"Niejeden by zwątpił". Hurkacz wygrał Miami Open! "To pokazuje, jaką drogę przeszedł ten chłopak"

- Był spadek formy Huberta, były wyniki poniżej oczekiwań i oczywiście pojawiły się głosy krytyczne, a nawet apele o zmianę trenera. Ale oni robili swoje - mówi Joanna Sakowicz-Kostecka. Hubert Hurkacz niedawno odpadał w pierwszych rundach French Open i Australian Open, a teraz w kapitalnym stylu wygrami Miami Open, największy turniej po czterech wielkoszlemowych. Polak awansuje na 16. miejsce w światowym rankingu ATP.

W finale turnieju ATP Masters 1000 w Miami (pula nagród 3,343 mln dolarów) Hurkacz notowany jeszcze na 37. miejscu na świecie pokonał klasyfikowanego jeszcze na 31. miejscu Jannika Sinnera z Włoch 7:6, 6:4. W poniedziałek obaj awansują. 24-letni Hurkacz na najwyższe miejsce w karierze. Po największym sukcesie. Porównywalnym do triumfu Igi Świątek we French Open 2020.

Zobacz wideo Reakcja Igi Świątek mogła zaniepokoić. "Przypomnieliśmy sobie, że ma dopiero 19 lat"

Łukasz Jachimiak: W październiku rozmawialiśmy chwilę po tym jak Iga Świątek wygrała French Open, teraz łączymy się tuż po triumfie Huberta Hurkacza w Miami Open. Porównywalna rzecz, mimo że tym razem to nie Wielki Szlem, prawda?

Joanna Sakowicz-Kostecka, była tenisistka, komentatorka Canal+ Sport: Uświadamiam sobie, że Polak wygrał turniej w Miami, ale wydaje mi się to nierealne. Pamiętam czasy, gdy turniej w Miami, rozgrywany wtedy jeszcze w Key Biscayne, oglądało się na równi Wielkim Szlemem i zawsze się podziwiało zwycięzców, którzy podnosili wspaniałe trofeum. Wtedy to było niewyobrażalne, że któryś z naszych reprezentantów może się tam znaleźć, bo nie było nas nawet w eliminacjach, a co dopiero w turnieju głównym. A teraz, kilkanaście lat później, Hubert wygrał ten wielki turniej. To pokazuje, jaką drogę przeszedł ten chłopak. On stawiał pierwsze tenisowe kroki w kraju, w którym kultury tenisa nie było. I wciąż nie ma takiej, jaka jest na zachodzie.

A propos drogi Huberta: Tsitsipas numer 5, Rublow numer 8, Shapovalov numer 11, Raonić numer 19 w rankingu ATP - w kilkanaście dni Hurkacz pokonał aż tylu świetnych tenisistów, a w finale obwoływanego graczem przyszłości Sinnera. Forma życia Polaka?

- Zdecydowanie! Widzę, że praca i wierność temu, co zaproponował trener Craig Boynton przyniosła efekt. Był spadek formy Huberta, były wyniki poniżej oczekiwań i oczywiście pojawiły się głosy krytyczne, a nawet apele o zmianę trenera. Ale oni robili swoje. I to jest najważniejsze. Wiele razy w sporcie tak się zdarza, że ciężko pracujemy, ale nie widać efektów. Wtedy wytrwałość i determinacja są bardzo potrzebne. One właśnie u Huberta zaprocentowały. Odniósł największy sukces w karierze, mimo że ostatnie tygodnie nie były dla niego udane i niejeden by zwątpił. On wytrwał i może się cieszyć z gigantycznego sukcesu.

Co Hubert tą wytrwałością i determinacją szczególnie poprawił w swojej grze?

- Przede wszystkim umiejętność gry ofensywnej. Zbliżenie się do linii końcowej i wcześniejsze uderzanie piłki. To jest bycie dominatorem w trakcie wymian. To było widać we wcześniejszych meczach, natomiast w finale w pewnym momencie Hubert musiał się wycofać, dawał pograć Sinnerowi i kontrował. W tym elemencie też czuł się bardzo dobrze. On pokazuje, że jest wszechstronny. To jest bardzo budujące. Do tego za każdym razem imponuje jego przygotowanie fizyczne. Naprawdę nie jest łatwe poruszanie się po korcie przy 196 centymetrach wzrostu. Taki wzrost z jednej strony jest atutem, ale on też zwykle oznacza mniej sprawne poruszanie się niż u osób niższych.

U Huberta tego wzrostu nie widać, gdy dogania każdą piłkę. To nie jest drętwy dwumetrowiec, jak inni, których nazwiska byłoby może teraz nieelegancko wymieniać.

- To prawda. Ale chcę przywołać postać Jurka Janowicza. To jeszcze wyższy zawodnik niż Hubert, a też się świetnie ruszał. Zawsze był za to chwalony nie tylko przez nas, ale też przez zagranicznych komentatorów. To jest duża zasługa trenerów przygotowania motorycznego. Trzeba tu powiedzieć, że wbrew temu, co niektórzy twierdzili, Hubert jest mocny fizycznie. I psychicznie również! Niepowodzenia sprzed kilku tygodni, z Australian Open, wielu zawodnikom by podcięły skrzydła, spowodowałyby zwątpienie, a tu się tak nie stało. Hubert wygrał z klasowymi rywalami i zdobył tytuł w wielkim turnieju.

Przywołała Pani Australian Open, gdzie Hurkacz odpadł już w pierwszej rundzie, a teraz pewnie wielu kibiców sprawdza, kiedy będzie najbliższy turniej wielkoszlemowy, bo ludzie mają nadzieję, że i tam będzie wielkie granie Huberta. Do French Open zostało tylko półtora miesiąca.

- To będzie turniej na kortach ziemnych, a nie twardych, czyli to zupełnie inne karty historii. Natomiast taki wynik uskrzydla, powoduje, że się chce jeszcze więcej pracować, że się z dużo większą radością przychodzi na treningi. Po takim zwycięstwie wyzwania stają się największą radością, jaką ma zawodnik chcący grać o najwyższe cele. Hubert wychowywał się na kortach ziemnych, ale teraz jego bazą są Stany i on gra teraz zdecydowanie najwięcej na kortach twardych. Zwłaszcza że przez pandemię spędził tam dużo więcej czasu, niż to było w pierwotnych założeniach. Ale na pewno już jest koncepcja przygotowań pod paryską mączkę, żeby wrócić do dobrych wspomnień stamtąd, bo przecież tam Hubert debiutował w turnieju wielkoszlemowym.

To było w 2018 roku. Wtedy dotarł do drugiej rundy. Teraz właśnie awansował na 16. miejsce w rankingu ATP i chyba jak najbardziej realnym celem będzie walka o Top 10? A w Paryżu Hubert nie będzie bronił wielu punktów z ubiegłego roku, bo wtedy odpadł już w pierwszej rundzie.

- Awans w rankingu na tak wysokie miejsce jest chyba największym zaskoczeniem. Pierwsza "20" w tej dyscyplinie na świecie to jest gigantyczne wyróżnienie. A tu jest jeszcze perspektywa tego, że może w ciągu pół roku będzie się w gronie 10 najlepszych zawodników świata. Hubert może być pierwszym Polakiem tak wysoko od czasów Wojciecha Fibaka. To może być właśnie takie wyzwanie, które może dodatkowo nakręcać Huberta. Chociaż myślę, że może on tak nie patrzy.

Chyba nawet lepiej, żeby tak nie patrzył, żeby nie liczył ile punktów gdzie musi zdobyć.

- Tak, ja myślę, że on ze swoim sztabem ma trochę inne spojrzenie niż my, kibice. My bardziej patrzymy na statystyki, liczby, a on ma swój plan i myślę, że niezależnie od tego, co my będziemy mówić i czym się będziemy ekscytować, on będzie realizował swoje cele.

Więcej o: