Tylko godzinę i siedem minut trwał mecz Igi Świątek z Alison Riske. Notowana na 17. miejscu rankingu WTA Polka nie dała szans Amerykance klasyfikowanej na 27. miejscu.
- Iga w żaden sposób nie została przetestowana. Riske przyjechała do Madrytu po kontuzji, bez ogrania [uraz stopy wyeliminował ją na dwa miesiące]. Jej ranking jest w tej chwili mylący. Dopiero mecz z Laurą Siegemund w drugiej rundzie będzie dla Igi sprawdzianem - mówi Wojciech Fibak.
Siegemund to 59. zawodniczka rankingu WTA. Jej największym sukcesem jest ćwierćfinał ubiegłorocznego Rolanda Garrosa. Tego, którego wygrała Świątek. - Niemka jest sprytna, szybka, z nią Iga może rozegrać ciekawy mecz - mówi Fibak.
Oczywiście żadną winą Igi nie jest, że jej mecz z Riske nie był zbyt emocjonujący. - Iga mi zaimponowała tym, że dopiero co przyjechała znad morza, z Sotogrande, czyli z warunków zupełnie innych od tych madryckich, i tak się odnalazła. Z Sotogrande widać Afrykę, tam jest całkiem inny klimat, inna wysokość, proszę uwierzyć, że nie jest łatwo się przestawić i grać na wysokości 650-700 metrów nad poziomem morza, bo na takiej jest położony Madryt - tłumaczy Fibak.
- Riske nic nie wychodziło, bo nie jest w formie, ale też dlatego, że Iga znów pokazała swój świetny, męski serwis z rotacją. Często ten serwis chwalę i podpadam, tak o nim mówiąc - dodaje. - Do tego Iga potrafi uderzyć i płasko, i z rotacją, i potrafi podciąć, i zagrać skrót. Ona może poważnie zaistnieć w tym przedziwnym turnieju - mówi dalej Fibak.
Dlaczego triumfator madryckiej imprezy sprzed lat (Fibak wygrał ją dwa razy w deblu, a w singlu był w półfinale) mówi, że to dziwny turniej?
- Ja bym go nawet nie zaliczył do serii turniejów z kortów ziemnych. On przysparza graczom masy problemów. Na przykład Rafael Nadal się musi leczyć po tym turnieju. I musi od nowa sobie ustawiać całą grę - mówi Fibak.
- Na specyfikę współczesnego Madrytu składa się to, że gra toczy się w warunkach półhalowych, że obiekty są nowe, że to już nie ten stuletni klub, który gościł turniej, gdy ja grałem. Na starych obiektach w Barcelonie, Monte Carlo czy Rzymie, gra się prawdziwe turnieje na mączce. A w Madrycie w ostatnich latach gra się na mączce wysypanej na betonie. Dlatego są zupełnie inne kąty, inna jest szybkość gry i nic się nie dzieje typowo dla kortów ziemnych - tłumaczy nasz były tenisista.
Fibak podkreśla, że Madrycie grać nie lubi największy ekspert od kortów ziemnych, aż 13-krotny zwycięzca French Open, czyli Nadal. - Dwa lata temu przegrał tam półfinał z Tsitsipasem, który był wtedy znacznie słabszy niż dziś. W Madrycie kilka razy wygrywał Federer. A Nadal? Gra tam, bo musi. Turniej jest w Hiszpanii, jego ulubioną drużyną jest Real Madryt, na mecze przychodzi czasami królowa, jego kontrakty wymagają, żeby tam grał. Więc gra, ale gra z bólem serca - mówi Fibak.
Na pewno bez bólu serca udział w tegorocznej edycji turnieju zaczęła Świątek. I mamy nadzieję, że po miesięcznej przerwie od gry Polka w Madrycie będzie grała bardzo długo.
- Barty, na którą Iga może wpaść w trzeciej rundzie, ma dobrą rękę do takich kortów. Świetny by to był mecz, gdyby Iga zagrała z numerem jeden światowego rankingu - mówi Fibak. I dodaje, że jego zdaniem Świątek miała trochę za długą przerwę.
- Szkoda, że nie grała w Stuttgarcie. Start tam byłby lepszym przygotowaniem niż pobyt w Sotogrande. Wygrałaby w Niemczech kilka spotkań i nawet jakby przegrała w ćwierćfinale czy półfinale, to już by była ograna, byłaby w rytmie meczowym. Przecież nie grała w tym roku aż tak dużo, nie ma za sobą maratońskich spotkań, nie grała trzech finałów z rzędu, żeby musiała odpoczywać przed Madrytem, Rzymem i Paryżem - kończy były mistrz.