Iga Świątek w finale turnieju w Adelajdzie! Polka nie straciła jeszcze seta

Jest trzeci finał w karierze Igi Świątek. W półfinale WTA 500 w Adelajdzie zagrała z hiszpańską Szwajcarką Jil Teichmann jak w całym turnieju: bez nerwów, bez straty seta - 6:3, 6:2. W finale w sobotę o 8:30 zmierzy się z Coco Gauff lub Belindą Bencić.

To był najdłuższy mecz Igi Świątek w Adelajdzie – a trwał tylko godzinę i 21 minut. I można po nim napisać to, co po ćwierćfinale z Danielle Collins: Iga z każdym kolejnym meczem w tym turnieju jest lepsza. W meczu z Jil Teichmann, Szwajcarce wychowanej w Barcelonie, przez hiszpańskich trenerów, bardzo walecznej, ruchliwej, dobrze serwującej, Polka ani razu nie dała się przełamać, a przecież po pierwszym pojedynku tutaj, z Madison Brengle, to o pierwszy serwis były największe obawy.

Zobacz wideo "Czekamy na mecze Igi Świątek z takimi rywalkami jak Serena Williams"

Z Brengle Świątek traciła podanie trzy razy. A potem w następnych trzech meczach już tylko raz, z Collins. Zagrała właśnie półfinał bliski perfekcji, z ledwie 12 niewymuszonymi błędami, co przy jej silnych i urozmaiconych uderzeniach mówi wiele o skupieniu i formie. Tylko raz rywalka miała breakpointa: było 2:1 dla Teichmann w drugim secie i 40-30. To był ważny moment meczu, ostatnia próba przejęcia inicjatywy przez Teichmann, chwilę wcześniej skończyły grać długiego gema na przewagi, wygrała go Teichmann.

W następnym gemie wywalczyła sobie szansę, by odskoczyć na 3:1. Ale Świątek najpierw obroniła breakpointa pewnym uderzeniem wzdłuż jednej linii, potem zdobyła przewagę piłką posłaną wzdłuż drugiej linii. I chwilę później skończyła gema, a w następnym to ona przełamała rywalkę. To też jest rytm, który często widzieliśmy w ostatnich dniach: mocny początek Polki, pierwszy set pewny, w drugim trochę wyrównanej walki na początku, a potem siła i technika Igi kruszą każdy opór. Po zmarnowanej szansie na 3:1 Teichmann nie wygrała już żadnego gema do końca meczu.

Nawet przy challenge'ach Świątek ma tu wielkie wyczucie: w meczu z Teichmann znów odwracała dzięki powtórkom błędne decyzje sędziów, a chodziło o najbardziej minimalne z autów. Taki challenge w drugim secie, już przy prowadzeniu Świątek 3:2, i przy stanie 30-30, skończył się awanturą Teichmann z sędzią.

Szwajcarka miała pretensje, że aut został wywołany za szybko i przez to rozluźniła rękę przy uderzeniu. Ale punkt dostała Polka. Znów, jak w meczu z Collins, nerwy zostawiła rywalce, sama gra w Adelaljdzie jak w transie, bez rozpraszania się. - Bawiłam się wszystkim. Czuję się perfekcyjnie. Gram solidnie. Musiałam się przyzwyczaić do innych rotacji. Na szczęście wszystko wyszło jak należy. Nie poddaję się. Czas na chwilę odpoczynku i regeneracji organizmu - mówiła Polka chwilę po zwycięstwie.

Świątek po zwycięstwie: - Czuję się tu doskonale

- Czuję się tu doskonale - mówiła Świątek chwilę po tym, jak wywalczyła trzeci w karierze seniorskiej finał. Ale pierwszy finał w turnieju WTA na twardym korcie. Na trawie w Wimbledonie w 2018 zdobyła juniorskiego Szlema. Na mączce w Lugano w 2019 była najmłodszą Polką w finale WTA.

Na mączce w Paryżu w 2020 została nową królową polskiego sportu i najmłodszą tenisistką w światowej czołówce. Ale na kortach twardych jeszcze takiej serii nie miała. W sobotę o 8:30 zagra w finale z nastoletnią Amerykanką Coco Gauff lub z kolejną Szwajcarką, Belindą Bencić (rozstawiona z dwójką, Iga Świątek ma w tym turnieju nr 5). Półfinał Gauff-Bencić zacznie się w piątek o 9.   

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.