Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Prowadziła 3:1 w pierwszym secie, przegrała 3:6. Prowadziła 4:1 w drugim secie i znów oddała rywalce pięć gemów z rzędu. Tak żegna się z turniejem w Adelajdzie broniąca tu tytułu liderka rankingu Ashleigh Barty. A wszystko wydawało się w meczu z Collins przemawiać za Barty: i forma z ostatnich tygodni, i bilans pojedynków z Danielle Collins (grały trzy razy, zawsze górą była Australijka, również rok temu w półfinale w Adelajdzie), i wsparcie publiczności. Ale Barty, która rok zaczęła od tytułu w Yarra Valley Classic, turnieju rozgrzewkowym przed Australian Open, a w AO seta straciła dopiero w przegranym ćwierćfinale z Karoliną Muchovą, nie miała regularności i pewności uderzeń Collins.
Collins właśnie w Australii odniosła największy sukces w karierze
Amerykanka (37. WTA) świetnie się czuje na australijskich kortach, tu doszła w 2019 do jedynego do dziś półfinału Wielkiego Szlema, klasę pokazała też w Roland Garros 2020, dochodząc do ćwierćfinału (przegrała z finalistką Sofią Kenin). Jest w formie, która pozwala myśleć o poprawieniu najlepszego w karierze miejsca w rankingu, 24. ze stycznia 2019. Ale akurat tegoroczne Australian Open Collins zakończyła szybko, w drugiej rundzie przegrała z Karoliną Pliskovą, choć kilka dni wcześniej pokonała ją w Yarra Valley Classic.
Będzie dla Igi Świątek bardzo wymagającą rywalką: uderza mocno, mobilizują ją mecze z faworyzowanymi rywalkami, gra też z coraz większą cierpliwością, co kiedyś bywało dla niej problemem. Jej głośne "Come on!" jest już dobrze znane w WTA, jej kariera wystrzeliła w górę w 2018, gdy Collins wygrała turniej WTA 125 k w Newport Beach, w którym wystąpiła dzięki dzikiej karcie. Ale, choć dawała się przez następne lata we znaki wyżej notowanym rywalkom, kolejnych tytułów już nie zdobyła. Collins i Świątek nigdy jeszcze ze sobą nie grały.