Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Novak Djoković nie uczy się na błędach. Latem wylała się na niego fala hejtu za turniej pokazowy Adria Tour, który miał pomóc światowemu tenisowi, a tylko zaszkodził. Teraz serbski tenisista znów znalazł się na czołówkach medialnych za złamanie wszelkich pandemicznych reguł. Wszystko za sprawą imprezy, jaką zorganizował w rodzinnym Belgradzie. A właściwie "Novakgradzie", jak piszą Serbowie.
Novak Djoković pobił rekord i celebrował go tak, jakby pandemii nie było
Djoković pobił rekord Rogera Federera i został tenisistą z największą liczbą tygodni spędzonych w fotelu lidera rankingu ATP. Na razie licznik zatrzymał się na 311. Z tej okazji rodzina tenisisty zorganizowała przyjęcie w restauracji Novak 1 położonej w centrum Belgradu, a ojciec sportowca zaprosił wszystkich chętnych do pogratulowania Djokoviciowi do pojawienia się pod budynkiem o 18.
Fani go posłuchali. Kibiców były setki. Dystans społeczny w ogóle nie był respektowany, a niektórzy z fanów nie nosili maseczek. Zabawa trwała w najlepsze, a towarzyszyły jej śpiewy, tańce czy sztuczne ognie. O pandemii nikt nie pamiętał.
Jak widzieliśmy w relacjach zdjęciowych np. z agencji Getty, Djoković po wejściu do budynku przemówił do tłumnie zgromadzonych kibiców, którzy euforycznie krzyczeli: "Nole, Nole".
W "Novakgradzie" na urzędzie miasta wyświetlono film o sukcesach Djokovicia
"Tej nocy Belgrad celebruje kolejny sukces Nole. Novak Djoković z Belgradu jest najlepszym tenisistą na świecie. Dzięki, Nole, za chwile radości, które nam dałeś" – napisał na Twitterze burmistrz stolicy Serbii Goran Vesić, który miał dać zielone światło do zorganizowania takiej imprezy. Co ciekawe, w poniedziałek na fasadzie budynku urzędu miasta Belgradu między 19 a 22 wyświetlany był film z najważniejszymi momentami z kariery Djokovicia.
Novak Djoković nie po raz pierwszy jest w ogniu krytyki za imprezy w czasie pandemii
Warto przypomnieć, że latem Djoković zorganizował pokazowy turniej Adria Tour, na którym nie respektował pandemicznych restrykcji i nie tylko sam zakaził się koronawirusem, ale jeszcze przy okazji zachorowało wiele osób z tenisowego świata, w tym np. Gregor Dimitrow. "Decyzja o pozwoleniu na tę "pokazówkę" była kretyńska" – pisał wówczas Nick Kyrgios, a aferę szeroko opisywał dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski.