagrać skrót. Ona może poważnie zaistnieć w tym przedziwnym turnieju - mówi dalej Fibak.

"Przychodzi królowa, więc Nadal gra. Ale z bólem serca"

Dlaczego triumfator madryckiej imprezy sprzed lat (Fibak wygrał ją dwa razy w deblu, a w singlu był w półfinale) mówi, że to dziwny turniej?

- Ja bym go nawet nie zaliczył do serii turniejów z kortów ziemnych. On przysparza graczom masy problemów. Na przykład Rafael Nadal się musi leczyć po tym turnieju. I musi od nowa sobie ustawiać całą grę - mówi Fibak.

- Na specyfikę współczesnego Madrytu składa się to, że gra toczy się w warunkach półhalowych, że obiekty są nowe, że to już nie ten stuletni klub, który gościł turniej, gdy ja grałem. Na starych obiektach w Barcelonie, Monte Carlo czy Rzymie, gra się prawdziwe turnieje na mączce. A w Madrycie w ostatnich latach gra się na mączce wysypanej na betonie. Dlatego są zupełnie inne kąty, inna jest szybkość gry i nic się nie dzieje typowo dla kortów ziemnych - tłumaczy nasz były tenisista.

Fibak podkreśla, że Madrycie grać nie lubi największy ekspert od kortów ziemnych, aż 13-krotny zwycięzca French Open, czyli Nadal. - Dwa lata temu przegrał tam półfinał z Tsitsipasem, który był wtedy znacznie słabszy niż dziś. W Madrycie kilka razy wygrywał Federer. A Nadal? Gra tam, bo musi. Turniej jest w Hiszpanii, jego ulubioną drużyną jest Real Madryt, na mecze przychodzi czasami królowa, jego kontrakty wymagają, żeby tam grał. Więc gra, ale gra z bólem serca - mówi Fibak.

"Start w Stuttgarcie byłby lepszym przygotowaniem"

Na pewno bez bólu serca udział w tegorocznej edycji turnieju zaczęła Świątek. I mamy nadzieję, że po miesięcznej przerwie od gry Polka w Madrycie będzie grała bardzo długo.

- Barty, na którą Iga może wpaść w trzeciej rundzie, ma dobrą rękę do takich kortów. Świetny by to był mecz, gdyby Iga zagrała z numerem jeden światowego rankingu - mówi Fibak. I dodaje, że jego zdaniem Świątek miała trochę za długą przerwę.

- Szkoda, że nie grała w Stuttgarcie. Start tam byłby lepszym przygotowaniem niż pobyt w Sotogrande. Wygrałaby w Niemczech kilka spotkań i nawet jakby przegrała w ćwierćfinale czy półfinale, to już by była ograna, byłaby w rytmie meczowym. Przecież nie grała w tym roku aż tak dużo, nie ma za sobą maratońskich spotkań, nie grała trzech finałów z rzędu, żeby musiała odpoczywać przed Madrytem, Rzymem i Paryżem - kończy były mistrz.

Więcej o: