Spotkaniem z Amerykanką Riske Świątek zaczyna tę część sezonu, która odbywa się na kortach ziemnych. Turniej w Madrycie i następny, w Rzymie, to przygotowania wciąż jeszcze 19-letniej Polki (20 lat skończy 31 maja) do Rolanda Garrosa. Na przełomie maja i czerwca w Paryżu Iga będzie bronić wielkoszlemowego tytułu, jaki wywalczyła w ubiegłym roku.
Świątek jest w tej chwili 17. zawodniczką światowego rankingu WTA. Urodzona w 1990 roku Riske zajmuje 27. miejsce. Amerykanka najwyżej w karierze była 18. Korty ziemne nie są jej ulubionymi. We French Open aż sześć razy odpadała już w pierwszej rundzie i tylko raz doszła do drugiej.
Maciej Synówka, pierwszy polski trener w strukturach WTA: Przede wszystkim to jest start sezonu dla Igi na kortach ziemnych. Ona podjęła bardzo mądrą decyzję, żeby nie wystartować w Stuttgarcie, w dużym turnieju. To jest bardzo rzadko spotykane.
- Jeżeli popatrzymy na ten rok Igi, to zobaczymy, że ma przed sobą jeszcze trzy bardzo duże imprezy - Roland Garros, Wimbledon i igrzyska olimpijskie. To wszystko odbędzie się na przestrzeni najbliższych 13 tygodni. Jeżeli odejmiemy jeden tydzień na dolot i aklimatyzację na igrzyska, to zostaje 12 tygodni. Dwa Szlemy trwające po dwa tygodnie: zostaje osiem tygodni. W tych ośmu tygodniach Iga musi rozegrać jeszcze dwa duże turnieje na kortach ziemnych, czyli Madryt i Rzym, a przed Wimbledonem jeszcze jeden turniej na trawie. Czyli na przygotowania zostają cztery tygodnie, może pięć. To jest tyle co nic. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Iga w Paryżu będzie broniła tytułu, czyli czeka ją olbrzymie obciążenie fizyczne i psychiczne. A zaraz po Rolandzie będzie trzeba grać Wimbledon. Do niego Iga też będzie podchodziła w całkiem nowej sytuacji - pierwszy raz w karierze jako zawodniczka rozstawiona. Od razu po tym wszystkim będą igrzyska, które są dla Igi najważniejszą imprezą.
- Tak, Iga musiała lepiej odpocząć i lepiej się przygotować do większych wyzwań.
- Myślę, że turnieje w Madrycie i Rzymie będą dla Igi po prostu przygotowaniem do Paryża. Dla niej Roland będzie najważniejszą imprezą. Pojedzie tam bronić tytułu. A żeby podkreślić, jakie to jest wyzwanie, przypomnijmy, że ostatnią tenisistką, która to zrobiła, była Justin Henin [Belgijka wygrała French Open nawet trzy razy z rzędu - w 2005, 2006 i 2007 roku]. Startując teraz w Madrycie i za chwilę w Rzymie Iga na pewno wszystkie działania podporządkuje pod Paryż.
- Szczerze powiem, że jako trener mam zakodowane myślenie mecz po meczu. W tenisie tak musisz. Jeżeli rywalizujesz z najlepszymi zawodniczkami na świecie - a taką bez wątpienia jest Alison Riske [27 WTA], z którą Iga zagra w pierwszej rundzie w Madrycie - to przyjmujesz, że możesz wygrać, ale też przegrać mecz. Większość zawodników nie wie, kto czeka w kolejnej rundzie, na kogo idą. Dopiero jak ten mecz przychodzi, to się na nim skupiają. Oczywiście wiadomo, że od strony marketingowej świetny by był pojedynek Igi z liderką rankingu. Wszyscy chcieli by ten mecz zobaczyć - i my, i kibice. Ale spokojnie, Iga będzie rywalizowała na najwyższym poziomie przez najbliższe 10 lat. A tenis jest takim sportem, że masz co roku cztery Wielkie Szlemy, masz pięć innych wielkich turniejów i jeszcze kilka dużych, też ważnych. W sumie w każdym sezonie masz około 15 istotnych startów. Jak to pomnożysz przez 10 lat, to wyjdzie, że Iga będzie miała jeszcze 150 szans na wielkie mecze z innymi najlepszymi zawodniczkami w dużych turniejach.
- Myślę, że budowanie takiego nastawienia psychicznego: ze trzeba brać kolejny mecz, że trzeba nie grać oczekiwaniami, że trzeba uczyć się małych rzeczy - to jest postęp, który Iga może wykonać. Ona uczy się pewnych rzeczy czysto tenisowo, ale poza kortem uczy się też, jak funkcjonuje kalendarz, jak się do wszystkiego przygotowywać. W wywiadzie z Markiem Furjanem na kanale "Cały ten tenis" po pierwszej części sezonu Iga mówiła ciekawie o porażce z Muguruzą. Stwierdziła, że przeciwniczka jako zawodniczka bardziej doświadczona była lepiej przygotowana do grania kilku turniejów z rzędu. A Iga po świetnym Australian Open i przegranym, zaciętym, meczu z Halep w czwartej rundzie, za chwilę wygrała turniej w Adelajdzie, czyli grała jeszcze lepiej. I chyba po tym jej zabrakło paliwa. Jeszcze nie wiedziała, jak rozłożyć siły. Dlatego gdy wydawało się, że będzie tylko coraz lepiej, okazało się, że jednak jeszcze nie było. Iga przez takie porażki uczy się, jak wszystkim lepiej zarządzać.
- Argument, że Iga gra lepiej na ziemi jest jak najbardziej prawdziwy. Riske słynie przede wszystkim z wyników na kortach trawiastych. Jest ćwierćfinalistką Wimbledonu i często 40-50 proc. swoich punktów w sezonie zdobywa w 4-5 tygodni rywalizacji na kortach trawiastych. Ale to jest pierwszy mecz turnieju, start sezonu ziemnego - wszystko może się wydarzyć.
- Dokładnie. Nikt tu nie ma takiej przewagi, że jest w rytmie meczowym. Dla Igi dzisiejszy mecz to start do obrony tytułu w Paryżu. A patrząc jeszcze szerzej - to jest start przygotowań do igrzysk.
- Wrócę do tego, co już powiedziałem: że jako trener tak nie patrzę, że się skupiam tylko na najbliższym meczu. Ale na logikę: jeżeli w zeszłym roku Iga potrafiła to zrobić, to dlaczego miałaby nie móc tego zrobić teraz?