Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Tauson ma dopiero 18 lat, dość niepozorne warunki fizyczne, a nad sobą cień Karoliny Woźniackiej, najwybitniejszej Dunki w historii tenisa. Ale nie widać, żeby cokolwiek ją peszyło. W Lyonie dopiero trzeci raz grała w drabince głównej turnieju WTA, a to ona dyktowała warunki od początku do końca. W pierwszej rundzie wyeliminowała rozstawioną z jedynką Jekaterinę Aleksandrową. W półfinale wykłócała się z sędzią, gdy ją skrzywdził jedną ważną decyzją w pojedynku z Paulą Badosą. A w finale z Viktoriją Golubić grała momentami z luzem Agnieszki Radwańskiej, zagrywając np. jedną z piłek między nogami.
W całym turnieju przegrała jedynie 27 gemów w pięciu spotkaniach turnieju głównego i nie przegrała ani jednego seta, licząc także dwa spotkania rozegrane w kwalifikacjach.
Tauson odnotowała ogromny skok w rankingu WTA. Przed turniejem w Lyonie była klasyfikowana na 139. miejscu, a od poniedziałku znajduje się na 96. pozycji. Jak sama zapowiada, kolejne awanse są tylko kwestią czasu. - Myślę, że gdy gram w taki sposób, jak przez ten tydzień, mogę pokonać kilka dobrych zawodniczek. Nie chcę mówić, że to łatwe, ponieważ tak ciężko na to pracowałam - powiedziała po wygranej w Lyonie.
- Gdy przyjechałam tutaj, byłam kwalifikantką i próbowałem wygrać tyle meczów, ile tylko dam radę. Nie spodziewałam się wygranej w całym turnieju, jestem z tego bardzo zadowolona i nie mogę się już doczekać następnego startu - dodała.
Eksperci są zgodni, że Clara Tauson jest nową rewelacją tenisa, która w przyszłości znajdzie się w światowej czołówce. 18-latka jest bardzo aktywna w swoim sposobie gry, a jej przeciwniczki często wydają się być spóźnione o pół kroku do zagrywanych przez nią piłek. - Nie lubię być zbyt bierna i pozwalać rywalce decydować o przebiegu gry. Chcę być tą, która decyduje o wszystkim. Chcę decydować o wszystkim, co robię w życiu - powiedziała w rozmowie z Tennis Now podczas turnieju w Lyonie.
Jak sama przyznaje, takiej gry nie nauczył jej ojciec, który był zawodowym hokeistą i jej wieloletnim trenerem. Sama postanowiła, żeby w grze jej pojawiło się tak dużo ognia. - Zawsze lubiłam chodzić do siatki i grać drop-shoty. Sądzę, że to naprawdę zabawne, więc sposób, w jaki wchodziłam w kort podczas ostatnich spotkań był naprawdę fajny - powiedziała po swoim zwycięstwie w Lyonie.
O tym, jak niemiły potrafi być tenis Tauson, przekonała się Jennifer Brady w październiku ubiegłego roku podczas Rolanda Garrosa. Po dramatycznym meczu Amerykanka przegrała 4:6, 6:3 i 7:9, a 17-letnia wówczas Dunka przedstawiła się szerszej publiczności jako następczyni Caroline Woźniacki. Brady niewiele wcześniej rywalizowała w półfinale US Open, a obecnie jest klasyfikowana 13. miejscu w rankingu WTA.
- Próbowałam po prostu uwierzyć w siebie i wejść na kort myśląc, że mogę wygrać mecz, mimo że nie powinnam. Jeśli wierzysz w siebie, możesz zmienić wszystko i sądzę, że to pozwoliło mi wygrać - powiedziała Tauson na wspomnienie tamtej wygranej. W swojej karierze już wcześniej odniosła mały sukces - w 2019 roku wygrała juniorski Australian Open, czym zwróciła na siebie uwagę tenisowego świata.
Wiele w jej karierze zmienił Olivier Jeunehomme, z którym poznała się w Akademii Justine Henin w Belgii. Jak sama przyznaje, dzięki pracy z Belgiem dojrzała w wielu aspektach swojej gry. Jeunehomme w przyszłości znajdował się w sztabie szkoleniowym Henin, która w swojej karierze wygrała 43 turnieje, w tym Australian Open (2004), Roland Garros (2003, 2005, 2006, 2007) i US Open (2003, 2007).
- Pomimo tego, że jest wysoka i potrafi uderzać mocno, jest w stanie grać także w innym stylu - zachwyca się Jeunehomme. - Jest w stanie wykorzystać slice'a, jest w stanie podbiec do siatki, do czego ją zachęcam. Potrafi zmieniać rytm, używać różnych uderzeń, może wykorzystywać grę kątową, jest naprawdę wszechstronną zawodniczką, a do tego jest wciąż bardzo młoda, może się jeszcze wiele nauczyć. Musi się wyćwiczyć, jak używać wszystkiego, co już potrafi - dodał Belg na temat gry Tauson.
Tauson już teraz jest bardzo niebezpieczną zawodniczką, która w niedługim czasie może wejść na szczyt z takim samym hukiem, z jakim pojawiła się na nim Iga Świątek, wygrywając w ubiegłym roku Rolanda Garrosa. W przypadku obydwu zawodniczek eksperci są przekonani, ze przed nimi długie kariery w czołówce rankingu i wiele zwycięstw w najważniejszych turniejach. Polka już te przewidywania spełnia - ostatnio wygrała turniej w Adelajdzie.
Charakteru z pewnością Tauson nie brakuje. Podczas meczu z Paulą Badosą w półfinale dyskutowała z sędzią po decyzji, z którą się nie zgadzała. Po następnych kontrowersjach krzyczała "Dobrze się bawisz? Żarty sobie chyba ze mnie robisz". Nie przeszkodziło to jej w wygraniu, co więcej, potrafiła złość przekuć w jeszcze lepszą grę na korcie.
Tauson, wraz ze swoim trenerem, wiele czasu poświęca na trening sfery psychicznej. Jeunehomme ściśle współpracuje z rodziną rewelacyjnej 18-latki, aby nieustannie budować równowagę między Clarą-osobą, a Clarą-tenisistką. - Mają zakorzenioną kulturę sportu. To było dla mnie bardzo ważne, gdy angażowałem się w ten projekt, ponieważ doskonale rozumieją ten sport. Cała rodzina musi być zaangażowana, uważając na równowagę Clary. Rozumieją, że to cena, którą muszą zapłacić. Jej zdrowie i równowaga psychiczna są dla nich bardzo ważne