Miał przegrywać przez charakter i bezmięsną dietę. Hubert Hurkacz zamknął usta krytykom

Dominik Senkowski
Nazywano go już "drugim Jerzym Janowiczem". Na większe sukcesy miał być zbyt grzeczny i słaby psychicznie. Hubert Hurkacz udowodnił tym, którzy go skreślili, że nie mieli racji. W niedzielę wygrał turniej ATP Masters 1000 w Miami - największy po Wielkich Szlemach.

Polscy tenisiści lubią nas ostatnio pozytywnie zaskakiwać. Tak jak prawie nikt nie liczył, że w Roland Garros zwycięży Iga Świątek, tak mało kto wierzył, że w Miami najlepszy okaże się Hubert Hurkacz. W jego przypadku nadzieje był tym mniejsze, że ostatnie miesiące nie należały do najlepszych w karierze. 

Zobacz wideo Reakcja Igi Świątek mogła zaniepokoić. "Przypomnieliśmy sobie, że ma dopiero 19 lat"

Nie był faworytem w Miami

US Open 2020 - druga runda, Roland Garros 2020 - pierwsza runda, Australian Open 2021 - pierwsza runda. Do tego słabe występy singlowe w Wiedniu, Paryżu (w hali) czy Rotterdamie. Światełkiem w tunelu był jesienny deblowy sukces w stolicy Francji w parze z Felixem Auger-Aliassimem i triumf na początku stycznia w turnieju w Delrey Beach. W drodze po drugi singlowy tytuł (pierwszy to Winston Salem 2019) Polak nie zagrał jednak z ani jednym tenisistą z czołowej setki rankingu.

Powiedzieć, że Hurkacz nie leciał do Miami w roli faworyta, to nic nie powiedzieć. Były obawy, że odpadnie już w drugiej rundzie (w pierwszej miał wolny los), w której wylosował Denisa Shapovalova. Z Kanadyjczykiem przegrał bowiem wyraźnie kilka dni wcześniej w Dubaju. A jednak sport jest na tyle piękny, że nie wszystko można przewidzieć.

Były właściciel Olympique Marsylia brutalnie napadnięty we własnym domu. Związano go i pobito Były właściciel Olympique Marsylia brutalnie napadnięty we własnym domu. Związano go i pobito

Przemiana 

W Miami zobaczyliśmy Hurkacza odmienionego. Hurkacza z wiosny 2019, gdy dwa razy ogrywał Kei Nishikoriego, toczył wyrównany pojedynek w ćwierćfinale Indian Wells z Rogerem Federerem, pokonywał Dominica Thiema. Po dwóch latach Polak znów grał tak agresywnie i skutecznie. Znów serwował jak w transie. Do tego dodał zdobyte już doświadczenie i wyszedł największy sukces w karierze. Pierwszy tytuł w turnieju rangi ATP Masters 1000. Pierwszy dla Hurkacza, pierwszy dla polskiego tenisa. 

Wypadek z udziałem Alberto 'Weya' Zapaty Tragiczny finał zawodów motocrossowych. Alberto Zapata zginął na torze

Tenisista z Wrocławia przystępował do imprezy na Florydzie jako 37. w rankingu. Po zwycięstwie w finale nad Jannikiem Sinnerem awansował na 16. miejsce, najwyższe w życiu. Od 16 lat nie było w Miami tenisisty, który sięgnąłby po tytuł, będąc sklasyfikowanym poza czołową "30". W ostatnich latach turniej ten wygrywali seryjnie Roger Federer i Novak Djoković. To prawdziwa miara sukcesu naszego zawodnika. 

Potrzebne zwycięstwo

Sukcesu, którego Hurkacz bardzo potrzebował. Jego trener Craig Boynton przyznał ostatnio, że 24-latek był bardzo niecierpliwy, co nie wpływało dobrze na jego występy. - Hubert musi po prostu pozwolić, by wyniki przyszły. Ciężko pracowaliśmy, a na efekty trzeba poczekać, nie przychodzą od razu. Gdy korzystasz z kuchenki mikrofalowej, nie krzyczysz na nią, by ją pośpieszyć. Ona pracuje, aż w końcu jedzenie będzie gotowe. Podobnie z wynikami na korcie, przychodzą, gdy przychodzą - mówił Boynton w rozmowie z portal atptour.com.

Wybuch pandemii koronawirusa zastał Hurkacza na Florydzie. Tam też został i trenował przez pięć miesięcy, aż do wznowienia rozgrywek w połowie sierpnia. Gdy rozmawialiśmy jesienią ubiegłego roku po zakończeniu sezonu, przyznał: "Nie był to łatwy sezon. Liczyłem, że czas spędzony na korcie w Stanach w czasie przerwy od rozgrywek pomoże mi osiągnąć lepsze wyniki. Jednak tego zabrakło. Na pewno pomogłoby mi więcej rozegranych meczów w turniejach. Czułbym się pewniej na korcie. Muszę nabrać teraz trochę więcej świeżości mentalnej przed kolejnym sezonem."

W Miami pokazał, że wzmocnił się mentalnie. I to mimo że nie współpracuje na stałe z psychologiem, jak Iga Świątek z Darią Abramowicz. Kibice i część ekspertów przekonywali, że Hurkacz potrzebuje takiej współpracy. Ten jednak zapytany przeze mnie o wsparcie psychologiczne, powiedział jesienią: "Na ten moment analizy meczów przeprowadzamy z Craigiem [Craig Boynton - trener Huberta Hurkacza - przyp. red.], także pod kątem emocjonalnym. Dużo mi one dają i na tym się skupiamy."

Zły trener, brak mięsa i charakteru

Okazało się, że to wystarczyło do gigantycznego sukcesu w Miami. Między Hurkaczem a Boyntonem jest chemia i relacja większa niż tylko trener - zawodnik. Świadczą o tym, chociażby słowa Amerykanina ze styczniowego wywiadu dla TVP Sport: "Jest znakomitym człowiekiem. Bardzo pomocnym, wspierającym, kimś, kto chce utrzymywać relacje nie tylko podczas treningów. My się po prostu wzajemnie bardzo lubimy. Kiedy miałem kłopoty zdrowotne, to było dla mnie bardzo wzruszające, jak Hubert się tym przejął, jak bardzo chciał pomóc i sprawdzał, czy wszystko ze mną w porządku. Jestem mu niezwykle wdzięczny."

Jeszcze niedawno można było przeczytać komentarze, że Hurkacz powinien rozstać się z Boytonem. Że Amerykanin prowadził dotychczas tylko swoich rodaków (m.in. Johna Isnera i Mardy’ego Fisha), że Hurkacz przestał się rozwijać. Dziś te opinie wyglądają dość zabawnie. 

Absurdalnych uwag kibiców było zresztą więcej. 24-latka nazywano "drugim Jerzym Janowiczem" (czytaj: nie wykorzystuje swojego potencjału), słabe występy tłumaczono brakiem charakteru ("zbyt grzeczny"), brakiem psychologa, a nawet tym, że nie je mięsa i przez to nie ma dostatecznie dużo sił (Novak Djoković też nie je mięsa). 

Robić swoje

Zwycięstwem w Miami Hubert Hurkacz zamknął usta krytykom. Okazało się, że zwyczajnie potrzebował więcej czasu, by zacząć w pełni wykorzystywać swój potencjał. Teraz czas, by dobrą formę przełożył na występy wielkoszlemowe. Najdalej był dotychczas na Wimbledonie 2019 - w trzeciej rundzie. Skala jego możliwości jest znacznie większa. 

Już znaleźli się tacy, którzy podważają sukces Hurkacza. W końcu na Florydzie nie zagrali w tym roku m.in. Novak Djoković, Roger Federer i Rafael Nadal. Podobnie było jesienią, gdy Iga Świątek triumfowała w Roland Garros. Wskazywano, że warunki w Paryżu były nietypowe (zimno, deszczowo), nie wystąpiło kilka czołowych tenisistek itd. Świątek się tym nie przejmuje, robi swoje. Hurkacz powinien postąpić podobnie.

Więcej o: